"Atomic Heart". Gracze bojkotują tytuł za powiązania z Rosją

"Atomic Heart" to gra stworzona jakby na modłę "Bioshocka" połączonego z nutką szaleństwa. Fabuła rozgrywa się w ZSSR z 1955 roku w "alternatywnej rzeczywistości" Gra jest tworzona przez rosyjskie studio Mundfish, które jest formalnie zarejestrowanie na Cyprze. I od tego wyjdziemy.

Niedługo minie rok, odkąd z powodu rosyjskiej agresji w Ukrainie rozpętała się wojna, w której ginie wielu cywilów.

Gra odwołuje się do okresu ZSRR, co może być rozumiane jako odniesienie do imperialistycznych zapędów Rosji. Obecnie propaganda rosyjska z nostalgią nawiązuje do czasów ZSRR. Promowanie takiej gry w momencie wojny w Ukrainie niektórym wydaje się niesmaczne. Ale warto zauważyć, że gra zaczęła być tworzona jeszcze przed wybuchem wojny. Powstanie takie projektu zazwyczaj zajmuje kilka dobrych lat.

Trzeba też podkreślić, że gra nie jest dosłownym odbiciem realiów ZSRR. Mamy tu raczej osadzoną w 1955 roku alternatywną rzeczywistość, w której doszło do rewolucji robotów:

Sergey Mohov i Aryo z Twittera opowiadają, jak wyglądało wydarzenie promujące grę dla dziennikarzy. Wszystko utrzymane było w czerwonym, a więc nawiązującym do komunizmu kolorze.

Inna strona marketingu to seks. Twórcy mieli potwierdzić, że w grze ma się znaleźć sześciogodzinna scena seksu z robotem. Dziwny sposób na podbicie hype'u?

Za tym też idzie sporo komentarzy czy wpisów, które… sami oceńcie. Oczywiście, pochodzą one od użytkowników Twittera, a nie od twórców. Ale sami przeczytajcie:

Tytuł miał wyjść w okolicach października 2022 roku, ale premiera została opóźniona. Na kiedy? 21 lutego. Idealnie pomiędzy początkiem konfliktu na Ukrainie w 2014 roku (20 lutym) i rozpoczęciem aktualnej wojny w 2022 roku (24 lutego). Całkiem przypadkowo?

Kto zainwestował w dewelopera "Atomic Heart", czyli studio Mundfish? Gaijin mogą kojarzyć fani gry "Warthunder". Ich powiązanie z wojną i Rosją jest takie, że płacili za reklamy na kanale "Donieckiej Republiki Ludowej" promujące grę.

GEM Capital jest prowadzone przez Anatolija Palija, byłego członka zarządu Gazpromu:

Czy trzeba komukolwiek tłumaczyć powiązania Gazpromu i Rosji?

VK Play to część platformy VK (VK Group dokładniej). Jej prezesem jest Władimir Kirijenko, syn byłego ministra w Rosji, który został dotknięty amerykańskimi sankcjami wynikającymi z rozpoczęcia wojny. Sankcje zabraniają współpracy z jakimikolwiek podmiotami ze Stanów Zjednoczonych.

Szokiem dla #nikogo nie powinno być, że VK jest powiązane z Władimirem Putinem, prezydentem Rosji. Jak bardzo? Jak podawał "Reuters" pod koniec 2021 roku rosyjski miliarder Aliszer Usmanow sprzedał swoje udziały w rosyjskiej grupie VK państwowemu ubezpieczycielowi Sogazowi, którego właścicielem jest długoletni sojusznik prezydenta Putina.

W innych krajach gra pojawi się w normalnej dystrybucji - w tym także w Xbox Game Pass, gdzie subskrybenci będą mogli zagrać w tytuł za darmo.

W miniony weekend - 14/15 stycznia - pojawiło się sporo wpisów pod wątkiem użytkownika Aryo, które wzywały do bojkotu gry. Wypowiedzieli się m.in. Zooltar, Wonziu czy Maciej Dąbrowski:

Nie można tego inaczej określić: przychody z gry, które mogą trafić do Rosji, najpewniej zostaną poniekąd użyte do dozbrojenia i wykorzystania tego oręża na wojnie z Ukrainą.

Studio Mundfish wydało krótkie oświadczenie na swoim Twitterze. Ogłasza, że ich zespół jest "propokojowy" i opowiada się "przeciwko przemocy wobec ludzi". Studio "nie komentuje polityki ani religii". Słowa takie jak "wojna", "Rosja" czy "Ukraina" nie padły ani razu w tym krótkim oświadczeniu:

"Chcemy was zapewnić, że Mundfish jest deweloperem i studiem z międzynarodowym zespołem skupionym na innowacyjnej grze i jest niezaprzeczalnie organizacją propokojową, która potępia przemoc wobec ludzi. Nie komentujemy polityki ani religii. Bądźcie pewni, że jesteśmy globalnym zespołem skupionym na tym, aby Atomic Heart trafiło w ręce graczy na całym świecie. Nie popieramy i nie będziemy popierać osób, które wnoszą do gry obraźliwy, nienawistny, dyskryminujący, pełen przemocy lub groźby język" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu firmy Mundfish.

Jakbyśmy słyszeli słowa papieża, który bardzo unikał słowa "wojna", aby nie zepsuć humoru agresorowi.

Moim zdaniem, zespół Mundfish - nawet gdyby chciał - nie mógłby potępić oficjalnie Rosji czy Putina. Dlaczego? Ich inwestorzy są powiązani z m.in. byłym prezesem Gazpromu.