Dał 13-latkowi starą Nokię zamiast smartfona. Ekspert: Ryzykowne
Ojciec z Twittera pochwalił się, że 13-letniemu synowi zamiast smartfona podarował starą Nokię z klawiaturą. Wybór nie był podyktowany sytuacją materialną, a chęcią budowania pewności siebie i ochrony przed social mediami. - Dla ojca zabranie telefonu będzie prewencją wobec uzależnienia. Dla dziecka można oznaczać nagły spadek w hierarchii w grupie rówieśniczej. Co się może wydarzyć, jeśli w 35-osobowej klasie wszyscy mają smartfony, a ja przychodzę z "cegłą"? - pyta w rozmowie z Vibez.pl Igor Wiśniewski, znany psycholog dziecięcy.
Jeszcze parę lat temu kwestia tego, czy nastolatek powinien mieć w szkole telefon komórkowy była dyskusyjna. Dziś smartfon jest artykułem codziennego użytku, a jego posiadanie nie jest wyznacznikiem sytuacji materialnej.
Podobne
- Zebrali MILION ZŁOTYCH na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111: "PiS-owi krzyż na drogę"
- "Dyrekcja naciska, żeby zbierać Talenciaki". Czy edukacja w Polsce jest bezpłatna?
- Nie uwierzycie, co FreedomGPT doradził samobójcy. Zakażą chatbota?
- Budka do rozmów… ZE ZMARŁYMI? Pomoc dla osób w żałobie z Japonii zawita do Warszawy
- Smartfon Putina ma być lepszy od iPhone'a i kosztuje "tylko" 600 zł
Użytkownik Twittera @miroburn pochwalił się, że - wbrew wszystkim trendom - swojego 13-letniego syna do szkoły wysłał nie z smartfonem, a ze starą Nokią z klawiaturą. W ten sposób chciał dać nastolatkowi ważną lekcję. Nie wszyscy popierają te metody wychowawcze.
Stara Nokia dla 13-latka. Chodzi o "przyszłość dziecka"?
Telefon, który został sprezentowany 13-latkowi, to stara "cegła", tj. dumbphone, który ma proste wbudowane funkcje. Telefon ma klawiaturę i ekran wielkości połowy kciuka. Ojciec na Twitterze tłumaczy, że wybrał dla nastolatka taki telefon, bo troszczy się o jego przyszłość:
"Wszyscy jego znajomi mają smartfony. Ten telefon: 1. Umie wysyłać SMSy; 2. Umie dzwonić; 3. Ma grę w węża 🐍; Dlaczego takie coś? Chodzi o jego przyszłość" - napisał użytkownik @miroburn na Twitterze.
W kolejnych tweetach obciec podaje trzy główne argumenty dla swojej decyzji. Dlaczego zdecydował się na taki ruch? Ano, są trzy główne argumenty dla takiego działania:
"OCHRONA PRZEZ SOCIAL MEDIA. Znam 20-30-40 latków, którzy siedzą godzinami oglądając kotki na TikTok i tańczące gwiazdy na Instagramie. Miesza to w bani. Obniża wartość człowieka. Jeżeli dorośli nie mogą się odkleić, to jakim cudem mają to robić dzieci?" - pisze ojciec na Twitterze.
"BUDOWA PEWNOŚCI SIEBIE. Najgorszą rzeczą jest budowanie swojej wartości na bazie rzeczy materialnych. Brak drogiego telefonu nie jest wyznacznikiem, kim ktoś jest. Jeżeli inne dzieci tak sądzą, to tym bardziej moje dzieci powinny unikać takich ludzi" - podaje kolejny argument ojciec na Twitterze.
"POZNAWANIE ŚWIATA. To niesamowite co robią dzieci, jak nie mają Internetu np. w trakcie podróży. Patrzą przez okno, bawią się, odkrywają nowe miejsca, nawiązują relacje. Głównym miejscem poznawania świata jest... świat. Dopiero później można wygooglować co nas interesuje" - pisze.
