Drama o kalorie z donutów. Napis "400 kcal" przy PĄCZKU ma dyskryminować?
Na Twitterze rozpętała się dyskusja dotycząca widocznych informacji o kilokaloriach… przy ofercie pączków. Czy dopisywanie obok pączków wartości kcal szkodzi? Jest sporo opinii.
Trigger warning: tekst zawiera treści związane z zaburzeniami odżywiania. Jeżeli jesteście wrażliwi na takie tematy, czy nie będzie się czuli komfortowo z takimi treściami - nie czytajcie tego. Nie ma sensu, po prostu. Jeżeli trapi was ED, proszę, zadbajcie o siebie, peace.
Podobne
- Gwyneth Paltrow atakowana na TikToku. Promuje szkodliwe zachowanie
- "Girl Dinner" - trend na TikToku, który zdobył ogromną popularność. Czy jest dobry dla naszego zdrowia?
- Polak gotuje z klocków LEGO. Pomogły mu w walce z chorobą
- Ukraiński Burger z McDonald’s: Spróbowałem nowej kanapki. 3 zł z każdego zakupu idzie na... [Recenzja]
- McDonald's z nowymi kuponami okazYEAH. Jest jeden haczyk
ED = Eating disorder = Zaburzenia odżywania. To określenie będzie się pojawiało wymiennie, więc lepiej, żebyście znali skrót.
Twitter i widoczne opisywanie kcal
Na Twitterze pojawił się obrazek związany z kilokaloriami. Obrazek pochodzi, według mojego researchu, ze Stanów Zjednoczonych - a nie z Polski. Dokładniej z Dunkin’ Donuts - sieci, która nie istnieje już u nas. Stąd przyglądając się temu obrazkowi, pamiętajcie, że odnosi się to do USA.
Polska dyskusja rozpoczęła się od tego tweeta:
ale niefajny totalnie pomysł z tymi kaloriami wypisanymi, nie na miejscu i trigger mocny
Opisując fotkę: obok/poniżej nazwy pączków widniały informacje o kilokaloriach: że taka drożdżówka ma w sobie 390 kcal, takie bitesy mają 60 kcal. Proste?
Pod wpisem pojawiło się sporo komentarzy, które krytykują takie podejście Dunkin’:
osoby, które popierają ten pomysł chyba nigdy nie miały zaburzeń odżywiania, czego oczywiście im nie życzę. ja sama gdybym zobaczyła ile ten pączek ma kalorii, nie chciałabym go zjeść 😐
znaczy to zależy, bo patrząc na ED to cholernie głupie, ale przy niektórych chorobach trzeba liczyć kalorie i wgl więc to będzie dla tych osób mega rozwiązanie i no
Bardzo niefajne imo dla osób z zaburzeniami odżywiania szczególnie, ale nawet zdrowa osoba sobie pomyśli, a miałam smaka na pączka, ale jednak nie zjem, bo przytyje
Tak naprawdę cała dyskusja pod tym tweetem sprowadza się do tego, czy chcemy ułatwiać życie osobom z zaburzeniami psychicznymi, czy nie. Podejrzewam że wynika to z bagatelizowania problemów psychicznych, bo raczej nikt nie protestuje jak robione są podjazdy dla osób na wózku
niesamowicie głupie. rozumiem jeszcze jakąś rozpiskę przy kasie, na której chętny może sprawdzić takie info ale jebnijcie tego wielką czcionką tuż pod nazwą jako jedynej dodatkowej informacji krzyczy TAK WIEMY ZE TO GUILTY PLEASURE a osobie z ED może serio wjechać na psyche. Bezsensowne propagowanie poczucia winy ze względu na jedzenie. Zgadzam się w 100%, że to durny pomysł
Czyli w skrócie
Wnioski z komentarzy na Twitterze wydają się być jednoznaczne: podawanie kalorii przy niezdrowym jedzeniu jest złe, ponieważ wpływa negatywnie na osoby z ED. Wręcz szkodzi to takim osobom - i podawanie w wyraźny sposób kilokalorii powinno być zakazane.
I powiedzmy sobie szczerze: coś takiego może wpłynąć negatywnie na grupę osób doświadczoną zaburzeniami odżywiania. Niektóre źródła podają, że na zaburzenia odżywania choruje od 4 do 7% populacji. Ważne jest, aby mówić o takich sprawach. Informować, uświadamiać i sprawiać, że coraz większa część społeczeństwa będzie rozumiała problem czy zwyczajnie nie będzie ignorowała takich ważnych spraw.
Ale…
Czy doświadczenie ED ma wpływać na inne osoby?
