Nie wykonują aborcji, ale sprowadzają relikwie. Afera w szpitalu
Głośno zrobiło się o szpitalu im. Falkiewicza na wrocławskim Brochowie. Wszystko przez metody, które w placówce wprowadziła religijna dyrektorka Agnieszka Chrobak. Relikwie, modlitwy, krzyż zamiast Eskulapa oraz nacisk na naturalne porody były tam normalnością.
"Gazeta Wyborcza" wzięła na tapet zarząd oraz praktyki, jakie są stosowane w jednym z wrocławskich szpitali. Dziennik podkreśla, że placówka im. Falkiewicza na Brochowie podlega urzędowi marszałkowskiemu, którym wciąż rządzą Prawo i Sprawiedliwość oraz Bezpartyjni. To właśnie za czasów ww. koalicji dyrektorką szpitala została Agnieszka Chrobak, o której zasadach zrobiło się bardzo głośno.
Podobne
- Szymon Hołownia o koalicji rządowej. "W kwestii aborcji nie istnieje"
- Kaja Godek ostro o aborcji. "Mam pretensje do Polski"
- Izabela Leszczyna o aborcji według Lewicy. "Trudno się zgodzić"
- "Lobbing środowisk przestępczych". Kaja Godek po raz kolejny o aborcji
- Katarzyna Kotula niczym Hitler? Barbara Nowak w mocnych słowach
Agnieszka Chrobak w rozmowach z mediami wielokrotnie przyznawała, że dziecko wymodliła u św. Anny. W religijnym duchu prowadzi również szpital im. Falkiewicza na wrocławskim Brochowie. Kobiety nie otrzymają tam zgody na wkładkę antykoncepcyjną i będą naciskane na naturalny poród, ale za to później będą mogły pomodlić się do sprowadzonych przez dyrekcję relikwii.
Wrocławski szpital z relikwiami na pokładzie
Jak informuje "Wyborcza", w poniedziałek 19 lutego o godz. 11:00 dyrektorka szpitala Agnieszka Chrobak nie była obecna w swoim gabinecie dyrektorskim. Wraz z kierownikiem porodówki doktorem Jarosławem Pająkiem siedziała w ławach w kościele pw. św. Jerzego Męczennika i Podwyższenia Krzyża Świętego. Modliła się tam przed relikwiami beatyfikowanej niedawno rodziny Ulmów. Dyrektorka Chrobak sprowadziła je, by po mszy przenieść je do szpitalnej kaplicy na stałe. Na podniosłej uroczystości obecni byli m.in. była marszałek Sejmu Elżbieta Witek oraz były szef Ministerstwa Obrony Narodowej Antoni Macierewicz.
Agnieszka Chrobak przed ołtarzem powiedziała, że ona oraz inni lekarze znajdują się w szpitalu im. Falkiewicza, ponieważ chciał tego sam Bóg. Poinformowała, że chce przekształcić największy oddział ginekologiczno-położniczy na Dolnym Śląsku w Modelowe Centrum Zdrowia Prokreacyjnego. Przyznała, że projekt opierać się będzie na spojrzeniu na rodzinę prof. Włodzimierza Fijałkowskiego, otwartego przeciwnika aborcji oraz działacza pro-life.
Jak czytamy na "Wyborczej", dyrektorka Agnieszka Chrobak osobiście przeniosła relikwiarz do szpitalnej kaplicy, gdzie stanął obok umieszczonych tam wcześniej szczątków innego błogosławionego, ks. Jerzego Popiełuszki. Kobieta podkreśliła, że wierzy, iż obecność relikwii w szpitalu pomoże kobietom, które nie mogą zajść w ciążę.
- Jesteśmy wierzący, w naszym małżeństwie żyjemy w rytmie płodności i wiemy, że to Pan Bóg decyduje ostatecznie o darze życia, a mimo to trudno nam było przyjąć, że nie będziemy mieli już dziecka. Wtedy usłyszałam od znajomych przypomnienie, by modlić się do św. Anny. Wkrótce, w jej sanktuarium, pogadałam z nią o moim pragnieniu jak kobieta z kobietą. I wtedy pojawił się Piotruś - mówiła Agnieszka Chrobak podczas mszy.
Logo szpitala z krzyżem zamiast Eskulapa
Agnieszka Chrobak nie ukrywa, że jest zaangażowana w życie Kościoła. Regularnie uczestniczy w dniach skupienia dla kobiet organizowanych w różnych parafiach w całej Polsce. Dyrektorka wrocławskiego szpitala podczas ww. spotkań wygłasza prelekcje, gdzie opowiada m.in. o zarodkach w ciele kobiety.
