Rejestr Ciąż - Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom

"To nie jest trudna decyzja". Czy o aborcji można mówić z uśmiechem? [WYWIAD]

Źródło zdjęć: © Vibez / CANVA, Instagram
Blanka RogowskaBlanka Rogowska,10.10.2022 09:00

Ruch Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom wypuścił nagranie, na którym uśmiechnięte dziewczyny łykają pigułki, w domyśle będące tabletkami poronnymi. To odpowiedź na rejestr ciąż i rygorystyczne prawo aborcyjne w Polsce. - Władza chciałaby, żebyśmy przestały się nawzajem wspierać. Rejestr ciąż ma pogłębić tę paranoję - twierdzi Magdalena Gałkiewicz z ruchu Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom.

Od 1 października w Polsce obowiązuje tzw. rejestr ciąż. Od tego dnia lekarz będzie musiał wpisywać informacje o ciąży do rejestru zdarzeń medycznych. Musi to zrobić nawet jeśli ciężarna wyrazi sprzeciw.

Przez rygorystyczne polskie prawo antyaborcyjne pojawiają się obawy, że rejestr będzie wykorzystywany przez organy ścigania do namierzania i karania osób, które pomagają ciężarnej w wykonaniu aborcji (art. 152 Kodeksu karnego).

Kilka dni po wprowadzeniu nowych przepisów grupa Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom wystartowała z kampanią "Rób aborcje, rób rewolucję!". Na Instagramie opublikowały krótkie nagranie. Dziewczyny łykają tabletki, uśmiechają się patrząc prosto w obiektyw. W tle leci "I'm Good (Blue)" - remiks Bebe Rexha i Davida Guetta. Kawałek zaczyna się słowami "I'm good, yeah, I'm feelin' alright, Baby, I'ma have the best f***in' night of my life". Część internautów krytykuje nagranie za zbyt lekkie podejście do tematu przerywania ciąży.

Blanka Rogowska: Dlaczego stworzyłyście ten filmik?

Magdalena Gałkiewicz z ruchu Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom i partii Zielonych: - Nagranie miało być odpowiedzią na nagonkę na kobiety, którą uprawia Prawo i Sprawiedliwość i środowiska prawicowe. Zabierane są nam prawa, które są przecież prawami człowieka. To, co dzieje się w Polsce w XXI wieku, to skandal.

Cała ta ich narracja zbudowana wokół przerywania ciąży jest - według nas i nauki- błędna. Mówi się, że aborcja to ciężki grzech, dramat i tragedia. Obarcza się kobiety bardzo emocjonalnym przekazem, wpędzającym je w poczucie winy.

trwa ładowanie posta...

Sam rejestr ma zastraszyć kobiety. Chcę przypomnieć, że aborcja własnej ciąży nie była i nie jest w Polsce karana. To, że państwo ma w jakimś centralnym rejestrze informację o tym, kto i kiedy był w ciąży, ma zastraszyć kobiety i odwieźć je od decyzji o aborcji, która - powtarzam - nie jest karalna.

Tym filmem chciałyśmy powiedzieć: rejestr rejestrem, ale to, że ty sama weźmiesz tabletkę poronną jest nadal legalne. Możesz skontaktować się z grupą pomocową - np. Aborcja bez Granic, Ciocia Czesia, kupić tabletki do aborcji farmakologicznej. Tym filmem chciałyśmy przekazać władzy: wy nam mówicie rejestr ciąż, my wam mówimy - samodzielne wzięcie tabletki przez ciężarną jest legalne i my będziemy to dalej robić.

Aborcja własnej ciąży nie jest karalna. Ale karalne jest pomocnictwo. Namierzenie przez rejestr kobiety, która była w ciąży, może pomóc w ukaraniu pomocnika - męża, który zawiózł nas do kliniki, koleżanki, która pożyczyła pieniądze na tabletkę poronną itd.

- Karalne jest namawianie i pomoc, czyli np. podanie takich leków, ale samo emocjonalne wspieranie osoby, która pojęła taką decyzję jest dozwolone. Władza chciałaby, żebyśmy przestały się nawzajem wspierać. Rejestr ciąż ma pogłębić tę paranoję.

Czy nagranie nie ma zbyt lekkiego przekazu? W szybkim montażu z uśmiechem pokazujecie łykanie tabletek poronnych, jakby to były nic nieznaczące witaminy. Wszystko wygląda na zabawę. W tle leci piosenka o szalonej nocy, imprezie.

- Taka sama dyskusja była kilka lat temu, gdy "Wysokie Obcasy" wypuściły hasło "Aborcja jest okey". Rozumiemy, że nasze nagranie może w Polsce szokować. Ale chodzi właśnie o przełamanie tej narracji o "zawsze trudniej decyzji", o tragedii, dramacie itd. Od lat wtłacza się Polkom, że po aborcji na pewno czeka je głęboka trauma, depresja, żal do końca życia.

Bo zdecydowana większość decyzji o przerwaniu ciąży to są decyzje bardzo łatwe i oczywiste dla kobiet, które je podejmują. To odzyskanie kontroli nas swoim życiem.

Chodzi o pojęcie "syndromu postaborcyjnego", który często wykorzystuje się w prawicowych mediach? Naukowcy mówią, że to koncepcja na którą nie ma dowodów. W rozmowie z Tok FM Zofia Milska-Wrzosińska, jedna z czołowych postaci polskiej psychoterapii, mówi wyraźnie: lata badań nie potwierdziły, że taki syndrom istnieje.

- Oczywiście bywa, że kobiety po aborcji mają problemy psychiczne, ale wynika to zazwyczaj z różnych okoliczności, a nie z samej decyzji. Trudna jest decyzja o aborcji z powodu wad letalnych płodu, zwłaszcza, gdy ciąża była upragniona, wyczekana. Gdy ktoś czekał na dziecko, starał się, a potem okazało się, że płód nie ma mózgu, czy ma rozszczepienie kręgosłupa, to nic dziwnego, że to odbija się na psychice. Trudna będzie też pewnie decyzja popełniana wbrew nam samym.

W Polsce się o tym nie mówi, ale zagraniczne badania wskazują na poczucie ulgi, a nie traumy u kobiet po aborcji. Jak wynika z badań Turnaway Study, po pięciu latach ulga była najczęstszym uczuciem wśród kobiet, które dokonały aborcji, a intensywność wszystkich emocji związanych z aborcją malała wraz z upływem czasu.

Natężenie wszystkich emocji - w tym smutku, poczucia winy, żalu, złości, szczęścia i ulgi - zmniejszyło się wśród tych kobiet, a pięć lat po dokonaniu aborcji aż 99 proc. badanych kobiet stwierdziło, że był to dla nich właściwy wybór - opdisuje swoje badania dr Corrine Rocca i jej współpracownicy w czasopiśmie naukowym "Social Science and Medicine".

Tak wynika też z opowieści kobiet, które publikuje w swoich kanałach Aborcyjny Dream Team. Wystarczy wejść na ich stronę.

Ten film miał pokazać: jeśli kobieta wie, że aborcja to dla niej najlepsze rozwiązanie w danym momencie, to powinna mieć do tego prawo. Nikt nie może jej mówić, że to dla niej samej za trudne.

Czy nie boicie się, że taką formą przekazu, odstraszycie od siebie kobiety, które uważają, że aborcja powinna być prawem kobiety, ale nie podzielają argumentu, że to decyzja łatwa, a temat lekki?

- Przede wszystkim musimy odwrócić narrację i poszerzać granice tej dyskusji. Skrajna prawica wyciąga ciężkie działa, a my jesteśmy zapędzane w kozi róg.

Nawet hasło "Aborcja jest okey", które kiedyś budziło dużo kontrowersji nawet wśród osób popierających wolny wybór, dziś już nie szokuje.

CZYTAJ TAKŻE: Węgry. Kobiety będą słuchały serca płodu przed aborcją


Nasz film miał być poszerzaniem dyskusji, ciągnięciem jej w inną stronę, odzyskiwaniem głosu. Ma pomóc w zdobyciu odwagi, by o aborcji mówić. Aborcja nie powinna być tabu. Chcemy odczarować język mówienia o przerywaniu ciąży.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 3
Jaay,zgłoś
Jak można z uśmiechem mówić o morderstwie niewinnego dziecka?
Odpowiedz
1Zgadzam się2Nie zgadzam się