Dzieła Jana Pawła II

Co czuje Gen Z, czytając papieża? Oceniam dzieła Jana Pawła II z kanonu lektur szkolnych

Anna RusakAnna Rusak,05.10.2021 10:00

O kobietach, ochronie życia, ojczyźnie i małżeństwie - przede wszystkim jednak o Bogu. Co Jan Paweł II będzie przekazywał młodym? Sprawdziłam, przy okazji proponując ciekawe alternatywy.

Jak wspominacie czytanie szkolnych lektur? Pewnie w większości nie najlepiej. Wiadomo, zdarzały się lepsze i gorsze pozycje, ale ogólnie właściwie każda książka miała jakiś sens, coś z założenia przekazywała, były może nawet takie, które się całkiem lubiło. Ciekawe, czy dzieła Jana Pawła II, które znalazły się w kanonie lektur, też będą zachwycały i wpływały na młodych ludzi?

Postanowiłam to sprawdzić i przeczytałam zatwierdzone przez ministra Czarnka książki napisane przez Karola Wojtyłę. Żeby nie było - do lektury starałam się podejść z otwartą głową i bez żadnych uprzedzeń. W końcu nie wina papieża, że go Czarnek wrzucił do kanonu lektur, prawda? Może rzeczywiście jest tam coś wartościowego i ciekawego?

Mały spoiler na początek: przyznam, że momentami teksty Jana Pawła II naprawdę, nawet całkiem pozytywnie, mnie zaskoczyły.

"Przed sklepem jubilera", czyli co papież myśli o małżeństwie

Zacznijmy może od lektury dramatów. "Przed sklepem jubilera", czyli "Medytacja o sakramencie małżeństwa przechodząca chwilami w dramat". To tekst składający się z trzech historii. Opowiada o miłości, związkach i zdradach. Wiadomo - to sprawy dobrze znane duchownym, prawda?

Pierwszą rzeczą, która pozytywnie zaskoczyła mnie w lekturze tych tekstów, było oddanie głosu kobietom. W końcu to wcale nie jest takie oczywiste - w katolickim świecie prym wiodą raczej mężczyźni. Tutaj pierwsze skrzypce grają kobiety, chociaż…

No właśnie, problem jest taki, że nie są autonomicznymi postaciami i po prostu, jak to zwykle bywa, uzależniają całą swoją egzystencję od mężczyzn. Pierwsza historia w tym zbiorze opowiada o Teresie i Andrzeju. Kobieta "lata za mężczyzną" i ten ostatecznie dostrzegając, że dziewczyna "osaczyła go swą wyobraźnią", postanawia się jej oświadczyć.

Teresa może i nie jest ładna, ale Andrzej stwierdza, że: "piękność dostępna dla zmysłów może być darem trudnym lub niebezpiecznym" i decyduje się przymknąć na to oko. To oczywiście na plus - chociaż tutaj nikt nam nie wmawia, że idealna żona musi być piękna i szczupła.

No i na tym zachwyty się kończą, bo zaraz cały na biało wchodzi stereotyp: "mężczyźni pracują, kobiety oglądają się za rzeczami". Wciąż przypomina się czytelnikowi o tym, że Teresa chce za wszelką cenę po prostu "dorównać Andrzejowi" (w tym celu np. szuka odpowiednich butów - nie pytajcie).

Znowu mamy więc "idealnego mężczyznę" i kobietę, która robi wszystko, by ten łaskawie zwrócił na nią uwagę. Jak już to zrobi, to potem ona stara się zrobić wszystko, żeby na niego zasłużyć i mu dorównać.

Jak ktoś nie wie, co jest nie tak w takim układzie, to zapraszam do wysłuchania "Idiotek" Okuniewskiej, które z pewnością więcej powiedziałyby o związkach młodym ludziom niż medytacje papieża.

O dawaniu się robić

Ale wiecie, Teresa chociaż nie musiała być piękna, nie? Zadajmy sobie może jednak podstawowe pytanie - czego ta lektura ma uczyć młodzieży? Nie wiem. Może uganiania się za facetami?