"Nie jestem antyfanem technologii. Mój syn robi montaż video, gra w gry z kolegami, programuje, używa ChatGTP. W kontekście telefonu... uważam, że jest to idealny prezent dla jego dorosłej wersji. [...] Używa iPada, używa Maca. Mamy na to pewne zasady, ale sprzęt jest dostępny, gdy potrzebuje do nauki, odkrywania pasji lub spędzania czasu ze znajomymi. Co nie znaczy, że musi nosić w kieszeni iPhone i skrollować TikTok w każdym możliwym momencie" - dodał ojciec na Twitterze.
Internauci krytykują ojca z Twittera: "to prosty sposób na wykluczenie"
Od serią tweetów ojca pojawiło się mnóstwo komentarzy krytykujących takie rozwiązanie. Internauci tłumaczą, że dziś smartfone jest jak "trzecia ręka", a pozbawianie go nastolatka doprowadzi do wykluczenia cyfrowego i jego izolacji w grupie rówieśniczej. Inni podnoszą, że chłopiec nie będzie miał szansy nauki racjonalnego używania social mediów, jeśli zostanie ich całkowicie pozbawiony. Oto niektóre z komentarzy:
"To prosty sposób na wykluczenie. Dzieci nie trzeba chronić przed social media czy telewizją (też uważam to za zło) - trzeba ich uczyć racjonalnie z nich korzystać. Łatwo dzieciaki "z zakazami" zidentyfikować, kryją się z "cukierkami" po szatniach. Dzieci to dzieci" - pisze internauta.
"A i tak korzysta z TikToka u kolegów na telefonach. To jak za moich czasów (90's) z dziećmi, którym rodzice nie dawali słodyczy. W szkole, na przerwach, na wycieczkach, na urodzinach objadały się słodyczami do porzygu" - dodaje inny.
"Wyobrażam sobie te salwy śmiechu kolegów, gdy wyciąga go z kieszeni" - przekazał Bogdan KOPYTO.
"Booooze i te rozmowy "poproś rodziców na pewno ich przekonasz" "jak to nie masz normalnego telefonu" "napisz do mnie na ig, ale jak to nie masz?" :") ograniczyłeś swoje dziecko i pozbawiłeś zrozumienia jego problemu wśród rówieśników, gratki 💗" - zauważa Senekofobia.
Psycholog o ojcu z Twittera: "Grupa rówieśnicza bywa okrutna"
O zdanie na ten temat pytam Igora Wiśniewskiego, znanego psychologa dziecięcego, który zajmuje się m.in. uzależnianiami nastolatków.
Oliwier Nytko": Czy takie zachowanie jest dobrym pomysłem na ochronę nastolatka?
Igor Wiśniewski, psycholog: - Psychologia jest nauką, ale akurat w takich aspektach społecznych jest bardzo wiele zmiennych mogących mieć wpływ na udzieloną odpowiedź. Dlaczego? Mamy różne podejścia wychowawcze. Oglądając film o ojcu sióstr Williams pt. "King Richard: Zwycięska rodzina" widzimy ojca, który zdeterminowany pcha te dziewczyny do kariery, nie podążając za ich potrzebami rozwojowymi. Jak się to skończyło? Wiemy, że dziewczyny bardzo dobrze radzą sobie sportowo. A co zresztą? Myślę sobie o tym ojcu z Twittera, jak o ojcu sióstr Willams. Ma dobre intencje.
Chłopak może nie uzależni się od TikToka, ale co z wykluczeniem cyfrowym?
- Rodzice powinni zdawać sobie sprawę z tego, że dzieci żyją w trzech rzeczywistościach: domowej, szkolnej i podwórkowej. Gdy jesteśmy nastolatkami, potrafimy dobrze odgrywać to, czego potrzebują czy wymagają od nas rodzice. W szkole czy przed rodzicami potrafimy odgrywać rolę uczniów oraz zachowania wdrażane i oczekiwane przez rodziców, a na podwórku jesteśmy już nieco kimś innym. Tam "bez spiętych pośladków" funkcjonujemy w grupie rówieśniczej.
