Podwożenie dzieci do szkoły nie jest najlepszym rozwiązaniem

"Nadmiernie lękowe podejście". Psycholog rozwojowy o wożeniu dzieci do szkoły

Źródło zdjęć: © canva
Marta Grzeszczuk,
18.03.2024 12:45

Blisko połowa uczniów i uczennic w Polsce jest odwożona i odbierana ze szkoły przez opiekunów. Dlaczego tak duża część młodych ludzi jest wożona do szkoły samochodem? O jednym z kluczowych powodów wypowiedziała się psycholog rozwojowy dr Radosław Kaczan.

Według sondażu IBRiS dla banku Santander od 40 do 54 proc. polskich uczniów i uczennic jest dowożone do szkoły przez rodziców. Połowa "zmotoryzowanych" uczy się w klasach 4-8. Kluczową kwestią podnoszoną przez rodziców obstających przy odwożeniu również starszych dzieci do szkoły autem jest bezpieczeństwo.

Czy opiekunowie za bardzo boja się o bezpieczeństwo dzieci?

Do tych danych odniósł się dla portalu polityka.pl dr Radosław Kaczan, psycholog rozwojowy z USWPS. Podkreślił, że częściowo problemem może być infrastruktura: "Łatwo zrozumieć, że rodzice nie chcą, by dziecko jechało rowerem przez pół dzielnicy w porannym czy popołudniowym szczycie, jeśli na trasie brakuje bezpiecznie wytyczonych ścieżek rowerowych". Z kolei w mniejszych miejscowościach szkoła może znajdować się dalej niż w dużym mieście, a komunikacja zbiorowa być niewystarczająca.

Dr Kaczan zauważył jednak, że podwożenie dzieci do szkoły i na zajęcia pozalekcyjne ma też inne źródło. "Coraz częściej bywa jednak tak, że mówiąc o bezpieczeństwie, dorośli mają na myśli konieczność ogarnięcia przez 10-, 11-latka przesiadki z autobusu do tramwaju czy przejście po pasach przez kilka ruchliwych ulic, co zakrawa na nadmiernie lękowe podejście" - ocenił psycholog.

Starsze dzieci są w stanie poradzić sobie w trudnych sytuacjach

Ekspert od rozwoju dzieci porównał samodzielny dojazd na trening czy powrót ze szkoły z innymi dziećmi przez park do "niebezpiecznych" zabaw, które są częścią dzieciństwa. Wspinanie się na drzewa czy gra w piłkę przed blokiem również niosą ze sobą ryzyko np. przewrócenia się, odrapania łokci i kolan czy zniszczenia ciuchów. Dr Kaczan przypominał, że bezradność dzieci często nie jest tak wielka, jak wydaje się to opiekunom.

Strasze dzieci są sobie w stanie poradzić w transporcie publicznym
Strasze dzieci są sobie w stanie poradzić w transporcie publicznym (canva)

"Zgubię się w przejściu podziemnym na stacji metra? To zapytam kogoś o kierunek. Pojechałam autobusem za daleko? Tramwaj się zepsuje? Trudno. Dla dziecka takie trudności to przygoda. Na początku może i stres, ale jak inaczej człowiek ma się przekonać o własnej sprawczości?" - tłumaczył psycholog rozwojowy. Wiara we własną sprawczość, czyli w to, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z wyzwaniami i trudnościami, jest jedną z podstawowych składowych dobrostanu psychicznego każdego człowieka.

Młodzi ludzie potrzebują rozwijania poczucia sprawczości

Opiekunowie, którzy w związku z własnymi obawami, pozbawiają młodych ludzi okazji do samodzielnego poradzenia sobie z trudnościami, ograniczają im możliwość budowania poczucia sprawczości. Wbrew własnym dobrym intencjom mogą utrudniać ich rozwój. "Trzymanie pod kloszem nie pozwala małemu człowiekowi zgromadzić tych wszystkich cennych rozwojowo doświadczeń, sytuacji, kiedy miał szansę się przekonać, że da sobie radę" - podkreślił dr Kaczan.

Źródło: polityka.pl

STYSIO: Chodziłem do patologicznej szkoły - NIKT NIE PONIÓSŁ KONSEKWENCJI

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 1
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0