UFO atakuje Stany Zjednoczone? Fani teorii spiskowych wszczynają alarm

Kiedyś historie o UFO były domeną filmów science fiction i teorii spiskowych, ale dziś temat stał się częścią poważnych debat publicznych w Stanach Zjednoczonych. Raporty o niezidentyfikowanych obiektach latających, zeznania wojskowych i badania przeprowadzane przez rząd sprawiły, że wiara w istnienie kosmitów przestała być jedynie niszowym tematem. W przestrzeni medialnej coraz częściej pojawiają się sugestie o możliwym kontakcie -  a nawet obawach przed potencjalną inwazją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Od listopada Amerykanie umieszczają w mediach społecznościowych zdjęcia i filmy przedstawiające niezidentyfikowane obiekty latające, które cechują się nietypowymi światłami. Fani teorii spiskowych są pewni: błyski na niebie należą do UFO, które rozpoczyna inwazję na Stany Zjednoczone. Wiele osób próbuje studzić emocje twierdząc, że tajemnicze obiekty latające to w rzeczywistości drony, jednak panikarze sieją już lęk i niepokój.

Dziennikarze z całego świata przyglądają się niezidentyfikowanym obiektom latającym pojawiającym się w strefie powietrznej USA. Obiekty latające są widywane w New Jersey, Nowym Jorku, w pobliżu lotniska LaGuardia w Queens oraz nad stanami Connecticut, Pensylwania i Maryland. Sprawą UFO zajął się także Donald Trump, który we wpisie opublikowanym na Truth Social napisał: "Tajemnicze obserwacje dronów w całym kraju. Czy to naprawdę może się dziać bez wiedzy naszego rządu? Nie sądzę! Dajcie znać opinii publicznej, i to teraz. W przeciwnym razie, zestrzelcie ich!!!".

Politycy oraz władze kolejnych stanów apelują do Joe Bidena o podjęcie radykalnych kroków w sprawie dronów bądź UFO. Gubernator Larry Hogan napisał na portalu X: "Ostatniej nocy, około godziny 21.45, byłem świadkiem (i nagrałem na wideo) czegoś, co wyglądało na dziesiątki dużych dronów na niebie nad moim domem w Davidsonville, w stanie Maryland (25 mil od stolicy naszego kraju). Obserwowałem tę aktywność przez około 45 minut".

Polityk dodaje: "Podobnie jak wielu innych, którzy widzieli te drony, nie wiem, czy rosnąca aktywność na naszym niebie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego lub narodowego. Jednak społeczeństwo coraz bardziej martwi się i frustruje całkowitym brakiem przejrzystości oraz lekceważącym podejściem władz federalnych. Rząd ma możliwość śledzenia tych obiektów od miejsca ich pochodzenia, ale jego odpowiedź jest rażąco zaniedbana. Ludzie słusznie domagają się odpowiedzi, ale ich nie otrzymują. Mówi się nam, że ani Biały Dom, ani wojsko, FBI czy Departament Bezpieczeństwa Krajowego nie mają pojęcia, czym są te obiekty, skąd się wzięły, kto je wypuścił lub nimi steruje – i że nie stanowią one zagrożenia. Taka odpowiedź jest całkowicie nieakceptowalna. Dołączam do rosnącego ponadpartyjnego chóru liderów, którzy żądają od rządu federalnego natychmiastowego zajęcia się tą sprawą. Amerykanie zasługują na odpowiedzi i działania już teraz".

Głos w sprawie nietypowych świateł na amerykańskim niebie zabrał sam Elon Musk. Kontrowersyjny miliarder oraz właściciel portalu X udostępnił grafikę z różnorodnymi samolotami, jednak każdy z nich został podpisany jako dron, szydząc tym samym z Amerykanów, którzy nie są w stanie rozpoznać drona od samolotu, szybowca czy helikoptera. W opisie Musk zamieścił jedynie emoji płaczące ze śmiechu.

Źródło: "Wyborcza"