My policeman recenzja

"My Policeman" z Harrym Stylesem to nuda, która wzrusza [RECENZJA]

Źródło zdjęć: © My policeman, fot. Instagram, harry styles
Anna RusakAnna Rusak,04.11.2022 16:00

"My Policeman" to najnowszy film, w którym gra Harry Styles. Od 4 listopada można go oglądać na platformie Amazon Prime. Czy historia dwóch zakochanych w sobie mężczyzn jest warta uwagi? Dla mnie pewne jest jedno: filmowi dobrze zrobiłoby, gdybyśmy nie mówili o nim w kontekście Stylesa.

Po porażce jakim było - zdaniem wielu krytyków -  "Don’t Worry Darling", kolejny film z Harrym Stylesem wchodzi na ekrany, a konkretniej do naszych domów. "My Policeman" to film, który nie pojawił się w polskich kinach, ale 4 listopada wszedł na platformę Amazon Prime.

Krytycy, którzy mogli obejrzeć film przed premierą na festiwalu w Toronto we wrześniu, byli dość podzieleni. Po obejrzeniu "My Policeman" trochę im się nie dziwię. Czy warto obejrzeć queerowy film z Harrym Stylesem?

O czym jest "My Policeman"?

Krótki zarys fabuły, żebyśmy wiedzieli, o czym w ogóle opowiada film. To historia policjanta Toma, w którego rolę wciela się Harry Styles. Pewnego dnia poznaje kuratora muzeum Patricka (David Dawson). Mężczyzn zaczyna łączyć relacja romantyczna. Problem polega jednak na tym, że panowie muszą ukrywać uczucia.

Tom decyduje się na ślub z bliską przyjaciółką Marion, w którą wciela się Emma Corrin. W "My Policeman" śledzimy losy tej trójki na przestrzeni 50 lat, bo akcja rozgrywa się na dwóch planach czasowych:w chwili, gdy Patrick, Tom i się poznają oraz gdy 50 lat później Patrick trafia do domu małżeństwa po zawale.

My Policeman - Official Trailer | Prime Video

"My Policeman" to nuda?

Nie zgadzam się z krytykami, którzy twierdzili, że przeskoki między dwoma tymi dwoma okresami historii są chaotyczne. Historia w "My Policeman" porusza się dość płynnie między relacjami bohaterów, co sprawia, że łatwiej ich poznać i zrozumieć. Dzięki temu, że niektóre ujęcia momentami się na siebie nakładają, można - szczególnie pod koniec - trochę się wzruszyć, więc wydaje mi się, że jest to całkiem trafione i dobrze poprowadzone rozwiązanie.

To podzielenie czasowe wprowadza także pewne napięcie do filmu, bo do końca nie wiemy, czemu Tom po tych 50 latach nie chce już widzieć Patricka. Muszę też przyznać, że to chyba jedyny rodzaj napięcia w "My Policeman", bo jest to raczej film… powolny.

trwa ładowanie posta...

Nie napisałabym, że jest nudny. To po prostu powolna, subtelna narracja, którą dodatkowo podkreśla stonowana kolorystyka "My Policeman". Nie znajdziecie tu nagłych zwrotów akcji, wszystko dzieje się na płaszczyźnie uczuć, delikatnych gestów i jeśli jesteście fanami/fankami właśnie takiego niespiesznego, melancholijnego, pełnego pięknych obrazów kina, to "My Policeman" powinien się wam spodobać.

Proszę, nie mówimy o Harrym Stylesie w "My Policeman"

Czy to jednak oznacza, że film nie ma wad? Oczywiście, że nie i trzeba szczerze przyznać, że "My Policeman" nie jest historią oryginalną i porywającą. Tak, to wszystko, co zobaczycie na ekranie, już było, ale mimo to można się nie zanudzić na tym prawie dwugodzinnym seansie.

Niestety jednak (muszę to napisać) Harry Styles nie wypada tu najlepiej. W kontraście do genialnego Dawsona i trochę przygaszonej, ale wciąż świetnej Corrin, Styles jest jak piąte koło u wozu. Jego bardzo nikłe zdolności aktorskie sprawiają, że postać Toma jest dość nijaka. Nie można też powiedzieć, że piosenkarz jest mistrzem mimiki, bo przez prawie cały seans gra dość podobnie.

Szczerze, gdy widziałam jego wybuchy gniewu w "My Policeman", odczuwałam nawet drobne dreszcze cringu. Nie jest oczywiście tak fatalnie jak w "Don't Worry Darling", ale to chyba dobrze, że piosenkarz stwierdził, że jednak robi sobie przerwę od aktorstwa. Myślę, że w ogóle nie powinniśmy mówić o Stylesie w kontekście "My Policeman", bo to tylko działa na niekorzyść tego może niewybitnego, niezaskakującego, ale wciąż dobrego filmu.

Czy warto obejrzeć "My Policeman"?

Jeśli nie zobaczycie "My Policeman" to pewnie niczego wielkiego nie stracicie. Mimo to uważam, że historia zaprezentowana w "My Policeman" jest naprawdę czymś, co można obejrzeć w melancholijny jesienny wieczór. Gdy przymkniecie oko na trochę płaską i nieprzekonującą grę aktorską Stylesa, to cała historia jest po prostu dobrze i  estetycznie opowiedziana.

Co więcej, niektórych nawet "My Policeman" poważnie wzrusza. Jeśli więc chcecie sprawdzić, czy historia tej trójki również was poruszy, to zapraszam na Amazon Prime. Ja mogę dać temu filmowi takie 6,5-7/10, ale to tylko dlatego, że mam słabość do Stylesa i lubię powolne, estetyczne kino. 

trwa ładowanie posta...
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 2
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 1
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 2
Zośka,zgłoś
Tak tylko dla sprostowania Patrick był młodszym kustoszem w Muzeum i przeszedł udar;) dla mnie film przyjemny choć z pojawiającymi się wieloma pytaniami ale to samo miałam w książce więc nie zaskoczyło mnie to.
Odpowiedz
1Zgadzam się0Nie zgadzam się
Akwen,zgłoś
Ja osobiście i w "Don't Worry Darling" i w "My Policeman" nie zauważam, żeby gra Stylesa była aż tak zła, jak mówią. Nie jest on wybitny, co nie jest zaskoczeniem, patrząc na to, że aktorstwo to nie jego profesja, jednak jak na osobę, która grała tylko w paru filmach jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. I w żadnej scenie z jego udziałem nie czułam opisanego w artykule cringe'u.
Odpowiedz
10Zgadzam się1Nie zgadzam się
zobacz odpowiedzi (2)
Zobacz komentarze: 4