Nie wiem

Dodajmy może, że pod względem formy i stylu "Medytacje o małżeństwie" też nie są najlepsze. Ja się trochę gubiłam w tym, co Jan Paweł II chciał przekazać - a to nie była bardzo skomplikowana pod względem fabuły książka. Niekiedy miałam wręcz wrażenie, że on sam już nie wie, co pisze.

"Błyszczy także i wino. Wino to rzecz. Niechże żyje w drugim człowieku, człowiek – to miłość. Teresa i Andrzej, wino, wino – promieniujcie wzajemnie w swe życie./ Ach, ileż słów i serc, ach, ileż słów i serc, ach, ileż słów i serc./Ciało – przez nie przesuwa się myśl, nie zaspokaja się w ciele – i przez nie przesuwa się miłość. Tereso, Andrzeju, szukajcie przystani dla myśli w swych ciałach".

Podsumowując myślę, że każdy licealista sam mógłby napisać taki dramat, także nie jest to niestety wartościowe ani pod względem merytorycznym, ani artystycznym. Tak samo jest z "Tryptykiem Rzymskim", czyli fragmentami poematu. I tu już bez zaskoczeń - po prostu jest o Bogu.

"Wchodzimy, żeby odczytywać,/od zdziwienia idąc ku zdziwieniu./Tak więc to tu — patrzymy i rozpoznajemy/Początek, który wyłonił się z niebytu/posłuszny stwórczemu Słowu;/Tutaj przemawia z tych ścian./A chyba potężniej jeszcze przemawia Kres./Tak, potężniej jeszcze przemawia Sąd./Sąd, ostateczny Sąd./Oto droga, którą wszyscy przechodzimy — /każdy z nas."

Ani to odkrywcze, ani poruszające. Powiedziałabym, że dość przeciętne. Nie będziemy się nad tym bardziej zastanawiać, bo przed nami znacznie ciekawsze dzieła Jana Pawła II.

"Pamięć i tożsamość", czyli czym jest ojczyzna

Dobra, to teraz przejdźmy do bardziej eseistycznych, mniej poetyckich książek. Kolejne dzieło znajdujące się w kanonie to fragmenty "Pamięci i tożsamości". Nie wiem, które rozdziały będą wybierali nauczyciele, ale ja postanowiłam sprawdzić, co Jan Paweł II chce nam powiedzieć o ojczyźnie.

Dowiadujemy się, że jest ona sprzężeniem tego, co duchowe i materialne. Potem następują jakieś porównania Ziemi do Ojca, tzn. ojcowizny. Wiecie - Bóg dał nam ziemię i to my musimy się o nią teraz troszczyć, bo wszyscy jesteśmy jego "synami". Na tym ma polegać patriotyzm.

O córkach ani słowa, ale nie zapominajcie, że Biblia mówi, że kobieta została stworzona po to, by pomagać mężczyźnie, także nie ma się co dziwić. Ojczyzna nie powstanie też bez rodziny i co do tego "nie ma żadnych wątpliwości". Plus za to, że gdzieś tam papież każe nam uważać na nacjonalizm i na tym, moim zdaniem, zalety jego myśli się kończą.

Ogólny wniosek jest taki, że służymy tej "doczesnej ojczyźnie", bo inspiruje nas ta "wieczna ojczyzna", czyli dom Boga. Wszystko się zgadza, w końcu nasze najważniejsze hasło to: Bóg, Honor, Ojczyzna. Młodzież trzeba wychowywać w duchu patriotycznym, a Polska jako państwo wyznaniowe, a nie przepraszam, podobno świeckie, rdzenia swojego patriotyzmu powinna szukać w chrześcijaństwie.

Szkoda tylko, że odzwierciedlenia tych nauk nie widzimy we współczesności, a ci aktualnie rządzący chrześcijanie, nie chcą, by "ubodzy przychodzili do nas". Tak, mam na myśli to, co dzieje się obecnie na granicy. Ciekawe gdzie, w odniesieniu do tego hasła i tej sytuacji, obecnie znajduje się nasz honor i nasz Bóg? Gdzie go zgubiliśmy?

Tutaj w ramach alternatywy zaproponowałabym np. książkę "Kajś. Opowieść o górnym śląsku" Zbigniewa Rokity, który właśnie zgarnął za tę pozycję nagrodę Nike. Ewentualnie "Pokorę" Twardocha. To są ciekawe i naprawdę wnoszące coś do życia lektury, które stawiają poważne, wolne od doktryn wiary pytania o "tożsamość" i "narodowość".

To, co Jan Paweł II mówi o patriotyzmie i narodzie, może i zgadza się z konfederacyjnym podejściem do patriotyzmu, ale na pewno nie przemówi do młodych, którzy swojej tożsamości raczej nie wiążą już z chrześcijaństwem - niech rezygnowanie z lekcji religii będzie jakimś przykładem takiej postawy. Częściej chyba czują się "obywatelami świata/Internetu", niż pustych haseł, które, w zderzeniu z rzeczywistością, nic nie znaczą.

"Przekroczyć próg nadziei"

Ostatnim dziełem, którym się tutaj zajmiemy, będzie "Przekroczyć próg nadziei". Mój wybór fragmentów skupił się na rozdziałach dotyczących kobiety i "obrony każdego życia". W tym pierwszym oczywiście punktem odniesienia jest Maryja, ale spokojnie, nie będziemy skupiali się tylko na niej. Papież mówi tutaj bowiem o… feminizmie. Ogólnie Jan Paweł II, powołując się na Maryję, zwraca uwagę na to, że kobiecie nie oddaje się należytej czci:

"Natomiast prawda objawiona o kobiecie jest inna. Cześć dla kobiety, zachwyt nad całą tajemnicą kobiecości, wreszcie oblubieńcza miłość Boga samego i Chrystusa, zawarta w Jego Odkupieniu, to wszystko są te elementy wiary i życia Kościoła, które nigdy nie pozostały całkiem w ukryciu".

Niestety, jak wskazuje Jan Paweł II, tradycja obyczajowa w dzisiejszej rzeczywistości uległa degradacji, a płeć żeńska stała się przedmiotem użycia. Powinniśmy więc zwrócić się znowu w stronę Maryi i umocnić kobiecą pozycję: "[…] w całym życiu ludzkim, nie tylko rodzinnym, ale także społecznym i kulturalnym".

Plus za to, że papież wie, że istnieje coś takiego jak feminizm i dostrzega, że kobiety są "przedmiotem użycia". Gorzej, że za wzór idealnej kobiety, podaje Maryję, co pewnie nie spodobałoby się wszystkim fanom serialu "Sex Education". Czasy "grzecznych" i "ułożonych" dziewczynek na szczęście już się skończyły.

Jak możecie się domyślić, rozdział "W obronie każdego życia" nie będzie zachęcał do aborcji. Zaskakujące jest jednak to, że papież znowu najwięcej uwagi poświęca kobiecie i zamiast o "pro choice" mówi "pro woman".


"Tak więc odrzucając stanowczo formułę ,,pro choice'' (za wyborem), należy odważnie opowiedzieć się za formułą ,,pro woman'' (za kobietą), to znaczy za wyborem rzeczywiście opowiadającym się po stronie kobiety. Przecież to właśnie ona sama zapłaci największą cenę, nie tylko za swoje macierzyństwo, ale jeszcze bardziej za zniszczenie tego macierzyństwa […]".

Tutaj może skończymy cytowanie. Jak widzicie, wszystko znowu sprowadza się do zrzucania odpowiedzialności na kobietę. W końcu to ona zapłaci za "swoje" decyzje - bez znaczenia, jakie by one nie były i do czego ktoś inny na mocy "prawa", by jej nie zmusił. Przecież mężczyzna ewentualnie zdecyduje tylko o tym, co kobieta może z tym ciałem zrobić, a czego zrobić nie może. Na tym jego odpowiedzialność się kończy.

Jasne, papież podkreśla, że takim kobietom trzeba pomagać, bo taka umocniona kobieta jest zdolna do heroizmu, ale… Ale mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę z tego, że mimo wszystko nie każda z nas na taki heroizm jest gotowa i nie każda go chce.

Biorąc pod uwagę, że w tym naszym nieidealnym, niestworzonym przez papieża świecie, nikt jej jednak za bardzo nie pomoże, to z tym heroicznym czynem zostaje sama. Tutaj w rekomendacjach na zamiennik poleciłabym "Opowieści podręcznej". Okazuje się, że zmuszanie do poświęceń nie zawsze dobrze się kończy.

The Handmaid's Tale (2017-) - Sezon 1: Zwiastun #1

Podsumowując te moje lektury

Jan Paweł II chce dobrze. Pisze w miarę w porządku, choć nie są to żadne dzieła artystyczne. Niestety, są to za to książki z jakąś już, zapisaną przez wiarę, tezą. Nic dziwnego, w końcu jest papieżem, musi więc w swojej twórczości potwierdzać to, w co wierzy. Tylko że chyba właśnie przez to nie nadaje się po prostu do kanonu lektur.

Dlaczego? Bo w swoich dziełach nie stawia pytań, nie skłania do zadawania ich. Wydaje mi się, że książki, a w szczególności lektury, mają otwierać umysły uczniów, pokazywać im, że świat nie jest tak prosty, jak nam się wydaje. Powinny zachęcać do dyskusji i odkrywania. A w tym przypadku jedynym, co możemy odkryć, jest wiara. A od tego powinny być chyba lekcje religii, nie polskiego.

Gdyby te pozycje znalazły się w kanonie lektur jakiejś katolickiej uczelni, nie byłoby żadnego problemu. Sęk w tym, że większość szkół jest publiczna, a nasze państwo nie jest (jeszcze) państwem wyznaniowym. Nie powinno więc poprzez kanon narzucać jednego spojrzenia, jednej wiary i jej doktryn.

Jeszcze gdyby te teksty papieża miały jakąś dużą wartość artystyczną, to mogłabym zrozumieć wrzucenie chociaż jednego z jego dzieł. Niestety, nie mają. I nie będą tej wartości miały tylko dlatego, że zostały napisane przez Jana Pawła II. Sorry, not sorry.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 5
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 1
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 3
w Bibli pisze,ze tzreba ubogim pomagac a i owszem tzreba chorym,ktorzy naprawde chca anie moga czy tez z jakiegos pwoodu staraja sie a nie moga,ale reszta prosze panstwa tp zwykle wyleniaale leniwe legaty ,nawet jak pani im da na tacy prace to nie maja zamiaru isc do tej pracy bo niby po co?a tez nalezy pamietac ze Bog ludziom nie spusci pieneidzy Bog jest duchowym powiernikiem,a zawod konkretny,i jakas szkole ktora umozliwi pozniejsze zarobkowanie,wiare tzreba rozumeic ,a nie oczekiwac od Boga pieniedzy ,kiedy fajna mialam znajoma,polka z rzymu zesmy z kolezanka powiedzialy ze jak za noge sw.piotra w bazylice sw.piotra dotknie i pomysli marzenie,to sie spelni,wiecie ,ze ona 5 razy stala w kolejce bo ciagle miala,marzenia,ale naprawde studiowa w rzymie,i mieszkala,z matka w zyciu zesmy z kolezanka nie widzialy glupszej kobiety
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się
Jak dla mnie za dużo kadzidła.To może działać jak marycha.
Odpowiedz
0Zgadzam się0Nie zgadzam się
Literatura o JP2 trafiła do teniej książki za 1 zł pomimo bagactwa oprawy,oto cała prawda.
Odpowiedz
0Zgadzam się2Nie zgadzam się