Jawor nie zapłacił jej za pracę. Ghostował dziewczynę przez kilka miesięcy
Od tiktoka Lizy po oskarżenia względem Jawora. Youtuber przyznał się, że nie zapłacił za wykonane zlecenie i... ignorował wiadomości, w których dziewczyna dopominała się o wynagrodzenie.
Paweł Jaworski, w internecie znany jako Jawor to popularny polski youtuber. Prowadzi kilka tam kanałów, a jego główny profil subskrybuje ponad 1,6 mln widzów. Często nagrywa filmy ze swoją żoną Aleksandrą Jaworską "Zukoll. Razem chętnie pokazują kulisy swojego życia codziennego, a niedawno powitali na świecie swojego syna. Wokół Jawora krąży w sieci sporo kontrowersji. Influencer był oskarżany o sharenting i monetyzowanie swojego dziecka, a także zarzucano mu, że... nie zajmuje się synkiem i nie uczestniczy w życiu rodzinnym (np. kiedy Ola zajmowała się przeprowadzką, on balował w kasynie w Las Vegas).
Podobne
- Jawor nie zajmuje się swoim dzieckiem? "Ja cały czas trzymam kamerę"
- Ile Gawronek zarobił we freak fightach? Influencer zdradził kwotę
- Fausti o relacji z Czvjnikiem. "Pierwszy raz o tym mówię"
- Załamana Julia Żugaj żali się na pracę. "Jezu, jakie to było ciężkie"
- Konopskyy zdradził, ile dostał za walkę. Kwota szokuje
Ostatnio okazało się, że Jawor ma na sumieniu coś jeszcze. Wszystko zaczęło się od tiktoka Lizy, na którym influencerka napisała: "ja oglądam story laski, która jeździ na wakacje, chodzi na imprezy, a wisi mi kasę już drugi rok. (B*tch, give my money back)".
Pod filmem pojawił się komentarz dziewczyny, która twierdzi, że Jawor od marca nie zapłacił jej za pracę dwóch tysięcy złotych.
Jawor w końcu oddał kasę. Zapłacił po tym, jak rozpętała się drama
"Mi Jawor (ten youtuber) od marca wisi 2000 zł. Przygotowałam mu filmiki na Znowu Jawora i dał mi wypłatę tylko za połowę mojej pracy, pisała do niego od marca do czerwca o te 2000 zł, a jedynie zostałam na wyświetlonym" - napisała Amiksiara.
Okazało się, że... jest to prawda. Jawor przyznał się do wszystkiego i zaczął usprawiedliwiać się na Facebooku.
"Temat był dość skomplikowany i sytuacja miała drugie dno i nie wyglądała ona do końca tak prosto (były z nią powiązane inne osoby). Aczkolwiek finalnie tak, jak najbardziej to była moja wina, że nie dopilnowałem tego, aby Amelia dostała swoje dokładnie 1600 zł. Zj*bałem sprawę i mam nadzieję, że to nigdy więcej się nie powtórzy, bo mega doceniam pracę ludzi dookoła mnie i też staram się im to fajnie wynagrodzić. Temat wyjaśniony i już się z nią rozliczyłem" - napisał Jawor. Niedługo później okazało się, że faktycznie wysłał Amelii... Tysiąc złotych. Tłumaczył to limitem BLIK. Tym samym, który można zmienić w ciągu kilku sekund. Albo na przykład... zrobić zwykły przelew?
"Amelka napisała komentarz wczoraj, że przelałem jej 1000 zł, ponieważ w moim banku limit BLIKA w telefonie to 1000 zł. Dzisiaj rano doszła reszta" - dodał. Wyszło mocno średnio...
Popularne
- Co oznacza 67? Zagadkowa liczba opanowała internet
- Julia Wieniawa - "Światłocienie" nudzą i bawią [RECENZJA]
- Test sosu do hot-doga o smaku Sprite'a. Czy to może być dobre?
- Nowa dziewczyna Wardęgi została youtuberką. Ujawniła swój cel
- Wejdą nowe smaki Wojanków? Internet huczy od pogłosek
- Antyki, czyli kuchnia babci na TikToku. Wywiad z ikonicznym twórcą
- Monika Kociołek nie dostała paczki od Apple. Ma pretensje do firmy?
- Niebezpieczny incydent w Warszawie. Największy budynek w UE stracił szybę
- Religia będzie obowiązkowa w szkole? Burza wokół projektu