Czy to koniec plastiku i miniszamponów w hotelach? Nowy projekt UE

Do końca 2021 roku z naszego życia miały zniknąć wszelkie plastikowe jednorazowe sztućce czy słomki. To wszystko dzięki "Dyrektywie plastikowej", która sprawiła, że wszystkie kraje Unii Europejskiej dostały zakaz wprowadzania jednorazówek na rynek.

Co prawda, Polska wciąż nie uchwaliła tego prawa i jak informuje portal "Money", jeśli nie zrobimy tego do końca roku, Komisja Europejska może skierować wniosek do TSUE o nałożenie na nasz kraj kar finansowych. Może jednak uda nam się zastosować do jeszcze nowszych zaleceń UE, które mają być wprowadzone do 2040 roku?

Nowe propozycje dotyczące plastiku znajdują się w projekcie Unii Europejskiej, który został przedstawiony 30 listopada. To m.in. zakaz stosowania szamponów czy płynów w małych, plastikowych butelkach w hotelach, który miałby wejść w życie do 2040 roku.

Z naszych półek miałyby też zniknąć jednorazowe opakowania mieszczące małe porcje owoców i warzyw, a w restauracjach, hotelach i kawiarniach nie można byłoby podawać posiłków na jednorazowych talerzach. Restauracje byłyby również zobowiązane do serwowania 50 proc. posiłków na wynos w opakowaniach wielokrotnego użytku.

- Chcemy, aby więcej opakowań nadawało się do ponownego użycia, ponieważ nie możemy sami zając się przetwarzaniem rosnącej liczby odpadów. A opakowania wielokrotnego użytku są lepsze dla środowiska niż opcje jednorazowe, o ile system ponownego użycia dobrze funkcjonuje - powiedział cytowany przez "Guardian" wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej Frans Timmermans.

W nowym rozporządzeniu UE chciałoby wprowadzić również obowiązkowy system kaucji i zwrotu plastikowych butelek po napojach i metalowych puszek. Problemem są również opakowania z plastiku. Unia szacuje, że stanowią one aż 40 proc. nowych, wytwarzanych tworzyw sztucznych. W sumie kraje UE musiałyby zmniejszyć ilość produkowanych odpadów z tych tworzyw o 15 proc. do 2040 roku.

"Uważa się, że przeciętny Europejczyk generuje rocznie 180 kg odpadów opakowań, a jeśli nie podejmiemy żadnych działań, może to wzrosnąć o 19 proc. do 2030 r.," – czytamy na stronie "Guardiana".

Poza tym Unia chce zająć się greenwashingiem i planuje wprowadzenie ustawy, która miałaby pomóc klientom w świadomych zakupach. Ustawa miałaby zmusić producentów do jasnego opisywania biodegradowalności ich produktów i informować, jak długo dane opakowanie będzie się rozkładało.

Projekt UE będzie musiał teraz zostać zatwierdzony przez państwa członkowskie oraz Parlament Europejski. Nie jest więc jeszcze pewne, czy te wszystkie propozycje, wejdą ostatecznie w życie.

Warto też zaznaczyć, że nie wszyscy są zadowoleni z projektu UE. Niektóre organizacje zajmujące się klimatem - jak np. np. Oceana Group - twierdzą, że takie działania powinny być podjęte znacznie szybciej i nie możemy czekać do 2040 roku. Dodatkowo, według nich, propozycje UE są znacznie mniej srogie, w porównaniu do pierwotnych założeń projektu, które wyciekły miesiąc temu.