Jak informuje "Wyborcza", podczas jednego z takich spotkań powiedziała o organizmie kobiety, że "każda jego komórka, wie o obecności dziecka po 12 godzinach od zapłodnienia". Według niej jest to argument, aby zmienić podejście go środków antykoncepcyjnych. Stwierdziła, że "tak naprawdę one nie zapobiegają zapłodnieniu, a zagnieżdżeniu się dziecka, zarodka ludzkiego w jamie macicy. Pomimo że to dziecko przez tydzień żyło, wie o tym organizm mamy, to tak naprawdę mama nie ma takiej świadomości".
NAJJJKA twierdzi, że NIKOGO NIE KRZYWDZI. Uważa się za ofiarę
Pracownicy szpitala im. Falkiewicza we Wrocławiu w rozmowie z mediami podkreślają, że religijność dyrektorki przekłada się na pracę zarówno jej, jak i ich. Opowiedzieli, jak Agnieszka Chrobak zdecydowała, że placówka potrzebuje nowego logo. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zamiast węża Eskulapa pojawił się w nim krzyż.
- Zaczęło się od zmiany loga szpitala. Przedtem był wąż Eskulapa, w tej chwili jest krzyż. Te relikwie to wierzchołek góry lodowej, przykrywanie świątobliwością draństwa wobec personelu i pacjentek. To dotyczy nie tylko pani dyrektor, ale też jej najbliższych współpracowników. Agnieszka Chrobak jest ortodoksyjną katoliczką. Ponieważ ona jest inżynierem biotechnologiem, a nie lekarzem czy menedżerem, jej prawą ręką jest dr Pająk. To także ortodoks religijny, który swoim młodym lekarzom zabronił zakładania pacjentkom wkładek antykoncepcyjnych - powiedziała "Wyborczej" jedna z lekarek.
Nacisk na pacjentki we wrocławskim szpitalu
Jak informuje "Wyborcza", Szpital Specjalistyczny im. Falkiewicza na Brochowie we Wrocławiu przekazał do NFZ informacje, że w 2018 r., 2019 r., a także w 2020 r. wykonał 9, 14 i 11 indukcji poronień, a w 2021 r., po wyroku Trybunału Przyłębskiej jedną, później już żadnej. Warto podkreślić, że indukcja poronień jest pojęciem szerszym od aborcji, gdyż obejmuje również usuwanie martwych płodów. Lekarze pracujący pod okiem Agnieszki Chrobak informują, że w placówce naciska się na kobiety, aby rodziły naturalnie.
- Teraz w naszym szpitalu jest presja na porody naturalne. Wynika to z założenia, że nie ma co wykonywać cięć cesarskich, bo trzeba, by kobieta mogła więcej rodzić. [...] Jednak są takie sytuacje, gdy tylko cięcie cesarskie może gwarantować to, że poród odbędzie się w miarę bezpiecznie i dla mamy, i dla dziecka. Przyjęto jednak w szpitalu system rozliczeń, który się nazywa KOC - koordynowana opieka nad kobietą w ciąży. NFZ lepiej płaci za porody, ale tylko wtedy, gdy odsetek cięć cesarskich wynosi poniżej 40 proc. Jest więc totalna presja, by te cięcia ograniczać, nawet tam, gdzie one powinny być, łącznie z podważaniem wskazań innych lekarzy - przekazała "Wyborczej" jedna z pracujących we wrocławskim szpitalu lekarka.
Źródło: Wyborcza
Popularne
- Zapowiedzi LEGO Harry Potter na 2025 r. Potężny debiut unikatowej budowli
- Friz zamroził influencerów? "Ratownicy musieli nas wyciągać z lodu"
- "Choinko ma" podbija TikToka. Piosenka wchodzi w głowę
- To już oficjalne. Media społecznościowe nie dla nastolatków
- Bambik i V-dolce w "Milionerach". Czy uczestniczka znała odpowiedź?
- Podała dziecku ciasto z alkoholem. Wiernikowska rozpętała burzę
- Czy Frizowi grozi coś za mroźne wyzwanie? Prawnik odpowiada
- Dawid Podsiadło robi karierę za granicą? "Pierwsze kroki na scenie"
- Crawly zakpił z zakazu. Nowe nagranie z popularnego miasta