Stópki cenniejsze niż muzyka? Lily Allen o zarobkach w branży
Lily Allen, brytyjska piosenkarka, zaskoczyła swoich fanów, ujawniając, że dzięki sprzedaży zdjęć swoich stóp zarabia więcej, niż otrzymuje z milionowych odtworzeń swoich utworów na Spotify. Artystka podzieliła się swoim odkryciem w ramach podcastu, w którym ironicznie odniosła się do realiów współczesnego przemysłu muzycznego.
Lily Allen to postać nietuzinkowa - zdobywczyni prestiżowych nagród muzycznych, artystka z ogromną bazą fanów i - jak się okazuje - osoba otwarta na nowoczesne formy monetyzacji swojego wizerunku. Ostatnio zdecydowała się na założenie konta na OnlyFans, platformie znanej przede wszystkim z treści dla dorosłych, jednakże wykorzystywanej również przez różnorodnych twórców do budowania dodatkowego dochodu.
Podobne
- Charli XCX dzieli się pomysłami. Marketingowcy jej nienawidzą
- Kanye West nie skończył z Taylor Swift. Kolejna odsłona wojny
- Znów to zrobił. Taylor Swift na celowniku psychofana
- Ojciec Taylor Swift zaatakował paparazzi? Trwa postępowanie policji
- Zaskoczenie na Eurowizji. Artystka mówi o polskiej posłance
Wszystko zaczęło się od komentarza pedikiurzystki, która zachwyciła się stopami artystki, sugerując, że Allen mogłaby na nich zarobić. "Postanowiłam spróbować, a efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania" - zdradza Allen w podcaście "Miss Me".
Lily Allen i jej "stopy procentowe"
Allen, która posiada obecnie 7,5 mln słuchaczy miesięcznie na Spotify, wyznała, że mimo dużej popularności na platformie muzycznej, jej dochody z muzyki są nieporównywalnie niższe od tego, co zarabia z tysiąca subskrybentów na OF. Zasubskrybowanie jej treści kosztuje 10 dol. miesięcznie, co przy takim gronie przynosi jej minimum 10 tys. dol. miesięcznie. Dla porównania, zyski ze Spotify wynoszą jedynie od 0,003 do 0,005 dol. za jedno odtworzenie. "Wyobraź sobie być artystką i mieć prawie 8 milionów słuchaczy na Spotify, ale zarabiać więcej, sprzedając zdjęcia swoich stóp" - odpowiadała Allen krytykom na X.
Jej zdaniem nie powinno się oskarżać twórców, lecz system, w którym muzycy muszą szukać dodatkowych form dochodu. "Don’t hate the player, hate the game" - ripostuje artystka, wskazując na niskie stawki za streaming, które ograniczają zarobki artystów.
Niebieska platforma również dla artystów
Niebieska platforma od dawna budzi kontrowersje ze względu na przeważające tam treści o charakterze seksualnym. Jednak w ostatnim czasie zarząd platformy stara się budować nowy wizerunek, otwierając się na różnorodne treści. W trakcie konferencji Bloomberg Screentime w Los Angeles, CEO OnlyFans, Keily Blair, podkreślała, że platforma nie ogranicza się wyłącznie do treści dla dorosłych. "Wielu twórców znajduje u nas bezpieczną przestrzeń do zarabiania i budowania relacji z odbiorcami" - zaznacza Blair, wskazując na rozwojowy charakter OnlyFans.
Decyzja Allen o wykorzystaniu platformy dla fanów to znak czasów i zmieniającej się rzeczywistości finansowej twórców muzycznych. Choć dla wielu osób jej wybór może wydawać się kontrowersyjny, Allen pokazuje, że artyści coraz częściej muszą sięgać po nietypowe sposoby zarabiania, by móc się utrzymać. W obliczu niskich stawek za streaming, zwłaszcza na popularnych platformach, wielu z nich zaczyna szukać alternatywnych źródeł dochodu. Allen swoim przykładem zwraca uwagę na ten problem, podkreślając potrzebę zmian w branży muzycznej.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku