W poniedziałek pracuję minimum. Nowy trend wśród pokolenia Z
Popularność w internecie zdobywa hasło "Bare Minimum Monday". To nowy trend na rynku pracy, który zyskuje fanów wśród młodego pokolenia Z. Chodzi w nim o to, aby z poniedziałku uczynić jak najmniej stresujący dzień tygodnia.
W niedzielę nie wszyscy potrafią cieszyć się dniem wolnym od pracy. Niektórym osobom towarzyszy niepokój na myśl o czekających w poniedziałek obowiązkach służbowych. Do kogo trzeba będzie zadzwonić? Jak wielu klientom odpowiedzieć na maila? Ile raportów napisać? Człowiekowi trudno się zrelaksować, gdy towarzyszy mu napięcie związane z pracą. W odpowiedzi na ten problem powstał trend "Bare Minimum Monday".
Podobne
- "Czujemy się żałośni i nierealni". Plaga samotności wśród pokolenia Z
- Do biura zawitał nowy język Gen Z. Czy boomerzy przeżyją zmiany?
- Jak komunikować się z generacją Z? Konferencja RIZZ rozwiewa wątpliwości
- Generacja Z nie łączy studiów z sukcesem? Naukowcy są zgodni
- Wyzwolone Gen Z. Rezygnują z pracy na oczach tysięcy widzów
Trend zyskuje popularność w serwisach społecznościowych, które kojarzą się z pokoleniem Z. Filmy oznaczone hasztagiem #bareminimummonday zdobyły na TikToku ponad 2 mln wyświetleń. "Poniedziałek na minimum" to nic innego jak kolejny trend, w którym pracownicy dbają o swój komfort psychiczny. Na łamach portalu Vibez.pl przybliżaliśmy już szczegóły tzw. quiet quitting.
Czym jest "Bare Minimum Monday"?
"Bare Minimum Monday" spopularyzowała użytkowniczka TikToka Marisa Jo Mayes. Jej konto obserwuje ponad 154 tys. fanów. Kobieta zachęca ludzi, aby w poniedziałki ograniczali pracę do niezbędnego minimum. Priorytetem ma być skupienie się na sobie i wprowadzenie się w dobry nastrój, który ułatwi wejście w nowy tydzień.
W 29-letniej Mayes narastała frustracja do pracy w korporacji. Czuła się wypalona i zmęczona. Problem nie zniknął nawet wtedy, gdy założyła własną działalność. Zaczęło jej towarzyszyć poczucie winy, więc spisywała w punktach rzeczy do zrobienia. To w niczym nie pomogło. Najgorsze były "koszmarne niedziele", gdy kobieta myślała o długiej liście rzeczy, które musi wykonać w poniedziałek. Nie była w stanie żyć z tak dużą presją, dlatego wymyśliła "Bare Minimum Monday".
"Pewnego dnia w marcu zeszłego roku dałam sobie pozwolenie na wykonanie absolutnego minimum w pracy. Poczułam się tak, jakby ktoś rzucił na mnie zaklęcie. To było świetne. Poczucie przytłoczenia obowiązkami zniknęło. Udało mi się nawet zrobić więcej niż się spodziewałam" - wyjaśnia Mayes w eseju opublikowanym na łamach portalu "Insider".
W kolejnych słowach kobieta rozwija ideę "Bare Minimum Monday": "Podczas poniedziałku na minimum przez pierwsze dwie godziny pracy nie uczestniczę w spotkaniach i wszystko robię powoli. Coś poczytam, coś zanotuję, coś posprzątam w domu. To dwie godziny bez korzystania z elektroniki, bez sprawdzania poczty. Poświęcam się rzeczom, które sprawią, że dobrze zacznę dzień".
Mayes dopiero o 10 zabiera się za pracę kreatywną. Stara się jednak, aby nadal były to obowiązki, które sprawiają jej przyjemność. Po godzinie robi przerwę na lunch lub spacer. Następnie przez dwie godziny zajmuje się najważniejszymi zadaniami dnia. Wówczas pozbywa się wszelkich rozpraszaczy takich jak telefon. Jeśli się nie wyrobi, pracuje kolejną godzinę. Twierdzi, że wykonuje taką samą ilość pracy, jak w ciągu ośmiogodzinnej zmiany na etacie.
Poniedziałki na minimum, czyli pozbądź się niepotrzebnej presji
Pomysłodawczyni "Bare Minimum Monday" zdaje sobie sprawę, że nie każdy może sobie pozwolić, by w poniedziałek pracować na minimum. Kobieta apeluje, by zaproponowana idea była dla ludzi pretekstem do zastanowienia się, czy nie nakładają na siebie niepotrzebnej presji lub mają nierealistyczne oczekiwania. "Na pierwszym miejscu jesteś ty jako osoba, a nie ty jako pracownik" - podkreśla Mayes.
Poniedziałek na minimum tylko pozornie brzmi, jakby zachęcał ludzi do lenistwa. Profesor Craig Jackson, psycholog medycyny pracy z Birmingham City University, w komentarzu dla "Evening Standard" pozytywnie ocenił nowy trend.
"Pracownicy wybierają tempo pracy, samodzielnie rozkładając natężenie zadań w ciągu tygodnia. Osoby, które są wypoczęte, zrelaksowane, szczęśliwe, nieprzemęczone i nieprzepracowane, mają większą wartość dla biznesu. Są bezpieczniejsze, częściej przestrzegają zasad i podchodzą ambitnie do zadań" - stwierdził badacz.
Po więcej informacji na temat poniedziałku na minimum odsyłam was do profilu Marisy Jo Mayes na TikToku .
Popularne
- Wege knajpa w Gdańsku serwuje "stek" z drukarki 3D. W menu mają też inne "mięsa"
- Budda oburzony zachowaniem dziecka. "To przegięcie pały"
- Nastoletnia Julia popełniła samobójstwo. Jej oprawczyni nagrała "przeprosiny"
- Upadek Człowieka Lodu? Wim Hof latami skrywał tajemnicę
- Beyoncé i Jay-Z tracą obserwatorów. Ludzie wierzą w teorie spiskowe
- Oddany fandom Julii Żugaj. Na czym polega fenomen dziewczyny?
- Bracia Menendez wyjdą na wolność? Córka Erika przerywa milczenie
- Zatrzymanie P. Diddy'ego. Co łączy rapera z Justinem Bieberem?
- Jelly Frucik mocno o "Dzień Dobry TVN". "Wyszedłem na patolę"