"Nadmiernie lękowe podejście". Psycholog rozwojowy o wożeniu dzieci do szkoły
Blisko połowa uczniów i uczennic w Polsce jest odwożona i odbierana ze szkoły przez opiekunów. Dlaczego tak duża część młodych ludzi jest wożona do szkoły samochodem? O jednym z kluczowych powodów wypowiedziała się psycholog rozwojowy dr Radosław Kaczan.
Według sondażu IBRiS dla banku Santander od 40 do 54 proc. polskich uczniów i uczennic jest dowożone do szkoły przez rodziców. Połowa "zmotoryzowanych" uczy się w klasach 4-8. Kluczową kwestią podnoszoną przez rodziców obstających przy odwożeniu również starszych dzieci do szkoły autem jest bezpieczeństwo.
Podobne
- Czy dziecko może chodzić samo do szkoły? Policja rozwiewa wątpliwości
- Wzrost prób samobójczych dzieci i młodzieży. Alarmujące dane
- Nauczyciel przyznał, że dzieci nieraz przez niego płakały. Jest w spektrum autyzmu
- Szokujące wyniki badań. Co trzecie dziecko nie ma chęci do życia
- Ciemna strona nauki zdalnej. Stop z romantyzowaniem
Czy opiekunowie za bardzo boja się o bezpieczeństwo dzieci?
Do tych danych odniósł się dla portalu polityka.pl dr Radosław Kaczan, psycholog rozwojowy z USWPS. Podkreślił, że częściowo problemem może być infrastruktura: "Łatwo zrozumieć, że rodzice nie chcą, by dziecko jechało rowerem przez pół dzielnicy w porannym czy popołudniowym szczycie, jeśli na trasie brakuje bezpiecznie wytyczonych ścieżek rowerowych". Z kolei w mniejszych miejscowościach szkoła może znajdować się dalej niż w dużym mieście, a komunikacja zbiorowa być niewystarczająca.
Dr Kaczan zauważył jednak, że podwożenie dzieci do szkoły i na zajęcia pozalekcyjne ma też inne źródło. "Coraz częściej bywa jednak tak, że mówiąc o bezpieczeństwie, dorośli mają na myśli konieczność ogarnięcia przez 10-, 11-latka przesiadki z autobusu do tramwaju czy przejście po pasach przez kilka ruchliwych ulic, co zakrawa na nadmiernie lękowe podejście" - ocenił psycholog.
Starsze dzieci są w stanie poradzić sobie w trudnych sytuacjach
Ekspert od rozwoju dzieci porównał samodzielny dojazd na trening czy powrót ze szkoły z innymi dziećmi przez park do "niebezpiecznych" zabaw, które są częścią dzieciństwa. Wspinanie się na drzewa czy gra w piłkę przed blokiem również niosą ze sobą ryzyko np. przewrócenia się, odrapania łokci i kolan czy zniszczenia ciuchów. Dr Kaczan przypominał, że bezradność dzieci często nie jest tak wielka, jak wydaje się to opiekunom.
"Zgubię się w przejściu podziemnym na stacji metra? To zapytam kogoś o kierunek. Pojechałam autobusem za daleko? Tramwaj się zepsuje? Trudno. Dla dziecka takie trudności to przygoda. Na początku może i stres, ale jak inaczej człowiek ma się przekonać o własnej sprawczości?" - tłumaczył psycholog rozwojowy. Wiara we własną sprawczość, czyli w to, że jesteśmy w stanie poradzić sobie z wyzwaniami i trudnościami, jest jedną z podstawowych składowych dobrostanu psychicznego każdego człowieka.
Młodzi ludzie potrzebują rozwijania poczucia sprawczości
Opiekunowie, którzy w związku z własnymi obawami, pozbawiają młodych ludzi okazji do samodzielnego poradzenia sobie z trudnościami, ograniczają im możliwość budowania poczucia sprawczości. Wbrew własnym dobrym intencjom mogą utrudniać ich rozwój. "Trzymanie pod kloszem nie pozwala małemu człowiekowi zgromadzić tych wszystkich cennych rozwojowo doświadczeń, sytuacji, kiedy miał szansę się przekonać, że da sobie radę" - podkreślił dr Kaczan.
Źródło: polityka.pl
STYSIO: Chodziłem do patologicznej szkoły - NIKT NIE PONIÓSŁ KONSEKWENCJI
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku