Janusz Korwin-Mikke wyszedł z szafy. Porównuje pedofilię i zoofilię

Janusz Korwin-Mikke nudził się podczas chwilowego wykluczenia z życia medialnego. Wraz z zakończeniem kampanii wyborczej do parlamentu działacz Konfederacji powrócił do udzielania wywiadów. Rajd po mediach miał ocieplić wizerunek polityka, jednak wyszło jak zwykle.

W programie "Wieczorny Express" u Huberta Biskupskiego Janusz Korwin-Mikke kolejny raz poruszył temat hipotetycznego klepania jedenastolatki po pupie. Jego zdaniem akt ten nie ma nic wspólnego z seksualnością, a każdy, kto tak myśli, jest chory. Polityk Konfederacji próbował wyjaśnić swoją logikę, przytaczając przykład: "Czy jeśli poklepie pan psa po tyłku to jest pan zoofilem?". Zdaniem Korwina-Mikkego klepanie jedenastolatki po pupie nie ma cienia seksualnego.

Hubert Biskupski próbował wytłumaczyć Januszowi Korwinowi-Mikkemu, że dotykanie dziewczynek po pośladkach przez dorosłego mężczyznę jest aktem pedofilskim. Słowa te ewidentnie nie spodobały się politykowi, który stwierdził, że całe młode pokolenie jest chore. Zdaniem Korwina-Mikkego "zlikwidowano parowozy na rzecz elektrowozów, bo się tłoki w cylindrze kojarzyły seksualnie."

To jednak nie koniec rewelacji z ust Janusza Korwina-Mikkego. Polityk pojawił się także w programie Moniki Jaruzelskiej, w którym zapowiedział założenie nowej partii, jeśli na radzie krajowej Nowej Nadziei nie dojdą do porozumienia. Zdaniem działacza wraz z nim odejdzie "kupa ludzi".

W tym samym programie Korwin-Mikke poruszył temat Sławomira Mentzena i Przemysława Wiplera. Jego zdaniem Wipler walczy z nim, ale planuje także zniszczyć Mentzena, którego nazywa "łatwym do sterowania aspergikiem". Tym samym Janusz Korwin-Mikke udowodnił, że neuroróżnorodność w jego słowniku jest powodem do kpin i argumentem przeciwko danej osobie. Jednocześnie doprowadził do pojawienia się w mediach kwestii, która nigdy nie powinna się w nich znaleźć. To od Sławomira Mentzena powinno zależeć kiedy i czy w ogóle poinformuje o byciu w spektrum autyzmu. O ile taka informacja jest w ogóle prawdziwa. Korwin-Mikke nie jest najlepszym źródłem informacji.