Atak na centrum "Postój" we Wrocławiu. Gdzie była policja?
Młodzi ludzie z centrum społeczno-kulturalnego "Postój" we Wrocławiu twierdzą, że zostali napadnięci przez bojówkę faszystowską, która zdemolowała obiekt. Mówią, że dzwonili na numer alarmowy, ale policja przyjechała dopiero po kilkunastu godzinach. - Naszym zdaniem policja nie reaguje z powodów politycznych i toleruje przemoc ze strony faszystowskich bojówek - mówią w rozmowie z Vibez.pl. Co na to policja? [INTERWENCJA VIBEZ.PL]
Oddolne Centrum Społeczno-Kulturalne "Postój" to miejsce kultury artystycznej i prospołeczne centrum na osiedlu Kuźniki we Wrocławiu. Grupa młodych przyjaciół założyła nieformalny kolektyw i wynajęła od PKP popadający w ruinę budynek. Młodzi przeprowadzili remont obiektu i zaczęli urządzać wydarzenia społeczno-kulturalne. Działają od listopada 2022 roku.
Podobne
- Zapadł wyrok w sprawie Margot. Obrońcy chcieli uniewinnienia
- J.K. Rowling chce iść do więzienia. Pisarka obraziła osoby transpłciowe
- Znieczulica wśród uczniów. Brutalne pobicie we wrocławskim liceum
- Półnagi mężczyzna zaatakował kobietę w centrum miasta. Nikt nie reagował
- 17-latka pisała kredą przed kościołem. Policja zakuła ją w kajdanki
Problemy nadeszły w sylwestra. 31 grudnia 2022 roku osoby tworzące "Postój" spotkały się, by w kameralnym gronie świętować nadejście nowego roku. Wśród nich był Tomek. Mężczyzna twierdzi, że około godz. 21 wyszedł na zewnątrz po drewno do kominka. Wówczas przez bramę weszły dwie zamaskowane ubrane na czarno osoby. Twarze ukrywały pod kominiarkami. Intruzi zaatakowali Tomka.
- Jeden z napastników mnie przewrócił. Kiedy upadłem, drugi wyciągnął pałkę teleskopową. Zaczęli mnie kopać i okładać pałką. Skuliłem się, zasłoniłem twarz i krzyczałem, wzywałem pomocy, wołałem znajomych, by przynieśli gaz pieprzowy - relacjonuje Tomek w rozmowie z Vibez.pl. Agresorzy mieli mówić do niego, że "zaje***my cię, lewacka ku*wo" i "wspieracie terrorystów".
Krzyki Tomka usłyszeli działacze "Postoju". Kiedy wyszli z budynku, by pomóc ofierze napaści, intruzi uciekli. Wcześniej agresorzy mieli strzelić w budynek gazem pieprzowym. Tomek pojechał do lekarza i zgłosił pobicie na komisariacie. Miał wiele siniaków, zadrapań, stłuczone biodro i miednicę, doskwierał mu ból w karku. Napastnicy mieli zniszczyć mu telefon.
Dwa ataki na centrum "Postój" we Wrocławiu
Drugi atak miał nastąpić 1 stycznia 2023 roku po godz. 23. "Postoju" pilnowała wówczas jedna osoba. Tym razem agresorzy mieli przyjść w liczniejszej grupie. Działacze mówią o co najmniej 20 zamaskowanych mężczyznach. Osoby z centrum na wieść o kolejnym ataku zebrały się w większej liczbie i ruszyły z pomocą koledze, który został sam w budynku. To, co zobaczyli na miejscu, określili jako "widok jak po wojnie".
Twierdzą, że napastnicy zniszczyli płot, powalili betonowe przęsła z ogrodzenia, zniszczyli wiaty, wybili okna, wyłamali część krat, wrzucili do budynku petardy, zdewastowali elewację symbolami wyrażającymi nienawiść. Chodzi o symbole krzyża celtyckiego oraz napis "GNLS" (ang. "good night left side"). Osobie, która samotnie pilnowała budynku, nic się nie stało.
- Najgorsze były odłamki szkła, które leżały dosłownie wszędzie. Jeszcze dwa tygodnie po ataku znajdowałem odłamki w doniczkach z kwiatami - mówi Tomek. Działacze szacują wartość poniesionych strat na 15 tys. złotych.
Działacze "Postoju" wytypowali sprawców napaści
Kolektyw twierdzi, że zaatakowała ich faszystowska bojówka. Miałby na to wskazywać styl ubioru, treść wulgarnych okrzyków oraz napisy na budynku "Postoju".
- Niektórzy z napastników mieli na kominach symbolikę czaszek. To nawiązanie do Waffen-SS, natomiast nie są to te same czaszki. Neonaziści i faszyści często używają jakiejkolwiek czaszki, żeby rozpoznać się nawzajem - tłumaczy Tomek.
Działacze z "Postoju" w wyniku własnego śledztwa doszli do wniosku, że napastnikami byli członkowie organizacji Trzecia Droga.
"3 stycznia 2023 roku faszystowska organizacja Trzecia Droga pochwaliła się w internecie filmem, na którym wykonywany i zawieszany jest baner "upamiętniający" nacjonalistycznego antysemitę Romana Dmowskiego. Rozpoznajemy na nim (po posturze i ubraniach) osoby uczestniczące w ataku na Postój. Najpewniej nie przebrały się nawet pomiędzy obiema akcjami" - czytamy na stronie internetowej Centrum.
Osoby z "Postoju" znalazły na komunikatorze Telegram post zatytułowany "Lewacki skłot zbiera na remont". Przedstawiał zrzut ekranu jednego z wcześniejszych wpisów działaczy. Odbiorcy zareagowali na post falą serduszek i kciuków w górę, co ofiary ataku interpretują jako przyznanie się do przeprowadzenia napaści.
- To była przemoc polityczna wobec oddolnych działań prospołecznych, których beneficjentami nie są "jedyni prawdziwi" Polacy-katolicy - mówią działacze.
Atak na centrum "Postój" we Wrocławiu. Gdzie była policja?
Młodzi z "Postoju" mają duży żal do policji. Z relacji ofiar napaści wynika, że w momencie ataku na centrum dodzwonili się do dyspozytora numeru alarmowego 112. Mieli poinformować, że obawiają się o swoje życie. Mówią, że dyspozytor przyjął zgłoszenie, ale nikt nie przyjechał. - Zaraz po ataku i przez całą noc nikogo nie było. Funkcjonariusze przyjechali dopiero kolejnego dnia o godz. 17. Kilkanaście godzin po ataku - mówi Tomek.
- Policjanci rzucali niemiłe uwagi, że jest bałagan, niemiło traktowali osobę uchodźczą z Ukrainy, bardzo długo sprawdzali jej PESEL i próbowali zasugerować, że nie powinno jej tu być. To było przykre spotkanie. Policjanci stwierdzili, że z nami nie będą rozmawiać, bo to PKP ma zgłosić, że doszło do ataku na centrum - relacjonuje Tomek.
Podejście służb do sprawy rzekomo zmieniło się dopiero wtedy, gdy 5 stycznia tekst o ataku na "Postój" opublikowała wrocławska "Wyborcza". Wówczas policjanci mieli skontaktować się z działaczami i przedstawić im tłumaczenie, że nikt nie przyjechał zaraz po zgłoszeniu wezwania, bo w tamtym momencie było za mało funkcjonariuszy na służbie. Ta wersja wydarzeń jest sprzeczna z tłumaczeniem, które działacze mieli usłyszeć później od policji.
Tomek relacjonuje, że pewnego wieczoru do "Postoju" przyjechała grupa czterech nieumundurowanych policjantów. - Mieli doglądać bezpieczeństwa. Ostatni atak był o godz. 23, więc oni przyjechali w podobnej porze. Byliśmy tym mocno zdziwieni i nie poczuliśmy się bezpiecznie z faktu, że ktoś się kręci wokół budynku, wcześniej nas nie uprzedzając. Jeden z policjantów stwierdził, że po ataku na centrum ktoś na pewno do nas przyjechał, ale nie zauważył niczego niepokojącego, dlatego odjechał - mówi Tomek.
Działacze uważają, że policja traktuje sprawę ataku na "Postój" zbyt opieszale. Wyrażają obawę, że jeśli w przyszłości dojdzie do kolejnej napaści, raczej będą musieli liczyć na siebie nawzajem, a nie na służby mundurowe.
- Naszym zdaniem policja nie reaguje z powodów politycznych i toleruje przemoc ze strony faszystowskich bojówek. Człowiek zastanawia się wtedy, czy Polska jest odpowiednim miejscem do życia. Szczególnie, że nie jest to pierwsza tego typu sytuacja przemocowa w kraju - mówią działacze.
Osoby z "Postoju" przypominają o ataku faszystów na wegańską restaurację Avocado Vegan w Gdańsku w 2019 roku, ataku neonazistów na organizację Food Not Bombs, która rozdawała posiłki dla osób w kryzysie bezdomności w Warszawie w 2019 roku czy na klubokawiarnię "Zemsta" w Poznaniu w 2017 roku.
Policja komentuje sprawę ataków na "Postój"
Poprosiliśmy o komentarz oficerów prasowych z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Chcieliśmy, aby ustosunkował się do zarzutu działaczy "Postoju", że funkcjonariusze mieli przyjechać na miejsce zdarzenia dopiero kilkanaście godzin po otrzymaniu wezwania, choć zgłaszający podnosili, że boją się o swoje życie. Przekazaliśmy również policji zastrzeżenia działaczy co do zachowania funkcjonariuszy podczas oględzin miejsca zdarzenia.
- Prowadzone jest postępowanie pod kątem art. 158 kk. Na ten moment policja nikomu nie postawiła zarzutów, gdyż w sprawie trwają czynności sprawdzające i operacyjne, których celem jest zatrzymanie osób mających związek ze zdarzeniem. Rejon, w którym miało miejsce zdarzenie, został objęty nadzorem dzielnicowych. Sprawa jest w toku - poinformował portal Vibez.pl podkomisarz Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Art. 158 kk. dotyczy udziału w bójce lub pobiciu. "§ 1. Kto bierze udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku określonego w art. 156 § 1 lub w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
Do Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu napisaliśmy 16 stycznia. Od tamtego dnia oficer prasowy nadal ustala, jaka jest wersja wydarzeń policjantów z jednostki, która zajmuje się sprawą i dlaczego w przypadku potencjalnego zagrożenia życia mundurowi zjawili się na miejscu po kilkunastu godzinach.
Tymczasem młodzi od dnia ataku remontują "Postój". Z ogłoszeniem nowych inicjatyw wstrzymują się do chwili, gdy budynek zostanie odpowiednio zabezpieczony. Centrum będzie chronione przez dodatkowy płot i kurtyny na okna. Ponadto działacze inwestują w monitoring i alarmy osobiste.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku