Oskar Szafarowicz moment: pieje na cześć PiS i pluje na UE

Cykl Oskara Szafarowicza można streścić w trzech stacjach: wypowiedź-burza-moment na przeczekanie. I dalej wszystko powtarza się od nowa i to w zawrotnym tempie. Internet ma się o co burzyć: liczba polityczno-społecznych wpisów na social mediach produkowanych przez młodego działacza PiS jest w istocie imponująca. Nietrudno znaleźć wśród nich taki, który wyniesiony z Twittera i zacytowany przez media, wywoła szeroko zakrojoną dyskusję.

Niedawno Oskar Szafarowicz udzielił wywiadu serwisowi tvmn.pl, w którym przekonywał, że istnieje wiele argumentów przemawiających za poparciem PiS w nadchodzących wyborach. Skrytykował również lewicę, mówiąc o "lewicowych ideologicznych zakazach, które nakazują ludziom, jak mają żyć". Na sam koniec dołożył do pieca, wprost nazywając Komisję Europejską "wielkim szulerem".

Szafarowicz w wywiadzie dla tvmn.pl zachwala działania rządu i przekonuje, że Polakom jeszcze nigdy nie żyło się tak dobrze.

- W sferze społeczno-gospodarczej, to jest pewien fenomen, że z jednej strony udało się obniżyć podatki, według OECD mamy najniższy klin podatkowy wśród państw unijnych, ponieważ obniżono PIT do 12 proc., zwiększono kwotę wolną od podatku, a z drugiej strony znalazły się pieniądze, dzięki walce z mafiami vatowskimi na programy społeczne, z których też korzystają młodzi Polacy np. 500+, rodzinny kapitał opiekuńczy, nowe żłobki z programu Maluch+ - mówi działacz PiS.

Szafarowicz dodał, że nastąpiła znaczna poprawa sytuacji mieszkaniowej. W wywiadzie mówi, że w budowie jest obecnie 30 tys. mieszkań i że program Mieszkanie+ nie gwarantuje tyle, ile potrzeba, więc zostanie odpowiednio zmodyfikowany.

Tymczasem ceny mieszkań czy nawet pokoi na wynajem często przekraczają możliwości młodych ludzi czy osób pracujących za najniższą krajową. Za połowę najniższej miesięcznej stawki w Warszawie przy dobrych wiatrach MOŻE uda się znaleźć 10-metrowy pokój z 40-minutowym dojazdem do centrum.

What a time to be alive.

Działacz PiS nie kryje się ze swoją antypatią do Unii Europejskiej. Twierdzi, że jej dyrektywy są "szalonym pomysłami na budowę superpaństwa, w którym Polacy nie mieliby nic do powiedzenia". Nie ma również oporów, by uznać Komisję Europejską za oszustów.

"Jeśli chodzi o ustalenia z Komisją Europejską, która jest wielkim szulerem i oszukuje na każdym kroku i ciągle dokłada jakieś żądania, których nie było w umowie, więc trudno z takim partnerem negocjować. Te środki absolutnie nam się należą" - krótko wypowiedział się o sprawie Szafarowicz.

I tak - Polsce należałyby się unijne fundusze. Tak by było - gdyby rząd zrealizował tzw. kamienie milowe (m.in. respektowanie praworządności), do których sam się zobowiązał.

Źródło: tvmn.pl