Nauczyciele będą protestować. Nie będzie ocen i sprawdzianów?
Niewystawienie ocen, brak klasówek, strajk włoski, masowe składanie niepodpisanych wypowiedzeń, zwolnienia L4. To tylko niektóre z możliwych wersji protestu nauczycieli, którym najpewniej rozpocznie się rok szkolny 2022/2023.
Rok szkolny 2022/2023 jeszcze się nie zaczął, a wygląda na to, że będzie katastrofą. Albo, że uczniowie wcale do szkoły nie pójdą.
Podobne
- To już pewne. Od 1 września nauczyciele będą protestować
- Aktywista na dywaniku u Czarnka: "Nie chciał słuchać niczego poza wyjaśnieniami"
- Czarnek ocenia kolejny rok szkolny. Zdał do następnej klasy? [OPINIA]
- Czarnek chce kontrolować szkoły z Ukraińcami. Co na to placówki?
- #WolnaSzkoła - o co chodzi z czerwonymi ekierkami? Czarnek "olał" ten protest
Powodów może być mnóstwo: brak pieniędzy na ogrzewanie, kolejne fale pandemii, strajk nauczycieli lub... ich brak, czyli zatrważająca liczba wakatów, które paraliżują działanie placówek.
Technikum w Pabianicach: Praca dla woźnego. Zarobki większe niż nauczycielskie
W sieci krąży treść ogłoszenia o pracę dla sprzątaczki. Pabianickie technikum oferuje pensję wyższą niż nauczycielska. Wytłumaczmy, że obecnie pensja minimalna w Polsce to 3 010 zł (brutto), a pensje nauczycieli, oparte na innych przepisach, są zupełnie inne.
Serwis wynagrodzenia.pl podaje, że w 2022 mediana zarobków nauczycieli w Polsce wynosi 4260 zł brutto, czyli 3188 zł netto. Mediana to uśredniona wartość i - jak mówią nam nauczyciele - wielu zarabia o wiele mniej. Bo minimalne wynagrodzenie, które lokalny samorząd może zaoferować początkującemu nauczycielowi to 3079 zł brutto, czyli zaledwie 2503 zł na rękę. Przy obecnej inflacji to kwota po prostu śmieszna.
8 sierpnia na ostatnim wakacyjny posiedzeniu Sejm odrzucił pomysł podniesienia o 20 proc. wynagrodzeń wszystkim nauczycielom (podwyżki otrzymają tylko rozpoczynający pracę w zawodzie).
Związkowcy, zarówno ci z Solidarność, jak i Związku Nauczycielstwa Polskiego, zapowiadają, że możliwy jest strajk lub inna forma protestu. Decyzja ma zapaść w okolicy 23 sierpnia, czyli na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Pomysły na protest: Brak ocen, sprawdzianów, masowe L4
Związkowcy, zarówno ci z Solidarność, jak i Związku Nauczycielstwa Polskiego, zapowiadają, że możliwy jest strajk lub inna forma protestu. Decyzja ma zapaść w okolicy 23 sierpnia.
Jak mówi Vibezowi Anna Schmidt-Fic z inicjatywy nauczycielskiej "Protest z Wykrzyknikiem", strajku, w sensie wstrzymania się nauczycieli od pracy, raczej nie będzie.
- To już przerabialiśmy w 2019 roku i po pierwsze nauczycieli na taki strajk po prostu nie stać, a po drugie rząd już pokazał, że ma taki strajk w nosie i może przeczekać. A protest musi być dotkliwy dla rządu i zmuszający go do działania - mówi.
W giełdzie nauczycielskich pomysłów na protest mamy obecnie:
- niewystawienie ocen, brak klasówek,
- strajk włoski, czyli bardzo wolne wykonywanie biurokratycznych obowiązków,
- odmowę pracy na własnym sprzęcie, np. laptopie, co jest stałą praktyką w polskich szkołach,
- masowe składanie niepodpisanych wypowiedzeń datowanych na 31 grudnia u dyrektorów szkół
- rezygnację z nadgodzin
- Na ten ostatni pomysł niewielu nauczycieli będzie stać. Oni protestują między innymi z powodu niskich wynagrodzeń. I tak jak inni, mają zwiększone raty kredytów i zapowiedź podwyższonych opłat - tłumaczy Schmidt-Fic. - Słyszy się też o masowych zwolnieniach L4. To sposób znany z protestów m.in. policjantów. Myśląc o kondycji psychicznej i fizycznej, w jakiej znajdują się nauczyciele, uzyskanie zezwolenia L-4 od lekarza byłoby formalnością.
