Czarnek chce kontrolować szkoły z Ukraińcami. Co na to placówki?
Minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział kontrole w szkołach, w których uczą się uczniowie z Ukrainy. Dyrektorzy są sceptycznie nastawieni, a młodzi Ukraińcy uciekają ze szkół.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w liście do ministra edukacji Przemysława Czarnka informował o problemach, z jakimi zmagają się młodzi ludzie z Ukrainy, którzy chcą edukować się w polskich szkołach. Zaznaczał wtedy, że brakuje nam odpowiednich systemów, które włączałyby dzieci z doświadczeniem uchodźczym do naszych placówek.
Podobne
- Czarnek czaruje. "Likwidacja szkoły to likwidacja prac domowych"
- Czarnek ocenia kolejny rok szkolny. Zdał do następnej klasy? [OPINIA]
- Czarnek atakuje Barbarę Nowacką. Te słowa nie każdy zrozumie
- Czarnek o strajku oświaty. Nauczyciele nie widzą raju, który stworzył?
- Czarnek wysłał zaproszenie do Elona Muska. "Kupa błędów w każdym zdaniu"
Wtedy Czarnek zapowiadał, że przeprowadzi kontrole w szkołach i sprawdzi, jak radzą sobie z młodzieżą z Ukrainy. Wychodzi jednak na to, że dyrektorzy wcale nie mają na to ochoty i to nie dlatego, że mają coś do ukrycia.
Czarnek zapowiada kontrole szkół z uczniami z Ukrainy
RPO w liście do ministra Czarnka nie tylko zwracał uwagę na brak odpowiedniego systemu w polskich placówkach, który pomagałaby młodym ludziom z Ukrainy. Powoływał się również na badania, z których wynikało, że uchodźcy zmagają się z takimi problemami jak zbyt liczne klasy, bariera językowa i trauma wojenna. Żaden z tych problemów nie był jednak odpowiednio przez polskie władze i oświatę rozwiązany.
Minister Czarnek odpowiedział wtedy, że MEiN nie ma prawa monitorować uczących się zdalnie młodych ludzi z Ukrainy. Zapowiedział jednak kontrolę placówek, które ma sprawdzić, jak radzą sobie z przyjętymi uczniami niebędącymi obywatelami polski.
- Ministerstwo Edukacji i Nauki nie ma podstaw prawnych do monitorowania, czy młodzi uchodźcy z Ukrainy, którzy nie są uczniami szkoły polskiej, uczą się zdalnie w szkole ukraińskiej. Podobnie Ministerstwo nie ma podstaw do zbierania i posiadania wiedzy o jakości i systematyczności nauki w ukraińskim systemie zdalnym, co de facto oznaczałoby ingerowanie w system oświaty innego państwa - mówił cytowany przez Portal Samorządowy Czarnek.
Dyrektorzy przeciwni kontrolom w szkołach w związku z uczniami z Ukrainy
Krakowska "Gazeta Wyborcza" postanowiła sprawdzić, co o pomyśle Czarnka myślą dyrektorzy krakowskich placówek. W rozmowie zaznaczali, że ministerstwo nie powinno kontrolować szkół, w których uczą się młodzi ludzie z Ukrainy, bo wcześniej nie wyznaczyło żadnych wytycznych.
- Kontrolować można wtedy, kiedy dało się wytyczne, jak działać. Wtedy można sprawdzać, czy szkoła je zrealizowała. My od ministra Czarnka żadnych konkretnych wytycznych w kontekście ukraińskich uczniów nie dostaliśmy. Sami sobie radzimy z problemami, a jest ich góra - mówi Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie.
W tekście "Wyborczej" pojawiają się również głosy dyrektorów i dyrektorek z innych krakowskich placówek. Każdy z nich ma inne doświadczenie, inne wyniki i podejście. Dlaczego? Bo jak zaznacza Gajęcka, szkoły w Polsce nie są przygotowane do uczenia młodzieży z Ukrainy i w ogóle nie mają na nie pomysłu. Wizja kontroli w tym kontekście wydaje się czymś absurdalnym.
Sytuacja ukraińskich dzieci w szkołach jest trudna
Jasne, można powiedzieć, że ministerstwo przecież próbowało jakoś działać. Zorganizowało przecież egzamin ósmoklasisty, w którym wzięli udział uczniowie z Ukrainy, i przygotowało arkusze z polecaniami napisanymi w języku ukraińskim. Co z tego, skoro odpowiedzi musiały być zapisane w języku polskim, a jak wynika z doświadczenia dyrektorów placówek, nie wszyscy chcą się tego polskiego uczyć.
Przykłady w rozmowie z "Wyborczą" podaje dyrektor Gajęcka. Zaznacza, że dzieci potrafią nagle odejść z placówki i dodaje, że Ukraińcy nie chcą się uczyć polskiego. Nie dziwi jej to, bo przecież w szkole i tak nie mają jak nawiązać więzi z polskimi uczniami, wolą trzymać się swojego towarzystwa.
W maju informowaliśmy o raporcie Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej, który pokazywał, że ukraińskie dzieci rezygnują z polskich szkół. Okazało się, że tylko co piąty nastolatek z Ukrainy chodzi do polskiej szkoły, a w ciągu ostatniego pół roku z nauki zrezygnowało 8 proc. uczniów w wieku ponadpodstawowym.
Czemu tak się dzieje? Powody przywoływał już w swoim liście RPO, ale widać je też w wypowiedziach dyrektorów i badaniach fundacji. Młodzi ludzie z Ukrainy po prostu boją się nauki w polskich szkołach, przerażają ich egzaminy i wizja pisania ich w języku, z którym do tej pory nie mieli styczności. Do tego nie można zapominać, że poza tym stresem wciąż muszą zmagać się z traumą wojenną.
Może, zamiast przeprowadzać kontrole w placówkach, minister Czarnek powinien porządnie rozpisać plan, który odciążyłby nie tylko szkoły, ale i ukraińskich uczniów? Oczywiście w każdej placówce będzie to wyglądało inaczej, dlatego tym bardziej przydałyby się schematy, dzięki którym każda szkoła będzie w stanie zapewnić odpowiednie, bezpieczne warunki do nauki. Wtedy młodzi Ukraińcy z pewnością nie rezygnowaliby tak szybko z edukacji.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Portal Samorządowy
Popularne
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- Poznaj Polskę na dwóch kołach
- Liam Payne wiecznie żywy. Znów usłyszymy jego głos
- Marcin Dubiel próbuje wrócić do internetu. Kolejny epic fail
- Kamil z Ameryki w akcji. Koszulki #freebudda wspierają Strefę 77
- Wojtek Gola na streamie u Jelly Frucika. Było piekielnie gorąco
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Rok po wybuchu Pandora Gate. Co dalej z ekstradycją Stuu?
- Fundusze unijne a problemy szkół