Sposób na gnoma z galerii. "Służby w akcji" mają sprytny plan
Tiktoker Crawly, który w przebraniu gnoma-czarodzieja panoszy się po warszawskich centrach handlowych, nie ustaje w utrudnianiu wykonywania obowiązków pracownikom sklepów i punktów usługowych. Czy policja naprawdę jest bezradna?
Gnom w zielonej pelerynie ze sztuczną białą brodą, spiczastą czapką, uzbrojony w różową siatkę na motyle jest zwiastunem kłopotów. Przynajmniej dla pracowników warszawskich galerii handlowych. Tiktoker ze Wschodu, w internecie znany jako Crawly, od dłuższego czasu na czworakach przemierza sklepy w największych centrach w stolicy i terroryzuje doradców. Sieje zamęt, przeszkadza klientom, wchodzi w miejsca dostępne wyłącznie dla pracowników, utrudnia im wykonywanie obowiązków, a na dodatek wszystko nagrywa i udostępnia w internecie.
Na domiar złego, Crawly zebrał całą armię poddanych mu minionów, z którymi wspólnie wprowadza ferment w galeriach. Współpracował też z amerykańskim artystą Oliverem Tree. Jego harców nie powstrzymała nawet interwencja ochroniarza-wikinga, Macieja, który powstrzymał jednego z jego naśladowców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marti Renti: "Freak fight to jest mocno szowinistyczny świat" | VibezTalk
Policja stoi pod ścianą. Czy naprawdę nie mogą nic zrobić w sprawie gnoma?
"Wyborcza" informowała już, że administracja Złotych Tarasów, które szczególnie upodobał sobie Crawly, zwracała się do policji z prośbą o interwencję w sprawie tiktokera. Profil na X Służby w akcji twierdzi jednak, że gnom wymaga zdecydowanie więcej energii i zaangażowania. Co więcej, na profilu pojawiła się spekulacja, jakoby dla sklepów obecność tiktokera była pożądana.
"To nie działa tak, że policja będzie działać z urzędu, bo typ wstawia filmiki na TikTok i będzie sprawdzać każde nagranie, czy dany filmik był nagrany w tym i tym miejscu etc. Sprawa jest prosta do rozwiązania jak drut" - twierdzą Służby w akcji i przedstawiają metody, jakich należy się podjąć, aby zniechęcić Crawly'ego do performance'ów. "Zarządcy wszystkich warszawskich galerii piszą do najemców pismo, że jak się pojawi ten typ, to mają go ująć i wezwać policję. Ujęcie robią pracownicy (ujęcie obywatelskie) lub ochrona, jak taką mają, ewentualnie wzywają ochronę galerii. Przyjeżdża policja i daje typowi mandat za zakłócanie porządku. Czynność powtarzać do upadłego, nawet jak będzie go stać na 100 mandatów z górnej półki (w co wątpię), to policjanci zamiast mandatu zaczynają składać wnioski o ukaranie do sądu. Kilkanaście rozpraw i temat zmieciony" - uważa profil Służby w akcji.
Na sam koniec gorzko zauważa, że co niektórzy dobrze się bawią podczas odwiedzin gnoma, a "chcącemu nie dzieje się krzywda".
Popularne
- Amsterdam zaprasza na rave na autostradzie. 9 godzin mocnego techno
- Łzy i drżący głos. PashaBiceps stracił czworonożnego przyjaciela
- Podejrzany o zabójstwo tiktokerki wrócił na miejsce zbrodni. Zostawił przerażający list
- Maskotki Minecraft do kupienia w Biedronce. Ile kosztują?
- Lalka Anabelle wyruszyła w upiorne tour. Warrenowie ostrzegali, żeby jej nie ruszać
- "Kocham cię". Justin Bieber w ogniu krytyki po słowach do 17-latki
- Mata przewiózł Marylę Rodowicz Mustangiem. Teledysk to totalny viral
- ChatGPT zamiast lekarza? Ekspert o nowym trendzie wśród Polaków [WYWIAD]
- "Bambiszonki" dropnęły do sklepów. Ile kosztują chrupki bambi?