Maturzyści "stracili IQ" po starciu z Mironem Białoszewskim. O t

Maturzyści "stracili IQ" po starciu z Mironem Białoszewskim. O tempora, o mores!

Źródło zdjęć: © kadr z filmu "Kac Vegas"
Maja Kozłowska,
10.12.2024 14:30

9 grudnia przyszłoroczni absolwenci szkół średnich napisali maturę próbną z j. polskiego. Szczególną konsternację wzbudziło wśród uczniów zadanie polegające na interpretacji wiersza polskiego poety Mirona Białoszewskiego.

Maturę pisałam w 2016 r. Trochę czasu minęło, podstawa programowa zapewne zdążyła się zmienić co najmniej trzy razy, ale wiedza z ogólniaka (przynajmniej w pewnym zakresie) zdołała utkwić w głowie. Mam 27 lat, rzutem na taśmę łapię się więc do wora opisanego Gen Z, ale szczerze, dużo bardziej czuję się związana z nimi niż z Milenialsami. W międzypokoleniowych "wojenkach" zazwyczaj biorę stronę młodych ludzi, nawet nie dla zasady, ale po prostu dlatego, że w wielu aspektach mam podobne poglądy i wartości. Rozumiem, że świat się zmienia i rozumiem, że kiedyś było gorzej, żeby teraz mogło być lepiej.

Tym razem jednak czuję się zmuszona zapytać: CO SIĘ DZIEJE?, ponieważ... zwyczajnie jestem oburzona, zbulwersowana i poruszona. Maturzyści na próbnym egzaminie z j. polskiego musieli zmierzyć się z wierszem "mironczarnia" Mirona Białoszewskiego - polskiego poety, tworzącego już w czasach współczesnych. Pisarz zasłynął m.in. jako autor wielu neologizmów, czyli nowych wyrazów, elementów językowych, powstałych na podstawie j. polskiego. To, co uczniowie wypisywali w social mediach po starciu z jego twórczością, budzi moje szczere obawy. Co oni robią w szkole? Co robią nauczyciele?

"Myślałam, że dostałam arkusz z literówkami, facet był na mocnym kacu". "Ja, pisząc losowe słowa, tłumacząc, co miał na myśli typ, piszący losowe słowa". "Miron, co ty ćpiesz, wariacie?" - to tylko niektóre przykłady komentarzy osób przystępujących do matury.

trwa ładowanie posta...

Matura 2025. Uczniowie zgłupieli przez wiersz Mirona Białoszewskiego

Przyszli maturzyści mieli za zadanie wyjaśnić, jaki stosunek do aktu tworzenia ma podmiot liryczny w chyba najbardziej znanym wierszu Mirona Białoszewskiego, czyli "mironczarni".

"męczy się człowiek Miron męczy

znów jest zeń słów niepotraf

niepewny cozrobień

yeń"

Czy zgadzam się, że dla osób, które po raz pierwszy spotykają się z poezją pisarza, mógł być to lekki szok kulturowy? Owszem. Ale na pewno nie taki, który usprawiedliwiałby wylew szamba na w social mediach, co sprawiło, że chyba po raz pierwszy zwątpiłam w pokolenie Z.

trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...

Sugerowanie uzależnień, pisania pod wpływem używek - w kierunku Mirona Białoszewskiego padło naprawdę wiele oskarżeń i obelg. Co jednak wybitnie mnie dziwi to fakt, że młodzi ludzie, którzy sami w codziennej mowie posługują się neologizmami, sami je wymyślają i wprowadzają do języka użytkowego (jesieniara, delulu, relować itp.), nagle robią wielkie oczy i "tracą IQ". Po tym, co czyta "dzisiejsza młodzież", dziwię się szczerze, że jakiekolwiek IQ im jeszcze pozostało.

O co chodzi w "mironczarni"?

Nawet nie dysponując biografią Mirona Białoszewskiego, z wiersza można sporo wczytać, a już na pewno przy głębszym zastanowieniu.

Skoro Miron się męczy, a tytuł brzmi "mironczarnia", łatwo można skojarzyć to z męczarnią - czyli połączeniem tych dwóch słów. Złapawszy ten trop, reszta powinna być gratką, ponieważ doskonale znamy zasadę. "Słów niepotraf" oznacza mniej więcej tyle, że trudno mu dobierać słowa, brakuje mu weny, inspiracji lub przeżywa niemoc. Niepotraf to rzeczownik, wywodzący się od "nie potrafić". "Niepewny cozrobień yeń" - podmiot liryczny jest pogubiony, nie wie, co ma robić. I nawet tłumaczenie zagadkowego

yenia (lenia) można sobie darować, bo i tak w tym momencie mamy cały kontekst, potrzebny do wykonania zadania.

trwa ładowanie posta...

Ta dzisiejsza młodzież...

Mojego oburzenia prawdopodobnie by nie było, gdyby nie skandaliczne komentarze typu "oddajcie mi moje szare komórki" czy "spada mi IQ", zestawione z tym, co czyta dzisiejsza młodzież. Doskonale wiem, że nie powinno się wrzucać wszystkich do jednego wora, ale no niestety: lista bestsellerów Empiku wiele mówi o literackich wyborach Gen ZGen Alpha.

"Rodzina Monet", "Venom", Trylogia "Hell", której jest siedem części - co już mówi samo za siebie, "I wanna fall", "Hellish Heat" - to najpopularniejsze książki wśród nastolatków.

"Miałam dość tej sytuacji. To wszystko było zbyt nierealne, by było prawdziwe" - taką złotą myśl można znaleźć w jednej z części "Hellish Heat". Przeczytamy tam także naprawdę cheesy łóżkowe i okołóżkowe sceny: "Nicolas, nie jestem twoją własnością. A właśnie, że jesteś, odkąd wlazłaś do mojego łóżka i cię pi*przyłem, a ty jęczałaś moje imię", "Mówiłaś, że lubisz 'Krzyk'. Więc co ty na to, żeby przeleciał cię twój własny koszmar?".

W innych wymienionych przeze mnie lekturach poziom jest niestety podobny, oprócz tego dochodzi żałośnie wiele błędów składniowych, językowych itp. Za wydanie wiele tego typu książek, które wywodzą się z Wattpada, odpowiada wydawnictwo Niezwykłe, niezbyt przejmujące się korektą "dzieł".

I teraz clue: każdy niech czyta co chce. Albo nie czyta. Głupotki mogą być dobre na stres, nie każdy musi cieszyć się Olgą Tokarczuk (która zresztą sama wyraźnie zaznaczyła, że nie chce i nie zamierza być dla wszystkich - ale to ty dzwonisz, stara). Może po prostu... Powstrzymajmy się od krytyki tematów, o których nie mamy pojęcia :)

trwa ładowanie posta...
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0