Kobiety na ulicach. Walka o uchylenie przestarzałych przepisów aborcyjnych

Kobiety z Anglii i Walii domagają się zmiany jednego z najbardziej przestarzałych przepisów dotyczących aborcji. Prawo dotyczące przerywania ciąży pochodzi jeszcze z czasów wiktoriańskich.

Na początku czerwca kobieta z Anglii została skazana na 28 miesięcy pozbawienia wolności, ponieważ skorzystała z tabletek, które przerwały jej ciążę. Trafiła do więzienia na podstawie prawa z epoki wiktoriańskiej. Ta sytuacja rozpoczęła społeczną dyskusję na temat przepisów dotyczących aborcji.

- To po prostu śmieszne, że państwo, rząd, wciąż angażuje się w prawo ludzi do wyboru aborcji - powiedziała CNN Nadia Hirsi, 23-letnia aktorka i twórczyni teatralna z Londynu, uczestnicząca w proteście w centrum Londynu.

- Liberalizacja prawa aborcyjnego jest zagrożona jak nigdy dotąd - powiedziała Jenny Wickham, 75-letnia działaczka pro-choice, która demonstruje od 1960 (!) r.

Aborcja jest obecnie legalna w Wielkiej Brytanii do pierwszych 24 tygodni ciąży. Po tym progu kobiety, u których stwierdzono podawanie leków w celu jej przerwania, podlegają karze pozbawienia wolności do dożywocia. 44-letnia matka trójki dzieci otrzymała 28-miesięczny wyrok od sędziego Sądu Koronnego w Stoke-on-Trent w środkowej Anglii. Został wydany na podstawie ustawy o przestępstwach przeciwko osobie, która pochodzi z 1861 r.

Adwokat Charlotte Proudman nazwała sam akt "starożytnym" w wywiadzie dla CNN, podkreślając, że został on "napisany w czasie, gdy kobiety nie miały nawet prawa do głosowania" w Wielkiej Brytanii.