Wakaty w szkołach: 20 tys. nauczycieli poszukiwanych do pracy
Jak donosi branżowy portal "Głos Nauczycielski", 26 lipca 16 polskich kuratoriów prezentowało na swoich stronach internetowych 20 tys. ofert pracy dla nauczycieli. Zeszłoroczny szczyt wakatów w szkolnictwie wyniósł 13000. To oznacza 50-procentowy wzrost liczby wakatów.
Nowych nauczycieli brakuje, starsi odchodzą na emeryturę, a ci, którzy mają odwagę (jest ich coraz więcej) przebranżawiają się i rezygnują z zawodu. Trudno liczyć na to, że np. germanista zdecyduje się na pracę w szkole, gdy nawet kilkakrotnie wyższa pensja czeka na niego w korporacji. A praca - lżejsza, mniej stresująca i mniej odpowiedzialna.
Pojawiają się głosy, że na te braki kadrowe lekarstwem mogliby być nauczyciele emeryci. Ale ci - po wprowadzeniu przez MEiN rozporządzenia o nauce zdalnej - do pracy się nie palą. O ile zajęcia w klasie byliby skłonni poprowadzić, o tyle, te sprzed komputera w większości ich nie interesują.
Marcin Józefaciuk, dyrektor Zespołu Szkół Rzemiosła im. Jana Kilińskiego w Łodzi i nauczyciel języka angielskiego, uznał, że łatwiejsze od znalezienia nauczyciela fizyki będzie... ukończenie studiów, tak by sam mógł uczyć tego przedmiotu.
- Nie miałem innego wyjścia, tak ciężko znaleźć nauczycieli do nauczania tego przedmiotu - mówi Głosowi Nauczycielskiemu.
Nauczycielka z 27-letnim stażem: MEiN działa na szkodę państwa polskiego
Z kolei Schmidt-Fic po 27 latach postanowiła odejść z zawodu. Decyzję poprzedziły długie rozmyślania i proces "przebranżawiania się". Jako powody wymienia: uwłaczające wynagrodzenie (nawet po niemal 30 latach pracy w zawodzie), złe warunki pracy, utrwalane w kulturze polskiej szkoły patologicznych zachowań, wszechobecny mobbing, fatalne reformy, które obniżają jakość edukacji i upartyjniają szkołę, czyniąc z nauczycieli funkcjonariuszy działających w interesie partii PiS.
- Kaczyński mówi, że Polacy wstali z kolan. Może inni wstali, ale my, nauczyciele, już nawet nie klęczymy. Powalono nas na ziemię i jesteśmy deptani przez wszystkich. Kiedy my kształcimy przyszłe pokolenia, wykonujemy jeden z najbardziej odpowiedzialnych zawodów, władza prowadzi na nas nagonkę i pogardza nami na wszystkie możliwe sposoby. Atmosfera jest nie do zniesienia. Nie chcę w tym dłużej uczestniczyć - mówi i dodaje: - Zamiast zajmować się dramatyczną zapaścią systemu edukacji, minister edukacji - Przemysław Czarnek - jeździ na kościelne imprezy, zabiega, żeby do szkół nie miały wstępu organizacje pozarządowe, które np. prowadzą edukacje seksualną, stara się modelować i formatować - choćby przez nowy przedmiot: HiT - społeczeństwo, by było posłuszne, nie umiało samodzielnie, krytycznie myśleć. Tłumaczy młodym w nowym podręczniku, że najbardziej przełomowym dla Polski był rok 2005, gdy PiS pierwszy raz doszedł do władzy, a prezydentem został Lech Kaczyński.
RPO: Niedobór nauczycieli może uderzyć w prawo do edukacji
Nauczyciele twierdzą, że obecna sytuacja przełoży się na już postępujący trend, zwiększenia zainteresowania szkołami prywatnymi.
- Szkoły prywatne z wysokim czesnym stają się ostatnią ostoją normalności. Problem w tym, że stać na nie tylko osoby o określonych dochodach. A reszta? PiS tworzy edukację nierównych szans - mówi Schmidt-Fic.
Rzecznik Praw Obywatelskich alarmuje, że niedobór nauczycieli spowoduje nieodwracalne szkody dla poziomu kształcenia i może uderzyć w prawo młodych Polaków do edukacji.
Z kolei Schmidt-Fic uważa, że szeroko pojęta polityka MEiN-u, brak reakcji na dramatyczną sytuację szkolnictwa, w tym szczególnie na kryzys kadrowy, mają znamiona działania na szkodę państwa polskiego, wbrew polskiej racji stanu.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet