Wfiści biją na alarm

Nauczyciele WF biją na alarm. Uczniowie nie chcą ćwiczyć?

Źródło zdjęć: © Canva / Canva
Weronika Paliczka,
17.07.2024 11:00

Nauczyciele WF mają istotny problem. Sprawność uczniów i uczennic spada. Wzrasta natomiast liczba zwolnień wystawianych przez lekarzy oraz cwaniakowania, gdy przychodzi do ćwiczeń fizycznych. Sprawa jest poważna.

Badania sprawności fizycznej uczniów wskazują jednoznacznie, że spada ona drastycznie. Jak podaje "Wyborcza", z ogólnopolskich badań sprawności wynika, że w 1989 r. 7,5-letni chłopiec potrafił wisieć na drążku na ugiętych ramionach przez 17 sekund. W 2015 r. jego rówieśnik wytrzymywał w takiej pozycji zaledwie siedem sekund. Biegał też wolniej - na 600 metrach tracił 40 sekund. Swojego kolegę sprzed 16 lat bił na głowę jedynie przy próbie siły ścisku ręki. Naczelna Izba Kontroli informuje natomiast, że między 2013 a 2018 r. procent młodzieży w wieku 11-17 lat aktywnej fizycznie przez co najmniej godzinę dziennie spadł z 21 do 15.

"Wyborcza" dodaje: "Ministerialny Program Rozwoju Sportu do 2020 roku zakładał, że odsetek uczniów i uczennic w wieku 11–17 lat uczestniczących we wszystkich lub prawie wszystkich lekcjach wychowania fizycznego wzrośnie z 73,8 proc. (2013) do 78 proc. (2020). Według NIK-u to się nie udało". Różnice te zauważają nauczyciele wychowania fizycznego, którzy są zaniepokojeni sprawą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

STYSIO: Chodziłem do patologicznej szkoły - NIKT NIE PONIÓSŁ KONSEKWENCJI

Były minister sportu i turystyki chciał zmian

Były minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk, który obejmował tę funkcję za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości, zapowiadał zmiany. Miały one zwiększyć aktywność uczniów na lekcjach wychowania fizycznego. Minister chciał, aby w klasach 1-3 w szkołach podstawowych zajęcia z WF prowadził wykwalifikowany nauczyciel. Miało to wpłynąć na gibkość uczniów oraz rozwijanie ich pasji do sportu. Bortniczuk chciał również walczyć z nagminnymi zwolnieniami lekarskimi, które są zmorą wśród wuefistów.

Nauczycielka WF przedstawia swoje przemyślenia

"Wyborcza" przeprowadziła wywiad z Lucyną Kędzierską, nauczycielką w Dwujęzycznym Liceum Ogólnokształcącym nr 38 im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Poznaniu. Kobieta powiedziała: - Gibkość u najmłodszych dzieci jest tak duża, że nie ma problemu nauczyć ich przewrotu w tył czy w przód. Co innego nastolatki, które mają to zrobić po raz pierwszy w życiu. Twierdzą, że się boją, że nie zrobią, że mogę im wpisać jedynkę, a oni nawet nie spróbują. Mówię: to chociaż się przetoczcie po macie. I tak jest opór. To samo z wymykiem i odmykiem na drążku. Odbić górnych w siatkówkę dziewczyny nie zrobią, bo mają długie paznokcie. To samo ze skokiem w dal, przerzutem bokiem. Więc generalnie jest tragedia. Wytrzymałość, szybkość, skoczność - czyli podstawy - to wszystko u młodzieży leży.

Kędzierska tłumaczy: - W klasach I-III powinni być fachowcy. I to najlepsi. Bo tam się zaczyna przygoda ze sportem. A jak teraz ja pytam moje licealistki: "Kto w podstawówce miał siatkówkę?", to na 18 dziewczyn zgłaszają się trzy. Piłkę ręczną - dwie. Nożną - nikt. Ja nie wiem, czy to nam się taka młodzież trafiła, czy w podstawówkach dzieje się coś niedobrego. Nie wiedzą, jak wygląda piłka tenisowa, co to jest dwutakt. Nie wiedzą, że kulą się pcha, a nie rzuca. Jak pytam, ile osób jest w drużynie piłki siatkowej czy nożnej, to zawsze jest zgadywanie. Sejm miał uchwalić po pięć godzin WF-u w tygodniu i co? Klasy I-III mają wciąż po trzy godziny, starsze - po cztery. A przydałyby się te zajęcia każdego dnia, bo dzisiejszy styl życia nastolatków odciąga ich od jakiegokolwiek sportu.

Nauczycielka przedstawia obecny obraz młodzieży na zajęciach wychowania fizycznego: - Ćwiczyłam chłopców w podstawówce i równolegle w gimnazjum. Jeszcze byli wyrośnięci, umięśnieni. Ale z roku na rok się pogarszało. Wszystkie wyniki: skok w dal, bieg na 60 metrów. Równia pochyła. No i zaczęły się zwolnienia. Stało się to coraz bardziej popularne wśród rodziców: "bo przychodzi zmęczony", "bo siedzi spocony na lekcjach", "bo ma mniej czasu na naukę", bo "nogi rozbolą". I sami nie dawali przykładu swoim dzieciom, że można inaczej spędzić czas niż przy telefonie, każdy w swoim pokoju.

Nastolatki wstydzą się swojego ciała?

Lucyna Kędzierska rozumie problemy młodych kobiet: - Dziewczyny wstydzą się swojego ciała. Nie chcą przebierać się w starych szatniach na widoku innych, i to bez prysznica. Bo one przyzwyczajone są do najlepszych warunków, trudno im się przełamać. Rozumiem.

Rzecznik Praw Dziecka bije na alarm

Raport Rzecznika Praw Dziecka nie pozostawia złudzeń. 17 proc. wszystkich uczniów i uczennic w Polsce wymaga natychmiastowej pomocy związanej z fatalną kondycją fizyczną. Aż 19 proc. uczniów z najmłodszych klas szkół podstawowych czuje się chorych, wyczerpanych fizycznie i brakuje im energii życiowej. Z wiekiem odczucia te się nieznacznie polepszają – źle się czuje 16 procent szóstoklasistów i 15 procent uczniów i uczennic drugich klas ponadpodstawowych.

Źródło: "Wyborcza"

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0