Co jest nie tak z nowymi okładkami „Vogue’a”?
Internet jest podzielony. Jedni się cieszą, inni zarzucają zbytnią dosłowność i niepotrzebną nagość. Coś chyba poszło nie tak. No właśnie, co?
Najnowszy, świąteczny „Vogue” poświęcony jest sile kobiet. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się teraz w Polsce, trzeba przyznać, że o lepszy temat byłoby trudno. W ten sposób twórcy nie tylko zwrócili uwagę na ważną sprawę, ale jednocześnie okazali kobietom swoje wsparcie. Co więc mogło pójść nie tak?
Podobne
- Drag queen w kampanii znanej marki. Firma tłumaczy, że nie jest dla hejterów
- Ciałopozytywna Selena Gomez w stroju kąpielowym pokazuje, że nie powinniśmy wstydzić się blizn
- Najjjka wyznaje "zasadę 10 cm". Pokazuje stylówki dla katoliczki
- Tak, powinniśmy uważać na to, co mówimy. Celebryci także i nie, nie chodzi o "poprawność polityczną"
- Ekoskóra wcale nie jest taka eko
Okładki. Im ich więcej – bo dostaliśmy trzy różne – tym więcej kontrowersji. Pierwszej zarzuca się, że jest płytka i za bardzo wprost. Niektórzy powołują się nawet na słowa Olgi Tokarczuk, które padły w wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej: „Trawi nas ciężka choroba dosłowności”. Cóż, trzeba przyznać, że jest w tym jakieś ziarnko prawdy.
Trzecia jest najbardziej neutralna. Choć pod nią także pojawiają się zarzuty dotyczące modelki. Wielu uważa, że twarzą sesji powinna być jakaś aktywistka, któraś z organizatorek Strajku Kobiet.
Oczywiście jest w tym trochę racji, ale nie możemy zapominać, że Anja Rubik też czynnie angażuje się w strajki, a na okładkach modowych pism najczęściej pojawiają się osoby z branży. Najwięcej zamieszania wywołała jednak druga okładka.
W komentarzach przede wszystkim zarzuca się jej nagość. Wiele osób zwraca uwagę na to, że gołe ciało nie jest symbolem naszego buntu, nie to wyrażamy strajkując na ulicach. Niektórzy ironicznie pytają, czy kobieta może coś zamanifestować tylko nagością. No i pojawia się też pytanie, czy mężczyźni protestowali kiedykolwiek w taki sposób.
Pewnie nie, przynajmniej ja nie kojarzę takiej sytuacji, ale wydaje mi się, że ten spór wiele o nas mówi. Kobieca nagość wciąż albo jest tematem tabu, albo się ją seksualizuje. Z jednej strony nie rażą nas roznegliżowane modelki, reklamujące firmy budowlane na bilbordach w mieście.
Z drugiej strony, gdy taka nagość pojawia się bez kontekstu firmy budowlanej i jest przedstawiona w bardziej estetyczny sposób, nagle się oburzamy. Taka sytuacja spotkała chociażby fotografkę Natalię Miedziak-Skonieczną, która tworzy projekt Ciałobrazy.
Wychodzi zatem na to, że kobieca nagość wciąż jest problemem, że jakoś nas oburza i dotyka, ale tylko wtedy, gdy nie jest częścią seksistowskiej reklamy. Trochę przykre.
Szczególnie, jeśli w tym wszystkim weźmiemy też pod uwagę fakt, że Anja Rubik angażuje się w edukację seksualną w Polsce, która też łączy się z tym problemem. W końcu ktoś nas nauczył, że z naszym ciałem, z jego nagością coś jest nie tak, że powinniśmy je ukrywać.
I tak, twórcy mogli zrobić tę okładkę lepiej. Prawdą jest, że powiela stereotypy, że na zdjęciu widzimy gładkie, pozbawione włosków ciało. A przecież takie „powinnyśmy” być, prawda? Przynajmniej według niektórych. Do tego Anja ma na sobie szpilki, czyli kolejny opresyjny symbol.
Nie wiem, czy ja sama widzę akurat w tej drugiej okładce siłę kobiet. Raczej próbę, wciąż jednak nieudolną, wyswobodzenia się ze schematów, w które od dawna się nas wkłada. Bo z jednej strony bije z tego jakaś wolność, jakaś siła w akceptacji tej nagości, pozbawionej kontekstów seksualnych. Z drugiej jednak, wciąż otoczona jest ona stereotypowymi symbolami i obrazami.
Jeśli miałabym jeszcze nawiązać do tego zarzutu, że nagość nie jest symbolem naszego protestu, to chyba w tym, co wyżej napisałam, kryje się jakaś odpowiedź. Mam na myśli to, że protest w dużej mierze dotyczy tego, by kobiety mogły same decydować o swoim ciele.
Pod tym względem okładka trochę spełnia te warunki. Tylko rozszerzając je o ogólne spojrzenie na kobiece ciało w szerszym kontekście. Prawo do nagości, nie noszenia biustonoszy, nie seksualizowania naszych ciał, do decydowania o tym, czy chcemy golić nogi, czy nie.
Problemem są jednak symbole Strajku Kobiet, które koncentrują się raczej na jednym, konkretnym aspekcie tej naszej walki o wolność. Dlatego rozumiem, że niektórych może ta nagość razić. W końcu na marszach żadna z kobiet nie jest rozebrana.
Myślę, że to najbardziej boli krytyków tych okładek – pominięto w nich te wszystkie kobiety na ulicach. Anja jest sama. Nie ma wokół niej innych aktywistek, innych dziewczyn z ulicy, a to właśnie one, to właśnie ich jedność, stanowi o sile strajku. W końcu: „Nigdy nie będziesz szła sama”.
Może gdyby Anji towarzyszyły inne kobiety, nie pojawiłyby się te wszystkie zarzuty. To wszystko są oczywiście tylko moje interpretacje i każdy z nas może mieć inne zdanie odnośnie nowej okładki „Vogue’a”.
Trzeba jednak przyznać, że sam temat przewodni jest genialny. W końcu im więcej pisze się o sile kobiet, tym lepiej. Gdybyście chcieli poczytać też o tym, dlaczego nasze ciała są wystarczające, dobre, dlatego że po prostu są, to zerknijcie do tekstu o body neutrality.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku