Rejestr ciąż. Co to zmienia dla kobiet? Co mówić policji? [WYWIAD]
Obowiązkowy rejestr ciąż obowiązuje od 1 października. Aktywistki biją na alarm, że rejestr może być wykorzystywany przez organy ścigania do karania osób, które pomagały ciężarnej w wykonaniu aborcji. Co zrobić, gdy miałyśmy aborcję zagranicą, a w Polsce jesteśmy zarejestrowane jako ciężarne? Co powiedzieć policji? - Najlepszą odpowiedzią, jakiej można udzielić, to: "dokonałam aborcji, w kraju, gdzie było to legalne, nikt mi nie pomagał i nikt o tym nie wiedział" - podpowiada adw. Anna Szczepaniak współpracująca z Centrum Praw Kobiet.
Od 1 października w Polsce obowiązuje tzw. rejestr ciąż. Od tego dnia lekarz będzie musiał wpisywać informacje o ciąży do rejestru zdarzeń medycznych. Musi to zrobić nawet jeśli ciężarna wyrazi sprzeciw. Bez znaczenia będzie, czy mowa o medyku przyjmującym w publicznej czy w prywatnej placówce zdrowia.
Podobne
- "To nie jest trudna decyzja". Czy o aborcji można mówić z uśmiechem? [WYWIAD]
- Rejestr ciąż - minister podpisał rozporządzenie. A gdzie rejestr alimenciarzy?
- Rejestr ciąż wchodzi już 1 października. Pacjentki bez prawa do odmowy
- Co zrobić dla siebie na Dzień Kobiet? 6 darmowych pomysłów
- Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o porodach domowych [WYWIAD]
Podobne przepisy działają w innych krajach zachodnich, ale w polskiej rzeczywistości rozwiązanie to budzi wiele kontrowersji. Przez rygorystyczne prawo antyaborcyjne pojawiają się obawy, że rejestr będzie wykorzystywany przez organy ścigania do karania osób, które pomagają ciężarnej w wykonaniu aborcji. O to, czym tak naprawdę może grozić rejestr ciąż, pytamy prawniczki: dr Annę Głogowska-Balcerzak z Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych UŁ oraz adw. Annę Szczepaniak, współpracującą z łódzkim oddziałem Centrum Praw Kobiet.
Blanka Rogowska: Od 1 października państwo będzie wiedziało, że kto jest w ciąży. Aborcyjny Dream Team uspokaja, że za własną aborcję w Polsce nie grozi kobiecie odpowiedzialność, więc nic się w sumie nie zmieniło. Czy aby do końca?
Adw. Anna Szczepaniak: - Kobieta, która dokonuje aborcji własnej ciąży nie jest w polskim prawie karana, ale karane są wszystkie osoby, które jej w tym pomogły. Nie jest więc przesadą mówienie, że rejestr ciąż stawia kobiety i jej bliskich w o wiele trudniejszej sytuacji. Kobieta w ciąży zostaje - krótko mówiąc - namierzona. Jeśli ciąża zniknie, a organy ścigania mają dowód, że istniała, to jest to dla nich sygnał, że ktoś mógł pomóc w terminacji ciąży.
Nie mam wątpliwości, że także lekarze będą się czuli jeszcze bardziej zastraszeni. Za niewpisanie ciąży do rejestru może im grozić odpowiedzialność. Odstąpienie od zarejestrowania ciąży może być też przesłanką do uznania, że lekarz pomógł kobiecie w dokonaniu aborcji, czy w ukryciu tego faktu.
Załóżmy, że kobieta dokonała aborcji w jakimś kraju, gdzie jest to legalne i wróciła do Polski. A tu widnieje w rejestrze, że w ciąży była, więc organy ścigania mogą zapytać, co się stało. Może być wezwana na przesłuchanie. Co prawda, nie w charakterze podejrzanej, ale świadka na okoliczność winy tych, którzy jej pomogli. Winny będzie więc mąż, który za tabletkę czy zabieg zapłaci, siostra, która zawiozła kobietę do kliniki itd.
Czy polski sąd może skazać za pomoc w aborcji dokonanej zagranicą?
Dr Anna Głogowska-Balcerzak z Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych UŁ: - W Polsce możemy być ścigani za przestępstwo popełnione w innym kraju, ale pod warunkiem, że i w tym kraju dany czyn był nielegalny. Co innego, gdy robimy to tam, gdzie taki zabieg jest zgodny z prawem. Mówiąc jeszcze jaśniej: Za posiadanie marihuany w Holandii, Polska nie będzie nas ścigać, ale za posiadanie jej w Norwegii już jak najbardziej.
To nie znaczy, że jeśli kobieta zarejestrowała ciążę w Polsce, wyjedzie z kraju i wróci już w ciąży nie będąc, to nie spotkają jej nieprzyjemności. Bo jeśli organy ścigania się o tym dowiedzą, to prokurator - bazując na informacjach medycznych - może wszcząć postępowanie, wezwać na przesłuchanie świadków, czyli kobietę, jej bliskich, jej lekarza. Postępowanie może zakończyć się uznaniem, że do aborcji doszło w kraju, gdzie jest ona legalna. Nawet jeśli postępowanie będzie umorzone i nikt nie zostanie ukarany, to branie udziału w czynnościach procesowych, tłumaczenie się policji czy prokuratorowi, to przecież nic przyjemnego.
Czy dobrze rozumiem? Jeśli wiec razem z partnerem wyjadę do Czech i tam dokonamy zabiegu, to w Polsce nikt o pomocnictwo go oskarżyć nie może?
Adw. Szczepaniak: - Można przyjąć, że pomocnictwo odbywało się jeszcze na terenie Polski, bo partner zawiózł kobietę z domu w Polsce do granicy, albo gdy jeszcze była w kraju dał jej pieniądze czy radził jej by zdecydowała się na zabieg itd.
Dr Głogowska-Balcerzak: - Pamiętajmy, że w kwestii odpowiedzialności karnej za pomocnictwo nie ma znaczenia, gdzie zostanie dokonana aborcja, jeśli choć część tego pomocnictwa będzie się działa na terenie Polski. Karany może więc być lekarz, który podpowie pacjentce, w jakim kraju taki zabieg jest legalny. Co więcej, taki pomocnik odpowie za samo udzielenie pomocy, niezależnie czy aborcja zostanie ostatecznie przeprowadzona.
Adw. Szczepaniak: - Jeśli organy ścigania namierzą ciążę, która zniknęła, to i kobieta i jej bliscy mogą być wzywani na przesłuchanie. I ciąża stracona z powodu poronienia, i usunięta w wyniku aborcji, może u wielu kobiet spowodować traumę. Ciąganie jej po przesłuchaniach będzie wtórną traumatyzacją. A to tylko wierzchołek góry lodowej jeśli chodzi o konsekwencje społeczne. Kobiety w ciąży będą bały się chodzić do lekarza. Nawet jeśli ciąża była chciana i wyczekana. Będą się bały, że lekarz ją zarejestruje, a potem jeśli się okaże, że płód ma wadę letalną - np. jest pozbawiony mózgu - to i tak będą musiały urodzić. Wyobrażam sobie też, że kobiety swoimi metodami będą sprawdzały, czy w ogóle są w ciąży. Może być tak, że stworzy się szara strefa lekarzy, którzy ciąży nie rejestrują. Ale za to medyka może spotkać odpowiedzialność, więc pewnie mało który będzie chciał ryzykować.
Założymy, że moja ciąża została zarejestrowana, dokonałam legalnie aborcji zagranicą, wracam do kraju i puka do mnie policja. Co mówić?
- Najlepszą odpowiedzią jakiej można udzielić to: "dokonałam aborcji, w kraju, gdzie było to legalne, nikt mi nie pomagał i nikt o tym nie wiedział". Pamiętajmy przy tym, że podczas przesłuchania nie wolno kłamać. Za to grozi nawet do ośmiu lat więzienia (art. 233 Kodeksu karnego). Ponieważ kodeks karny nie karze kobiety za aborcję, nie będzie ona na pewno wezwana na przesłuchanie w charakterze podejrzanej, a świadka. A świadek - w odróżnieniu od podejrzanego - nie może odmówić składania zeznań.
Nie mogę kłamać, nie mogę odmówić odpowiedzi na pytanie. Jak więc uchronić bliską osobę, która mi pomogła?
- Świadek nie może odmówić odpowiedzi na pytania, ale od tej reguły są wyjątki. Pierwszy jest wtedy, gdy podejrzanym lub oskarżonym jest nam osoba najbliższa. Chodzi o małżonka lub konkubenta, krewnego wstępnego (np. matka, dziadek), zstępny (np. dziecko, wnuk), rodzeństwo, powinowaty w tej samej linii lub stopniu (np. teściowa), osoba pozostająca w stosunku przysposobienia (adoptowany lub osoba, która oskarżonego adoptowała oraz jej małżonek, a także konkubent).
A jeśli pomagający mi mąż na tym etapie postępowania nie ma statusu podejrzanego?
- Możemy uchylić się od odpowiedzi na konkretne pytanie, gdy odpowiedź mogłaby narazić nas lub osobę nam najbliższą na odpowiedzialność karną. Do tych rad dodałabym jeszcze, że nie trzeba przesłuchującemu podawać informacji, o które ten nie pyta. Zrozumiałe jest też, że po czasie możesz nie pamiętać wszystkich szczegółów. I ostatnia ważna rzecz: Policjant lub prokurator da ci do podpisania protokół z przesłuchania. Dokładnie go przeczytaj.
* Art. 152 Kodeksu karnego, który mówi, że karany jest ten, który za zgodą kobiety usuwa ciążę wbrew przepisom prawa oraz ten, który ją do tego namawia, lub pomaga jej w przerwaniu ciąży. Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat 3. Jeśli dziecko osiągnie zdolność do samodzielnego życia poza organizmem matki, to takim osobom grozi do 8 lat więzienia.
Popularne
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet
- Genzie prezentuje: "100 DNI DO MATURY". Zapowiada się wielki hit?
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu