Najgorętszy weekend roku. Masz dość? Niestety, będzie tylko gorzej

Według informacji U.S. National Centers for Environmental Prediction 3 lipca mieliśmy najgorętszy dzień w historii. Do tego Światowa Organizacja Meteorologiczna podała, że pierwszy tydzień lipca był najgorętszym w historii. To jednak nie koniec.

W sobotę fala upałów dotarła do Polski. Jak informowało IMGW najgoręcej było na Ziemi Lubuskiej i w Wielkopolsce. Temperatura osiągnęła tam ponad 35 stopni Celsjusza. W niedzielę 17 lipca wcale nie będzie lepiej. Jeśli jesteście zmęczeni po tym tygodniu, to badacze nie mają najlepszych wiadomości. Będzie tylko gorzej.

W niemal całej Polsce w weekend 16-17 lipca obowiązują alerty drugiego stopnia przed upałem. Powiadomienia RCB radzą, byśmy zostali w domu i unikali wysiłku fizycznego - nie da się ukryć, że chyba wszyscy jesteśmy wykończeni wysokimi temperaturami.

Niestety, niedługo będziemy musieli przyzwyczaić się do tego, że takie dni będą naszą codziennością. Wiemy już, że ostatni czerwiec był najcieplejszym w historii. Dodatkowo, jak informuje CNN, ciepło oceanów jest poza wykresami, a na Antarktydzie lód morski spadł do rekordowo niskich poziomów.

Jesteśmy dopiero w połowie lipca i trudno mówić o jakichkolwiek podsumowaniach, ale biorąc pod uwagę rekordy, które już padły w tym miesiącu, raczej lepiej nie będzie. Część naukowców twierdzi nawet, że 2023 r. może być najgorętszym rokiem w historii.

Jak wskazuje Robert Rohde, główny naukowiec z Berkeley Earth, czyli niezależnej organizacji zajmującej się badaniem klimatu i temperatur, szanse na to, że rekord temperatur padnie, są naprawdę spore. Już w maju analiza wykazała, że mamy 54 proc. szansy na to, że 2023 r. będzie najcieplejszym rokiem w historii. Rohde w rozmowie z CNN zaznacza, że przez czerwcowe rekordy te szanse tylko wzrosły.

Oczywiście wszyscy, którzy zdają sobie sprawę z ocieplenia klimatu i kryzysu klimatycznego, nie są pewnie zaskoczeni ani tym najgorętszym weekendem, ani rekordami temperatur. Jednak nawet naukowcy zwracają uwagę na to, że skala tych zjawisk jest większa, niż początkowo przypuszczano.

- Spodziewaliśmy się coraz częstszych fal upałów, powodzi i susz na całym świecie. Jednak intensywność niektórych z tych wydarzeń jest nieco zaskakująca. Rośnie obawa, że ​​zmiana klimatu nie jest tak liniowa, jak moglibyśmy sądzić - powiedział CNN Peter Stott, pracownik naukowy z Met Office.

Co to oznacza? Gorący lipcowy weekend jest tylko początkiem tego, co nas czeka. Oczywiście nie jesteśmy w tym sami. We Włoszech w przyszłym tygodniu temperatury mają wzrosnąć do prawie 50 stopni. W Hiszpanii na wyspie La Palmie w sobotę 15 czerwca wybuchł pożar, który już zniszczył 4,5 tys. hektarów ziemi i co najmniej 12 domów.

Co prawda w Polsce jeszcze nie dochodzi do takich drastycznych sytuacji, a nasze termometry nie pokazują tak zatrważających temperatur, ale sami już dzisiaj w tę upalną niedzielę 16 lipca możemy odczuć, jak ocieplenie klimatu wpływa na nasze życie. Czy możemy coś z tym zrobić? Jasne, wystarczy porządnie zająć się polityką klimatyczną, ale na to w Polsce chyba na razie nie ma szans.

Źródło: CNN, Independent