CZYTAJ TAKŻE: Dzień bez telefonu. Nadmierne przywiązanie do smartfona zmienia kształt i rozmiar ludzkiego mózgu
A grupa rówieśnicza bywa okrutna - także jeżeli chodzi o sprzęty multimedialne, czyli smartfony. Dla tego ojca zabranie telefonu będzie prewencją wobec uzależnienia, dla dziecka można oznaczać nagły spadek w hierarchii w grupie rówieśniczej. Myślę sobie, że przede wszystkim warto byłoby zapytać, co dla tego chłopca oznacza posiadanie telefonu. Jest szereg innych sposobów, które można wdrożyć, żeby pomóc nastolatkowi w obronie przed nałogiem czy innymi zagrożeniami wynikającymi z social mediów. Ja stawiam na rozmowę. Tylko, że ta wymaga od dorosłych czasu, energii i chęci. A kupno Nokii 3310 jest niczym wielkim. Nie ma się czym chwalić.
Mam wrażenie, że w tym przypadku rozmowy najpewniej nie było, a jeżeli nie ma rozmowy, to jest zagrożenie zerwaniem relacji. W rodzinie, przyjaźni, związkach powinno się stawiać na budowanie relacji, a nie na nakazy i zakazy.
Ten tato i tak nie będzie w stanie "uchronić dziecka przed wpływem nowych mediów i wszelkich wszystkich głupot, które są w intrenecie". Bo jak? Wynajmuje detektywa czy sam będzie chodził krok w krok z dzieckiem? Zamiast rozmawiać o tym, jak sobie z tą sytuacją radzić, woli po prostu ją odsunąć. Nie tędy droga
Ojciec z Twittera wspomniał, że brak dostępu do smartfona "pozwoli synowi zbudować pewność siebie". Oraz, że "brak drogiego telefonu nie jest wyznacznikiem tego, kim ktoś jest". Pisze, że "jeżeli inne dzieci tak sądzą, to tym bardziej moje dzieci powinny unikać takich ludzi". Jako psycholog kupuje pan to tłumaczenie?
- Ja nie widzę w tym komunikacie niczego, co by oznaczało porozumienie z dzieckiem. Czy nie lepsza byłaby rozmowa, w której padły słowa, że to nie rzeczy materiale wyznaczają naszą wartość, ale to jakimi ludźmi jesteśmy?
Rówieśnicy tego chłopca nie są jeszcze tak dojrzali. Okres nastoletni ma do siebie to, że wystarczy, że pojawi się jakieś przebarwienie na twarzy, a my już myślimy, jak zostaniemy odebrani i ocenieni przez innych ludzi. Nie mówiąc już o tym, co się może wydarzyć, jeśli w 35-osobowej klasie wszyscy mają smartfony, a ja przychodzę z "cegłą". W jaki sposób teraz to dziecko ma opowiedzieć swoim znajomym, z czego wynika to wyłamanie? Wierzę cały czas w dobre intencje tego ojca. Ale też w to, że cechuje go pewna delikatna nieprzytomność, co do realiów życia nastolatków.
A może jesteśmy dla tego ojca zbyt surowi? Może ten użytkownik Twittera porozmawiał o tym z synem i wspólnie i w porozumieniu doszli do wniosku, że od jutra będzie nosił do szkoły Nokię. Jeśli tak, to świetnie. Jeśli jednak jest to rozwiązanie odgórnie narzucone przez rodzica, to brakuje mi tam ewidentnie komunikacji, która buduje relacje.
