Prof. Matczak uważa, że 15 godzin jest spoko, bo Robert De Niro tak uczył się do roli w "Taksówkarzu". ŻE CO?

Prof. Matczak uważa, że 15 godzin pracy jest spoko, bo Robert De Niro tak uczył się do roli w "Taksówkarzu". ŻE CO?

Źródło zdjęć: © Kolaż: Vibez, Mat. prasowe, Twitter
Oliwier NytkoOliwier Nytko,25.07.2022 15:00

Profesor Marcin Matczak wypowiedział się na temat "pracy po 15 godzin". Szkoda tylko, że powołał się przy tym na absurdalny przykład przygotowania Roberta De Niro do roli w filmie "Taksówkarz".

Ile razy słyszeliście, że starsze pokolenie stara się pchać temat mitycznego harowania po "16 godzin dziennie", ponieważ "tak trzeba"? Na łamach Vibeza nie raz pojawiał się już ten temat.

W szczególności głośno było o prof. Matczaku, który krytykował w ubiegłym roku "leniwą młodzież z miasta" i stawiał za przykład osoby ze wsi, które nie bały się pracować ponad normalne godziny, aby "wykazać się". Temat właśnie powrócił, a z nim także prof. Matczak.

Prof. Marcin Matczak wskazuje na Roberta De Niro

W niedawnym tweecie prof. Matczak, ojciec rapera Maty, zdecydował się uszczypliwie zaczepić "nową lewicę", przytaczając przykład Roberta De Niro. Aktor miał przygotowywać się do roli w "Taksówkarzu", jeżdżąc jako kierowca taksówki przez miesiąc po 15 godzin dziennie. I to, według Matczaka, miałoby być potwierdzeniem, że taka harówa "jest okej".

Robert De Niro pracował 15 godzin dziennie przez miesiąc jako taksówkarz, przygotowując się do roli w "Taksówkarzu". Że też się nie obawiał krytyki ze strony nowej lewicy… - napisał na Twitterze.

trwa ładowanie posta...

Na opinię Marcina Matczaka odpowiedział m.in. internetowy influencer i youtuber, Mietczyński:

trwa ładowanie posta...

A teraz postaram się wam pokazać, iż nie możemy stawiać znaku równości pomiędzy przygotowaniami Roberta De Niro w latach 70., do normalnej pracy na taksówce.

Rola w "Taksówkarzu" była formą przygotowania się do roli

Czy trzeba wielkimi literami wskazać, że istnieje spora różnica pomiędzy "rolą" w filmie, gdzie aktor WCIELA SIĘ w kogoś, a prawdziwą osobą, której byt może zależeć od pracy? Tu zdecydowanie nie chodzi o to, że Robert De Niro musiał pracować jako taksówkarz. On starał się wcielić w rolę osoby cierpiącej na PTSD, której praca na taxi pogarsza jego stan.

Mamy w teatrze, filmach czy serialach coś takiego, jak aktorstwo metodyczne ((method acting). Polega to na tym, że aktor poniekąd staje się postacią, w którą ma się wcielić - lub co najmniej, przejmuje jego/jej cechy i stara się z nią utożsamić. Przykładami takich osób jest Christian Bale, Daniel Day-Lewis czy Joaquin Phoenix. W świecie aktorstwa mamy oponentów i zwolenników takiego podejścia do ról.

Słowa Matczaka są dziwnie skierowane pod "nową lewicę", którą zaczepił w tweecie. Ponownie zaznaczam, iż praca 15 godzin jako taksówkarz była formą nauczenia i wczucia się w rolę bohatera filmu. Tylko i aż tyle. Przyrównywanie tego do normalnej pracy jest kompletnie nie na miejscu.

Warto też nadmienić, że stan psychiczny głównego bohatera pogorszył się przez taką długą i trudną pracę. I to właśnie ma krytykować "nowa lewica".

Robert De Niro dostał za rolę sowitą wypłatę. Normalni, szarzy ludzie nigdy by tyle nie dostali

Jak już wcześniej nadmieniłem, praca jako kierowca taxi była dla De Niro formą przygotowania się do roli. Pomimo tego, że wtedy -  ten film pochodzi z 1976 roku - aktor dopiero zaczynał być sławny, miał już za sobą role w serii filmów "Ojciec Chrzestny".

A za rolę w "Taksówkarzu" dostał 35 tys. dolarów. Tylko, że to były "stare" dolary. W przeliczeniu na ich obecną wartość, byłaby to kwota w okolicach 180 tys. USD, czyli +/- 800 tys. złotych. Miejcie na uwadze, że "to były inne czasy!".

Robert De Niro, po zakończeniu swoich przygotowań oraz kręceniu filmu, dostał całą wypłatę do ręki. Wypłata, a raczej góra lodowa pieniędzy, czekała na niego na końcu drogi.

Jest różnica pomiędzy aktorem, który przez miesiąc pracuje jako taksówkarz, a taksówkarzem, dla którego taxi jest całym życiem. Aktor nie musiał się martwić konkurencją, awariami samochodu czy złą pogodą,  bo to nie oddziaływało na jego pensji. Robert mógł wyjechać na długie wakacje po roli w "Taksówkarzu". Reszta ludzi… no nie mogłaby za bardzo.

Kolejnym absurdem w wypowiedzi prof. Matczaka jest to, że De Niro miał - o dziwo - nie martwić się zdaniem "nowej lewicy". W latach 70. w USA wszelaka lewica była raczej utożsamiana z komunistami i nie była siłą rządzącą. Wręcz przeciwnie. Nie wiem, więc kogo miał się obawiać. Prof. Matczakowi chyba zakrzywiła się czasoprzestrzeń.

Internauci odpowiedzieli dość zgodnie na opinię Matczaka

O opiniach na Twitterze można byłoby pisać epopeje. O ilu dziwnych i niestworzonych rzeczach można się dowiedzieć z jednego wątku… nierzadko trzeba przygotować sobie kubek gorącej herbaty, aby przedrzeć się przez zalew nieprawdziwych informacji.

Ale, co najdziwniejsze, pod wpisem prof. Matczaka było dość merytorycznie (nadal, jak na Twittera). Wypowiedzieli się politycy, influencerzy, śmieszki internetowe - ale i "szarzy" użytkownicy. Większość z nich wyraziła swoje zdziwienie słowami ojca Maty.

trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...
trwa ładowanie posta...

Jednak boję się startu Maty w wyborach prezydenckich w 2040 roku. Jeżeli zabierze swojego ojca, to zamiast wyborów, będzie beka i śmiech Internetu.

PS. O przygotowaniach do roli w "Taksówkarzu" powstało sporo mitów. Jedni twierdzą, że Robert De Niro pracował codziennie po 15 godzin, a inni z kolei że jeździł 12 godz., ale z dłuższymi przerwami. W tekście wykorzystałem tę pierwszą wersję, ale miejcie na uwadze, że nie wszystko może być prawdą tutaj.

Źródło: Twitter

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0