Hakikomori

Hikikomori. W Japonii powstają osiedla dla wycofanych społecznie

Źródło zdjęć: © Angelika Sętorek / Licencjodawca
Blanka RogowskaBlanka Rogowska,21.08.2022 14:00

- W Japonii maseczki były noszone długo przed pandemią COVID-19. Niektórzy mówią, że bez niej czują się jak bez bielizny. Wielu studentów nie wie, jak wygląda kolega z ławki. To pogłębia wyobcowanie - o hikikomori opowiada dr Sylwia Matusiak z Josai University.

Pojęcie hikikomori, spopularyzowane w Japonii w latach dwutysięcznych, oznacza formę ciężkiego wycofania społecznego. O hikikomori mówi się, że to ci, którzy przestali wychodzić z własnego pokoju.

Początkowo chodziło o nastolatków i młodych dorosłych, którzy stawali się samotnikami w domach swoich rodziców, niezdolnych do wyjścia z domu, chodzenia do pracy i szkoły.

Kim jest hikikomori?

Japoński psychiatra Tamaki Saitō pisze, że hikikomori charakteryzuje "zamknięcie się we własnym domu i nieuczestniczenie w życiu społecznym przez sześć miesięcy lub dłużej". Taki stan rzeczy nie wydaje się mieć innego podłoża psychologicznego jako głównego źródła. Choć praktyka pokazuje, że uważani za hikikomori mogą być chorujący na schizofrenię, depresję, czy inne formy zaburzeń, ale po prostu nie są diagnozowani. Nie są, bo odmawiają opuszczenia swojego pokoju. Co ciekawe, zjawisko dotyka głównie mężczyzn.

W literaturze naukowej nadal trwa spór o to, co tak naprawdę dolega hikkikomori. Termin bywał łączony nawet ze spektrum autyzmu, ale obecnie raczej z rozmaitymi zaburzeniami osobowości i lękiem społecznym, znanym także jako fobia społeczna.

Nawet 10 milionów niewychodzących z pokoju w samej Japonii

W 2019 roku, jeszcze przed pandemią koronawirusa, która najpewniej pogorszyła sprawę, japoński rząd szacował, że w Japonii żyje ok. 1,15 mln hikikomori. Jednak Saitō Tamaki, czołowy psychiatra w tej dziedzinie, kontrował, że liczba ta jest o wiele wyższa i może ostatecznie wzrosnąć do ponad 10 milionów. Dodajmy, że w całej Japonii mieszka ok. 125,8 milionów ludzi.

Tymczasem coraz częściej mówi się o hikikomori funkcjonujących w innych krajach, np. Korei Południowej, Francji, Hiszpanii, USA, Szwecji, Omanie.

Japonia: Maseczka jak druga bielizna

Dr Sylwia Matusiak, wykładowczyni na japońskim Josai University, mówi Vibez.pl, że normą jest, że co roku kilka osób z listy studentów w ogóle nie pojawia się na zajęciach.

- Naturalne nasuwa się wtedy podejrzenie, że to mogą być początki hikikomori - mówi dr Matusiak. - Sytuacji nie pomogła światowa pandemia koronawirusa, zalecana w jej czasie izolacja społeczna, ale i maseczki, które - w przeciwieństwie do Europy - były tu noszone już dużo wcześniej, np. gdy ktoś miał infekcję. Stały się drugą skórą. Niektórzy mówią, że bez niej czują się jak bez bielizny. Wiele osób nawet nie wie, jak wygląda twarz kolegi z ławki. To wszystko pogłębia wyobcowanie.

Japończycy nie chcą porzucać masek, nawet podczas letnich upałów. - Doszło do tego, że media i władza nawołują do zdjęcia maseczek, bo przy wysokich temperaturach to po prostu niebezpieczne – dodaje dr Matusiak.

Hikikomori i pokolenie Z

Takeo Doi w książce "Anatomia uzależnienia" pisze, że hikikomori mogą czuć się przytłoczeni przez współczesne japońskie społeczeństwo lub czuć, że nie są w stanie wypełniać oczekiwanych ról społecznych.

Nie bez znaczenia dla rosnącej liczby hikikomori są nowe technologie. Wydaje się, że pokolenie Z, o którym mówi się, że urodziło się z telefonem w ręku, a lata ważne dla rozwoju emocjonalnego naznaczyła pandemia, może być bardziej narażone do wycofanie i fobie społeczne.

Chociaż związek między nowoczesnymi technologiami komunikacyjnymi, jak internet i social media, a hikikomorii nie został ostatecznie ustalony, wielu zdaje się tłumaczyć, że to właśnie one ułatwiają młodym mężczyznom pozostanie we własnym pokoju. Badania hikikomori w Korei Południowej i Hiszpanii wykazały oznaki uzależnienia od internetu, ale nie ustalono, co było efektem wtórnym.

Osiedla dla wycofanych społecznie w Japonii

Hikikomori nie tylko traci wiele lat życia w izolacji, stan ten dotyka również rodziny. Dorosły hikikomori, który odmawia wyjścia z pokoju i rozpoczęcia samodzielnego życia staje się w końcu ciężarem dla bliskich. Co więcej, posiadanie dziecka z takim problemem jest w niektórych środowiskach związane ze wstydem, co utrudnia otrzymanie adekwatnej pomocy. Często pozostawanie w domu wcale nie sprzyja zresztą terapii. Stąd rosnąca popularność specjalnych osiedli dla hikikomorii, odwiedzanych przez tzw. siostry do wynajęcia.

Zadaniem kobiet jest pomoc hikikomorii w wyjściu z pokoju i powrocie do społeczeństwa. Program został zapoczątkowany przez organizację "New Start".

trwa ładowanie posta...

Kobiety nie mają wykształcenia medycznego. Mimo to, rodziny są w stanie zapłacić nawet 900 dolarów tygodniowo za ich usługi.

- Nie mam żadnej specjalnej techniki. Po prostu próbuję nawiązać z nimi kontakt na ich poziomie - mówi Ayako Kenta, bohaterka dokumentu pt. "Rent a sister in Japan" programu BBC. Kobieta mówi, że samo zdobycie zaufania i rozpoczęcie procesu leczenia zajmuje od sześciu miesięcy do nawet dwóch lat. Kobiety odwiedzają hikikomorri, robią im zakupy, rozmawiają, po czasie udaje im się wyciągnąć ich do sklepu, restauracji. Uczą ich samodzielności, oswajania kolejnych ludzi, miejsc, sytuacji.

Hikikomori. Choroba nie tylko młodych mężczyzn

Jeszcze do niedawna mówiło się, że to choroba młodych mężczyzn, których paraliżuje presja sukcesu i kariery. Jednak wielu z nich już dorosło, niekoniecznie wychodząc przy tym z pokoju. Według wykonanego na zlecenie rządu badania z 2019 roku, około 613 000 osób w wieku od 40 do 64 lat należy do kategorii "dorosłych hikikomori", które ówczesny japoński minister opieki społecznej - Takumi Nemoto - określił jako "nowy problem społeczny".

Nowym trendem jest też coraz większa liczba osób stających się hikikomori w dojrzałym wieku. - Tutaj powodem zdaje się być przejście na emeryturę, a więc wycofanie z życia zawodowego, społecznego, pogorszający się stan zdrowia, czy choroba. Wszystko to ma przełożenie na relacje z ludźmi - mówi dr Matusiak.

Według badań z 2019 roku zrealizowanych na zlecenie japońskiego rządu, najczęściej hikikomorii Japończyk staje się w okresie od 25 do 29 lat (14,9 proc. badanych) oraz od 20 do 24 (12,8 proc.) Warto dodać, że także 14,9 proc. nie umiało wskazać, kiedy zapadło na chorobę.

- W Japonii pojawiło się niedawno zjawisko określane "problem 8050". Chodzi o sytuację, gdy rodzice w wieku 80+ posiadają dziecko hikikomori 50+ i nie wiadomo, jak ono poradzi sobie, gdy rodziców zabraknie. Ten problem zatacza coraz większe kręgi i przewiduje się, że będzie się pogłębiał - mówi dr Matusiak.

Źródła:

"Rent-a-sister: Coaxing Japan’s hikikomori men out of their bedrooms" - BBC News

"613,000 in Japan aged 40 to 64 are recluses, says first government survey of hikikomori"The Japan Times Online

"How to Rescue Your Child from "Hikikomori"- Tamaki Saitō , Tokyo: PHP Kenkyūjo

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 16
  • emoji ogień - liczba głosów: 10
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 34
  • emoji smutek - liczba głosów: 77
  • emoji złość - liczba głosów: 10
  • emoji kupka - liczba głosów: 33
gumiak,zgłoś
Ja też mam coś takiego. Może to hikikomornik, bo zamykam się w domu przed komornikiem.
Odpowiedz
2Zgadzam się2Nie zgadzam się
Zabrać telefony , komputery itd.... przewieść na wieś gdzieś do lasu i dać łopatę , grabie i do roboty. Myślę że po miesiącu ciężkiej charowki odechciało by się fanaberi i lenistwa. To wszystko nudów i dobrobytu w głowach się po przewracało i dziś ludzie mają za dobrze szczególnie młodzi
Odpowiedz
9Zgadzam się13Nie zgadzam się
Matylda,zgłoś
Oo to coś dla mnie, nienawidzę ludzi, zwłaszcza głupich.
Odpowiedz
11Zgadzam się1Nie zgadzam się
Zobacz komentarze: 54