Argumenty taty są bardzo słuszne i racjonalne. Tylko, że nastolatkowie nie zawsze są racjonalni. Autokratyczna postawa rodzica nie zbuduje u dziecka pewność siebie, a co najwyżej nauczy podporządkowania wobec autorytetu. To umożliwienie posiadanie własnego zdania jest jednym z budulców budowania własnej wartości.
Co pan w takim razie temu ojcu i synowi proponuje?
- Po pierwsze, rozmowę o zagrożeniach, jakie niosą social media i internet. Po drugie, zastosowanie technologicznych rozwiązań pośrednich. Jest dostępnych sporo aplikacji na Androida i iOS-a, które pozwalają na kontrolę smartfona. Mamy Google Family czy Beniamina! Nawet aplikacja rodzinna Google wyraźnie radzi rozmowę z dzieckiem. "Porozmawiaj ze swoim dzieckiem, o przyczynach, wartościach, limitach czasowych" - prosi aplikacja. Wiadomo, że możemy skrzętnie to pominąć tak jak 99 proc. regulaminów.
CZYTAJ TAKŻE: "Niedorajdy", "niesamodzielni", "płatki śniegu". Co jest nie tak z pokoleniem Z? [WYWIAD]
Oczywiście są pewne zasady, których bezwarunkowo nie wolno przekroczyć, typu "w naszym domu nie stosujemy przemocy". Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy młodemu człowiekowi wytłumaczyć, dlaczego tak jest. Jeśli dziecko sprzeciwia się zakazowi oglądania TikToka, obydwie strony powinny stworzyć listę argumentów za i przeciw używaniu tej aplikacji. Trudno, żeby nastolatek od czegoś stronił, jeśli nie ma w nim głębszej refleksji na ten temat.
Czy social media są groźne?
- Jestem po warsztatach z młodzieżą w zakresie zagrożeń uzależnień behawioralnych. Byłem w szoku, gdy poprosiłem, żeby uczestnicy w wieku szkolnym sprawdzili własną aktywność w różnych aplikacjach. Nie dowierzałem, że to jest możliwe, ale średnia dla grupy kilkunastoosobowej to było siedem godzin dziennie na TikToku. Niektóre nastolatki miały na liczniku nawet 12 godzin dziennie wpatrywania się w TikToka. Zastanawiam się, jak to możliwe?
Zainstalowałem TikToka i dałem sobie całkowity odpust i luz. Zacząłem przeglądać filmiki. Na półtorej godziny aplikacja pochłonęła mnie tak, że straciłem poczucie czasu. To rzeczywiście jest aplikacja, która zabiera czas i działa tak, że tracimy orientację czasową. Ja się z tym zgadzam, natomiast nie zgodzę się na sytuację, w której dorosły z samej pozycji, uznaje, że wie lepiej i już. Można też nie puszczać dziecka na imprezy, na osiemnastki, studniówki, bo się napije alkoholu. Czy to da nam gwarancję, że w dorosłym życiu alkoholikiem nie zostanie? O wiele efektywniej będzie, także dla jego dorosłego już życia, jeśli porozmawiamy o tym, co stanowi zagrożenie w przypadku spożycia alkoholu.
Popularne
- Vibez Creators Awards na żywo. Transmisja z rozdania nagród
- "Choinko ma" podbija TikToka. Piosenka wchodzi w głowę
- Ralph Kaminski wyjaśnia hejterów miłością? "Serce moje zajęte"
- Friz zamroził influencerów? "Ratownicy musieli nas wyciągać z lodu"
- Drama o psy Friza i Wersow. Niepokojące zachowanie zwierząt
- Czy Frizowi grozi coś za mroźne wyzwanie? Prawnik odpowiada
- Fortnite jako zjawisko kulturowe. Jak jedna gra zmieniła oblicze popkultury?
- Zakupy "na zeszyt" w Żabce? Sieć rozważa nowe rozwiązanie
- Zapowiedzi LEGO Harry Potter na 2025 r. Potężny debiut unikatowej budowli