Weekend z konwencjami partyjnymi. Czas na matriarchat? [OPINIA]
Po konwencjach wszystkich partii w weekend 24-25 czerwca, na Twitterze trwają dyskusje o roli kobiet w społeczeństwie i w polityce. Teoretycznie mogłaby być dominująca.
Konwencjami w weekend 24-25 czerwca uraczyły nas wszystkie znaczące partie. Na Twitterze największym echem odbił się kontrast między udziałem kobiet w imprezach Konfederacji i Lewicy. Dyskusję rozpoczęła partia skrajnych konserwatystów, wrzucając posta zestawiającego kobiety na zdjęciach promujących oba wydarzenia.
Podobne
- Mentzen i gotówka. Konfederata rozczarowuje ponownie - gdzie jest ta wolność? [OPINIA]
- Młody Konfederata krótko. "Nie nadajesz się na kobietę, nic nie będę z ciebie miał"
- Oskar Szafarowicz odleciał na amen: "Dobry czas dla Polek" [OPINIA]
- Zaprasza do fanklubu Putina. Startuje z list Konfederacji
- Oskar Szafarowicz przewiduje przyszłość. Widzi Donalda Tuska na pielgrzymce
Faktycznie kobiet na zdjęciu Konfederacji jest więcej. W komentarzach dość szybko wyjaśniono jednak głośny bastion patriarchatu, że skoro było ich aż tyle, to dlaczego tylko jedna z nich zabrała głos. Konwencja Lewicy była poświęcona prawom kobiet i tylko one się na niej wypowiadały.
Niektórzy, tak jak Marianna Schreiber, zastanawiali się, dlaczego działaczki Lewicy nie zabrały na konwencję dzieci. To typowe pytanie do kobiet robiących karierę w jakimkolwiek obszarze: "a kto zajmuje się dziećmi?". Oczywiście nigdy nie pada pod adresem mężczyzn.
Komentatorzy słusznie zauważają, że dzieci polityczek mogą przecież znajdować się w tym czasie pod opieką ojców. Po drugie, medialne wykorzystywanie dzieci w robieniu polityki, niekoniecznie bierze pod uwagę ich dobro.
Ostatnie wysokie sondażowe wyniki Konfederacji wśród kobiet wywołują zdziwienie wśród komentatorów i reszty opozycji. Dlaczego kobiety również zapisują się do partii, która otwarcie chce ograniczać ich prawa? Pisaliśmy ostatnio o zinternalizowanej homofobii. Ze względu na samą liczebność kobiet i usilne zabiegi konserwatywnej części społeczeństwa, uwewnętrzniona mizoginia jest jeszcze powszechniejszym zjawiskiem.
Mizoginia to uprzedzenia wobec kobiet sugerujące ich mniejsze możliwości intelektualne, przywódcze czy jakiekolwiek inne. Jest oczywiście całkowicie nieuzasadniona żadnymi faktami. Służy do podtrzymywania dominującej roli mężczyzn w obszarach decyzyjnych.
Czy nadszedł czas na polityczny matriarchat?
Patrząc na jakość polskiej polityki widać, że zmaskulinizowanie nie bardzo jej służy. Trzyma nas w ogonie Europy, jeśli chodzi o prawa kobiet, dzieci i wszystkich mniejszości. Co więcej, uderzenia w kompetencje kobiet, potrafią przyjść z najbardziej nieoczekiwanej strony.
Jeśli po "z całym szacunkiem" następuje "ale", to niestety wiadomo, że ostatnie, czego można się spodziewać to szacunek. Poparcie dla Konfederacji jest wśród kobiet dużo niższe niż wśród mężczyzn, więc to raczej ich potencjał intelektualny mógłby być przedmiotem zatroskania. Co ważniejsze, ostatnie, co przekona kogokolwiek do zmiany zdania na jakikolwiek temat to obrażanie go.
Kobiety w Polsce to prawie 53 proc. społeczeństwa. Teoretycznie mają potencjał do odesłania wszystkich podważających ich kompetencje w polityczny niebyt. Zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Czy to byłaby metoda na załatwienie spraw "niezałatwialnych" dla wszystkich dotychczasowych rządów? Takich jak m.in. prawa reprodukcyjne, prawa mniejszości, kwestie adekwatnego wspierania rodzin z dziećmi, również niepełnosprawnymi?
Z jednej strony to oczywiście tylko radykalne ćwiczenie myślowe. Są przecież w polityce mężczyźni, którzy nie są mizoginami i nie przychodzi im do głowy odbieranie kobietom decyzyjności, zwłaszcza w zakresie ich własnych praw.
Kobiety są pracowitymi i kompetentnymi politykami
Z drugiej strony, kraje, gdzie u sterów władzy są czy były kompetentne kobiety, radzą sobie całkiem nieźle. Premierka Nowej Zelandii Jacinda Ardern przeprowadziła państwo przez pandemię sprawniej niż ktokolwiek inny. Wiele można zarzucać Angeli Merkel, ale czas jej rządów był dla Niemiec głównie okresem spokojnego prosperity. Ministerka Spraw Zagranicznych Szwecji Ann Linde wykonała zdecydowane ruchy w reakcji na agresję Rosji na Ukrainę i zgłosiła akces kraju do NATO, mimo oporu ze strony Turcji.
Mało który fakt tak wyraźnie rozbija mit o większej emocjonalności kobiet niż to, jak wygląda obecnie polska polityka. Od polityków mamy prawo oczekiwać przede wszystkim pomysłów na sprawne funkcjonowanie kraju jako całości. Często trzeba dużo wysiłku, żeby w "przepychankach" na polskiej scenie wyławiać elementy racjonalnych propozycji. Na pewno ciekawie byłoby zobaczyć, jak poradziłyby sobie z tym kobiety.
Popularne
- Dawid Podsiadło nie wytrzymał? Ostro wyjaśnił hejterów
- "Oi oi oi baka". Kontrowersyjny trend już w szkołach w Polsce
- Budda oburzony zachowaniem dziecka. "To przegięcie pały"
- Upadek Człowieka Lodu? Wim Hof latami skrywał tajemnicę
- Kaja Godek nie wierzy w działanie szczepionek? "Teraz HPV, potem kolejne"
- Jelly Frucik mocno o "Dzień Dobry TVN". "Wyszedłem na patolę"
- Nastoletnia Julia popełniła samobójstwo. Jej oprawczyni nagrała "przeprosiny"
- Takefun w ostrych słowach o Buddzie. Czy to początek kolejnego pozwu?
- Bracia Menendez wyjdą na wolność? Córka Erika przerywa milczenie