Czekoladziarnia i czekolada z robakami

Czekolada z robakami we Wrocławiu. "Dostajemy pogróżki"

Źródło zdjęć: © Czekoladziarnia Wrocław, Facebook
Anna RusakAnna Rusak,27.01.2023 10:00

Wrocławska Czekoladziarnia postanowiła pójść z duchem czasu i przedstawiła nowy napój w swoim menu: czekoladę udekorowaną larwami mącznika. Internauci wylali falę hejtu, z którą teraz muszą mierzyć się właściciele miejsca. - To, co dzieje się pod postem z naszą czekoladą, to jakaś paranoja. Mączniki smakują po prostu jak solony słonecznik czy orzeszki. Pozytywnie zaskoczył mnie ich normalny smak i chrupiąca konsystencja. - mówi w rozmowie z Vibez.pl właścicielka.

Wrocławska Czekoladziarnia postanowiła postawić na żywność przyszłości. W menu znalazła się nowa, ciekawa propozycja dla odważnych. Od teraz możecie tam zamówić czekoladę udekorowaną bitą śmietaną, na której znajdują się larwy mącznika. Propozycja wywołała jednak falę hejtu w komentarzach pod postem przedstawiającym produkt.

Właścicielka Czekoladziarni w rozmowie z Vibez.pl mówi, że boi się nawet podawania swoich danych, bo ogrom hejtu i pełnych pogróżek komentarzy sprawia, że obawia się o życie swoje i swojej rodziny.

Czekolada z robakami we Wrocławiu

Gdy 10 stycznia Czekoladziarnia, znajdująca się przy ul. Więziennej 31 we Wrocławiu, udostępniła zdjęcie swojej nowości, pod postem znalazło się wiele komentarzy. Ich liczba tylko wzrosła, gdy w sieci pojawiły się informacje o tym, że od 24 stycznia w sklepach w Polsce będzie można znaleźć mąkę wyprodukowaną ze świerszcza domowego.

Co prawda na czekoladzie z Wrocławia na bitej śmietanie nie ma świerszczy, ale są larwy mącznika. W 2021 roku Unia Europejska oficjalnie dodała je do listy "nowej żywności". To określenie na produkty, które nie były zbyt często wykorzystywane przy produkcji żywności na terenie UE przed 1997 rokiem. Larwy można znaleźć w burgerach, a teraz również w napoju Czekoladziarni z Wrocławia.

trwa ładowanie posta...

Hejt na kawiarnie z Wrocławia przez robaki w czekoladzie

Nie wszyscy doceniają innowacyjny pomysł właścicieli miejsca. Choć są osoby, które twierdzą, że to "ciekawe i pyszne doświadczenie", pod zdjęciem czekolady z larwami można znaleźć głównie negatywne komentarze. Jest ich już grubo ponad tysiąc.

Fala hejtu, która wylała się na właścicieli lokalu, jest dość przerażająca. Internauci twierdzą nawet, że to "patologiczny pomysł wymyślony przez psychopatów z Unii Europejskiej". Nie zabrakło również komentarzy od szurów, którzy porównywali picie czekolady z larwami do kanibalizmu i szczepień na Covid-19. Radzą również Czekoladziarnia z Wrocławia, by usunęła produkt z menu.

W rozmowie z Vibez.pl właścicielka wyjaśnia, że nie zamierza tego robić. To anonimowa rozmowa, bo poziom hejtu na Czekoladziarnie jest tak duży, że kobieta boi się ujawnić swoje imię i nazwisko.

Anna Rusak: Skąd pomysł na podawanie czekolady z bitą śmietaną posypaną robakami?

Właścicielka Czekoladziarni: - Mamy w zespole bardzo fajną, pomysłową dziewczynę, która ma znajomych podróżujących po całym świecie. Z jednym z nich zaczęła rozmawiać o różnych rodzajach robaków i pomyślała, że może wprowadzenie mącznika do menu naszej Czekoladziarni byłoby ciekawym pomysłem. Znalazła firmę z certyfikatami, która zajmuje się sprzedażą takich produktów i je zamówiła.

Gdy pierwszy raz przedstawiła nam pomysł, na filiżankę czekolady z bitą śmietaną posypaną robakami pomyślałam, że to dla mnie za dużo. Powiedziała mi jednak, że jeśli mielibyśmy coś takiego wprowadzić, to powinnam jej jednak spróbować. Okazało się, że te mączniki smakują po prostu jak solony słonecznik czy orzeszki. Pozytywnie zaskoczył mnie ich normalny smak i chrupiąca konsystencja.

Jak klienci zareagowali na czekoladę z mącznikami?

- Na Facebooku nieustannie dostajemy hejterskie komentarze, pogróżki. Ludzie twierdzą, że jesteśmy w jakimś spisku z globalistami. Nie spodziewałam się takich reakcji, w zasadzie wbiło mnie w ziemię. To, co dzieje się pod postem z naszą czekoladą, to jakaś paranoja. Nie jestem polityczką, nie jestem osobą publiczną, więc taka sytuacja jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Naprawdę współczuje osobom publicznym, które muszą się z czymś takim mierzyć na co dzień.

Jak pani myśli, czemu ludzie tak negatywnie zareagowali na tę propozycję?

- Komentarze najczęściej dostajemy od antyszczepionkowców, osób ze środowisk antyunijnych, antyglobalistów. Piszą innym, żeby krytykować i hejtować nas, gdzie tylko się da. Przy czym po ich komentarzach widać, że nawet nie przeczytali tego postu.

Źródłem tego hejtu jest chyba dopisywanie polityki do naszej propozycji. My nie mamy niczego wspólnego z polityką, to pomysł naszej współpracownicy. To przecież zwykłe robaki, pół globu je spożywa. Nie są też żywe tylko suszone. Pozyskujemy je od firmy, która hoduje je w odpowiedni, bezpieczny i zgodny z normami sposób, a następnie je przetwarza, by można je było odpowiednio sprzedawać.

Jak radzą sobie państwo z tym hejtem?

- Na początku próbowaliśmy merytorycznie odpowiadać, tłumaczyć, ale mam wrażenie, że to było bezcelowe, w ogóle nie docierało do większości tych osób. Nie można nieustannie odpowiadać na takie wulgarne zaczepki. Szczególnie, że nie przynosi to efektu. Gdy pojawiają się jednak okropne komentarze, które atakują inne osoby dobrze wypowiadające się o Czekoladziarni i samym produkcie, to je rzeczywiście ukrywamy. Gdy ktoś mnie obraża, to oczywiście jest mi przykro, ale jeżeli ktoś obraża osobę, która śmiała wyrazić pozytywną opinię, to jest to dla mnie nie do przyjęcia.

Są jednak klienci, którzy zdecydowali się na zamówienie czekolady z robakami?

- Może nie ma tłumów, ale klienci są naprawdę zainteresowani. Po tej burzy chyba nawet bardziej się sprzedaje, niż tego oczekiwaliśmy. Nawet nie wiem, czy na weekend wystarczy nam tych robaków. Trzeba też zaznaczyć, że uprzedzamy klientów, że osoby, które nie mogą jeść skorupiaków, bo mają na nie uczulenie, nie powinny ich spożywać.

Rozumiem więc, że nie planują państwo usuwania czekolady z menu?

- Nie. Żyjemy w demokratycznym kraju. Chcę, żeby ludzie mieli wybór. To po pierwsze legalne, a po drugie wcale nie jest niezdrowe, jak twierdzi część komentujących. Sprawdzaliśmy źródła naukowe. Chityna jest wykorzystywana w medycynie, wręcz pisze się o jej pozytywnych właściwościach. Oczywiście nie mówimy tutaj o spożywaniu miski robaków codziennie, ale to, co piszą ludzie o szkodliwości naszego produktu, nie jest prawdą.

Czas pandemii był dla nas trudnym czasem. Robiliśmy wszystko, by lokal nie upadł, nie zwolniliśmy ani jednej osoby. Udało nam się przetrwać. Teraz, gdy przyszedł czas, że możemy zacząć normalnie funkcjonować, przydarzyło nam się coś takiego. Mam jednak nadzieję, że ostatecznie przyniesie nam to coś dobrego i pozytywnego.

Robaki na talerzu to nie żadna nowość

Wszystkim oburzonym obecnością robaków w pożywieniu, warto byłoby przypomnieć o istnieniu czerwonego barwnika E120, czyli koszeliny. Można ją znaleźć chociażby w jogurtach, mięsie, ale i różnych kosmetykach, w tym w szamponach i tuszach do rzęs. Produkuje się ją z owadów.

"Warto wiedzieć, że koszenila wytwarzana jest z czerwców kaktusowych, czyli owadów zamieszkujących tereny Ameryki Południowej i Meksyku. […] Produkowana była niegdyś także w Polsce, jednak barwnik uzyskiwano z innego gatunku owada – czerwca polskiego. […] Koszenila jest powszechnie stosowana w przemyśle spożywczym oraz kosmetycznym" - czytamy na wp.kobieta.pl

trwa ładowanie posta...

Poza tym fakt, że na polskim talerzu robaki lądują dopiero od niedawna, nie oznacza, że nie są popularne w innych krajach. Jak informuje portal odzywianie.info.pl, świerszcze z dodatkiem limonki są popularnym daniem w Meksyku. W Tajlandii na talerzu często lądują larwy chrząszczy czy mrówek, a w Australii chętnie spożywają duże, białe larwy ćmy zwane Witchetty grub.

Warto też zauważyć, że w naszym menu często również można znaleźć potrawy, które w innych regionach świata nie cieszą się popularnością ze względu na ich pochodzenie czy sposób przyrządzenia. Idealnym przykładem jest chociażby zupa czarnina, dania z wątróbek czy serc zwierząt, albo ozorki w galarecie, czyli właściwie języki zwierząt zalane substancją pochodzącą z ich kości. W niektórych rejonach Azji pomysł, żeby pić wydzielinę z krowich wymion - czyli mleko - napawa wręcz obrzydzeniem.

Każda potrawa może nam się wydawać dziwna czy obrzydliwa. W znacznym stopniu za takie poczucie odpowiadają po prostu nasze kulturowe uprzedzenia, ale to nie oznacza, że powinniśmy hejtować miejsca, które starają się je przełamywać. Przecież nikt nas nie zmusza do spożywania robaków, prawda?

trwa ładowanie posta...
Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 6
  • emoji ogień - liczba głosów: 6
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 23
  • emoji smutek - liczba głosów: 3
  • emoji złość - liczba głosów: 81
  • emoji kupka - liczba głosów: 527
Leia,zgłoś
Polecam kisiel z kota i sok z żuka. Na ulicy Więziennej świadomość jest w więzieniu...
Odpowiedz
3Zgadzam się1Nie zgadzam się
Będę omijać ulicę Więzienną we Wrocławiu wielkim łukiem.
Odpowiedz
6Zgadzam się2Nie zgadzam się
Yegor,zgłoś
Witamy w Unii 🇪🇺
Odpowiedz
6Zgadzam się4Nie zgadzam się
zobacz odpowiedzi (1)
Zobacz komentarze: 4