Dokładniej: czy osoby chorujące na ED muszą wpływać na osoby, które starają się dbać o swoje dzienne spożycie kalorii? Co z osobami, które starają się walczyć z nadmiernym ich spożywaniem? Pączki, czy inne słodkości, nie są zdrowe. Mając na uwadze ich wartość kaloryczną, można łatwo ogarnąć, że jeden donut = 9 szt. Nuggetsów z Maka. Mhm, jeżeli nie wiedzieliście, to taki zestaw ma 403 kcal, a coffee roll (no, drożdżówka) ma 390 kcal.
Podobne zdanie mieli inny komentujący, jak i twórcy z internetów:
z jednej strony trochę średnio ze względu na osoby z zaburzeniami rozumiem w 100%, ale dla kogoś, kto zwyczajnie chce się zmieścić w deficycie, a ma ochotę na pączka to myślę, że mega spoko opcja także zależy jak osoba to odbiera na pewno nie można się od razu rzucać o to więcej luzu
a osobiście liczę kalorie i dla mnie to by było rozwiązanie idealne. Ja osobiście przez to wole wiedzieć ile kcal zjem, bo wtedy czuje się spokojniejsza. Każdy jest inny i nic nie jest czarno białe
Właśnie mega spoko! Śmieszy mnie jak można uznać ilość kalorii pączka jest nie na miejscu xd
Lmao ludzie mówią, że spoko jak to bardziej widać niż cenę. Osobiście będąc po ED zrezygnowałabym z tego pączka, bo staram się nie liczyć kalorii i widząc rzucającą się ilość kalorii to nie wiem, na pewno bym nie kupiła. Jakby była gdzieś z boku informacja, aby kto chce mogl+
Jak dla mnie na plus. Wiem, że wiele ludzi ma zaburzenia odżywiania, ale jednak takie informacje powinny być częściej umieszczane w sklepach
Afera pączkowa, bo w Biedronce dali informacje o tym ile produkty mają kalorii. Żyjemy w społeczeństwie
Rozumiem ludzi z zabrudzeniem odżywiania, rozumiem że to realny problem, ale skoro ktoś np. boi się że przytyje, to raczej nie będzie sięgał po donuta. Tak samo raczej kalorie nie wpłyną na jego wybór, skoro je takie coś na co dzień. Mi, osobie ulanej, takie informacje o kcal pomagają
To zajebisty sposób, żeby odstraszyć osoby od zakupu pączka, które boją się o przytycie/starają się schudnąć, moim zdaniem ten sklep zrobił to super, nie trzeba grzebać w internecie, żeby szukać ile coś ma kalorii. Trochę szukanie problemu na siłę z tym że może to być triggerujace
Pogodzenie dwóch światów jest możliwe?
Zastanówmy się nad możliwością połączenia tych dwóch światów. Z jednej strony mamy osoby, które chcą wyraźnych napisów o kilokaloriach czy składzie produktu. Z drugiej zaś są osoby, które nie chcą widzieć ogromnych liter "KCAL". Jak to rozwiązać?
I tutaj wchodzi cały na biało NitroZyniak, który wskazał sensowne rozwiązanie. Jak można go nie lubić na niektóre jego teksty, tak czasem ma ogromne zasoby RiGCzu.
Zaje*iste, fajnie jakby były oznaczenia kolorami odnośnie cukru i kalorii w produktach (jak w Meksyku). A nie, że muszę czytać produkt tyłem do góry 2 milimetrową czcionką, żeby coś ogarnąć.
Zadziwię was - i to nie jest żadne lokowanie produktu, przysięgam - ale Carrefour na swoich produktach własnych typu orzeszki ziemne wprowadził prosty indeks Nutri-Score. Za pomocą skali ocen znanej z m.in. Stanów Zjednoczonych, opisany jest wpływ danego produktu na nasze zdrowie. Orzeszki dostały kategorię "F", a taka tortilla ma "C".
Proste? Tak. Banalne do odczytania? Także. Uderza w osoby z ED? O wiele mniej niż "ogromne kilokalorie". Przecież przy produktach RTV/AGD wykorzystuje się dokładnie ten sam sposób oceniania produktów.
Zawsze jest jakieś wyjście. Czy sposób opisywania od Dunkin’ jest zły i okropny? Nie, ponieważ łatwo pozwala ogarnąć i wyliczyć spożycie kcal. Czy natomiast może sprawić, że osoba z ED zacznie się czuć niekomfortowo? Owszem.
Dlatego zawsze fajnie szukać korzystnego rozwiązania dla obu stron. Nie powinniśmy wykluczać bardzo ważnych informacji z życia. Ba! Powinniśmy bardziej eksponować wpływ danych produktów spożywczych na nasze zdrowie. Tylko tyle i aż tyle.
Źródła: Twitter, Singlecare.com
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku