Czego nie możesz założyć na WF? Prawo Marcina zdradza

Odpowiedni strój do szkoły to kwestia względna. Jedni uważają, że placówki edukacyjne absolutnie nie powinny ingerować w wygląd uczniów, a drudzy stanowczo sprzeciwiają się wolności ubraniowej. Każdy ma również inne standardy oraz rozumienie słowa "odpowiedni". Krótkie topy czy spodenki powoli przestają wzbudzać kontrowersje. Ale czy szkoła ma prawo narzucać zasady dotyczące ubioru uczniów?

Marcin Kruszewski, działający pod pseudonimem "Prawo Marcina", to tiktokowy prawnik. Mężczyzna często wypowiada się na temat internetowych dram pod kątem prawnym. W filmikach tłumaczy np. co grozi za dany czyn. Influencer postanowił wypowiedzieć się w sprawie szkół narzucających, w co uczniowie mogą się ubierać, a w co nie. Mężczyzna posłużył się przykładem sytuacji, która spotkała go w podstawówce na lekcji wychowania fizycznego.

Prawnik opowiedział historię, gdy jego nauczyciel od WF zwrócił mu uwagę, że powinien nosić koszulkę reprezentacji Legii Warszawy, ponieważ uczęszczał do szkoły w stolicy. Influencer miał wtedy na sobie t-shirt Bayernu Monachium i nie zgodził się z jego słowami. Kulturalnie odpowiedział, że: "jeżeli nie pasuje mu moja koszulka, to albo może na nią nie patrzeć, albo niech lepiej powstrzyma się od komentarzy, bo jest to po prostu niekulturalne. W świetle obecnych przepisów absolutnie nie zgodne z prawem".

W dalszej części materiału prawnik wyznał, że: "Szkoła co prawda ma prawo regulować ubiór uczniów. Może np. oczekiwać, że ćwiczymy w sportowym stroju, ale tylko w sposób proporcjonalny taki, który nie narusza istoty naszych do wyrażania naszego wyglądu [...] Chodzi po prostu o to, żebyście ćwiczyli we właściwym stroju, który nie narusza jakiś norm społecznych". Oznacza to, że władze placówki edukacyjnej nie mogą zakazać np. noszenia koszulki jakiegoś klubu sportowego.