Szokująca sprawa P. Diddy'ego. Zgłaszają się kolejne ofiary

Świat show-biznesu nigdy nie przestanie szokować. Aktualnie większość oczu popkulturowego świata skierowanych jest na Stany Zjednoczone, gdzie rozgrywa się sprawa słynnego rapera P. Diddy'ego. Mężczyzna znajduje się w areszcie. Usłyszał wiele naprawdę przerażających zarzutów. Muzyk miał m.in. wykorzystywać seksualnie wiele osób. Fani na nowo analizują dostępne nagrania oraz filmy, na których widać niepokojące zachowanie muzyka. Podejrzewają, że to przez niego Justin Bieber popadł w problemy z alkoholem i narkotykami.

Media społecznościowe pełne są teorii spiskowych związanych ze sprawą P. Diddy'ego. Internauci są przekonani, że celebryci, którzy brali udział w imprezach organizowanych przez muzyka, doskonale wiedzieli, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Na ich celowniku są głównie Beyoncé, Jay-Z, a także była partnerka P. Diddy'ego Jennifer Lopez, która w 1999 r. była świadkiem strzelaniny w klubie. Tam muzyk miał chwycić za broń i ranić przypadkową kobietę w twarz.

Nie jest żadną tajemnicą, że P. Diddy to człowiek, który już w przeszłości znęcał się nad kobietami, a także wykorzystywał je seksualnie. Wielokrotnie mówiła o tym głośno była partnerka muzyka Cassandra Ventura. Kilka miesięcy temu na jaw wyszło nagranie z hotelu, na którym widać, jak raper goni kobietę po korytarzach, a następnie bije ją, kopie, opluwa.

Problemy rapera mogą być jednak o wiele większe, niż komukolwiek się wydaje. Przestępstwa, w których miał brać udział, przeprowadzane mogły być na ogromną skalę. Dowodzą temu słowa wypowiedziane przez adwokata Tony'ego Buzbee z Teksasu. We wtorek 1 października poinformował, że ma kontakt ze 120 ofiarami P. Diddy'ego, które utrzymują, że muzyk miał wykorzystywać je seksualnie. Dowody przedstawiane przez ofiary zbierano przez ponad 20 lat.