przemoc

„Boję się wracać nocą” - to, co spotkało Sarah Everard, mogło się przydarzyć każdej z nas

Źródło zdjęć: © Unsplash.com
Anna RusakAnna Rusak,17.03.2021 12:30

Nasze ubrania nie są zaproszeniami. Nasz strach przed wyjściem z domu nie jest normalny. Wszystkie się boimy. Niektóre z nas tego doświadczyły. Tak wygląda przemoc wobec kobiet i często, niestety, kończy się tragicznie

Trochę po pierwszej w nocy, a może drugiej, teraz już tak dobrze nie pamięta. Warszawa nocą, lato, na ulicach sporo ludzi. Ona właśnie wychodzi z imprezy u przyjaciółki. Kawałek trasy podjeżdża metrem, potem próbuje zamówić Ubera, ale telefon w chwili, gdy chce potwierdzić przejazd, umiera. Akurat podjeżdża nocny.

Przejazd nocną linią autobusu do najprzyjemniejszych nie należy. Wie to każdy, kto choć raz to przeżył. Zdarzyło się, że podczas jednej z takich podróży kierowca musiał wysadzić mnie razem ze współpasażerami, bo kibice rozbili mu przednią szybę. Bywa.

W każdym razie wiadomo, że najlepiej jest spuścić głowę, udawać, że się nie istnieje, bo może ten koleś z końca wpadnie na przegenialny pomysł, podejdzie i rzuci jakimś dwuznacznym tekstem. W końcu to my prowokujemy, prawda?

Ona nie zwraca uwagi na te wszystkie nocno-autobusowe zagrożenia. Jest trochę pijana, a poza tym nigdy nie spotkała ją żadna nieprzyjemność. Odrobinę się stresuje, gdy okazuje się, że autobus wyjątkowo zmienił trasę ze względu na remont. Do domu ma jeszcze jakieś 15 minut piechotą.

W połowie drogi orientuje się, że ktoś za nią idzie. Przechodzi na drugą stronę chodnika. On też. Przyspiesza. On też. Skręca w uliczkę prowadzącą do domu. On też. Gdzieś w połowie, w miejscu, w którym akurat nie świeci latarnia, wciąga ją w krzaki.

Uratowało ją tylko to, że akurat, gdy napastnik próbował zdjąć jej majtki, jej krzyki usłyszał inny mężczyzna i odstraszył oprawcę. Nie udało się go złapać, pewnie wciąż gdzieś krąży po jakiejś dzielnicy. Sprawę w każdym razie umorzono.

Co było potem?

Kasi (imię zostało zmienione, by zachować anonimowość dziewczyny) z tego spotkania zostały tylko siniaki i podbite oko. Dopiero, gdy zapytałam, czy mogę podzielić się jej historią, przypomniała sobie, że tego doświadczyła. O sprawie powiedziała tylko chłopakowi i najbliższym znajomym. Rodziców nie chciała martwić.

Może chcielibyście zapytać, w co Kasia była ubrana? Albo powiedzieć, że sama się prosiła – w końcu była lekko pijana? A może dodacie do tego jeszcze, że pewnie go sprowokowała jakoś w autobusie, może sukienka jej się podwinęła i biedny wziął to za zachętę? Ci „lepsi” z Was zaraz dodadzą, że nie wszyscy mężczyźni tacy są, że też bywają ofiarami przemocy seksualnej.

trwa ładowanie posta...

Tak, tego nie neguję, takie sytuacje też im się zdarzają. Ale wiecie co? Niewielu z nich będzie potrafiło zrozumieć, co czuje każda kobieta, która wychodzi z domu. Ciągle musimy pamiętać, żeby być czujne, żeby nie zrobić niczego, co mogłoby zostać odebrane jako „zaproszenie”.

I wiecie co? Mamy już dość tego strachu

Tego, że nie możemy pójść pobiegać nocą, bo przecież ktoś może na nas gdzieś tam w ciemności czekać. Tego, że faceci mogą iść za nami, rzucać w naszą stronę dwuznaczne teksty i sprośne komentarze, a my nic nie możemy zrobić. A w zasadzie możemy – możemy tylko modlić się w duchu, żeby skończyło się tylko na tych tekstach.

Co gdyby Kasi nikt nie pomógł? Zaraz pojawiłby się ktoś, kto powiedziałby, że sama się prosiła, że mogła nie zakładać takiej krótkiej spódniczki, że to jej wina. O ile w ogóle uwierzyliby jej, że coś takiego ją spotkało. W końcu mogła to wymyślić, bo „potrzebuje atencji”, prawda?

trwa ładowanie posta...

Ciągle musimy być czujne, ciągle musimy udowadniać, że to nie nasza wina

Staram się nie wracać nocą do domu. Gdy to robię i np. ostatni kawałek pokonuję piechotą, zazwyczaj do kogoś dzwonię lub udaję, że z kimś rozmawiam. Ściągam słuchawki, a wychodząc z autobusu, oglądam się, sprawdzam, kto za mną idzie i oceniam, jakie są szanse, że ten ktoś mnie skrzywdzi. Z ulgą przekręcam zamek w drzwiach. Tym razem się udało.

Wy też tak pewnie macie. Może przeżyłyście, przeżyliście coś równie strasznego, co Kasia. 90% kobiet, których znam, doświadczyło podobnej sytuacji. Wszystkie bez wyjątku się boją.

Zabójstwo Sarah Everard wywołało w Wielkiej Brytanii falę protestów. Dzięki temu teraz temat powrócił. Sarah też, jak Kasia, wracała do domu od koleżanki, ale jej historia nie skończyła się tak dobrze. Została porwana i zamordowana. To mogła być każda z nas. To mogłam być ja, to mogłaś być ty. I z tym, z tym coś trzeba w końcu zrobić.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 2
  • emoji smutek - liczba głosów: 2
  • emoji złość - liczba głosów: 3
  • emoji kupka - liczba głosów: 0