Janusz Korwin-Mikke: "minimalna śmiertelność niemowląt to objaw katastrofy"

Janusz Korwin-Mikke produkuje tweety, które śmiało mogłyby walczyć w peletonie o tytuł największej naukowej bzdury. Zaskakujące jest, jak polityk wprawnie podjudza internautów, wykorzystując słowa-klucze, które działają na nich jak płachta na byka.

Bo to trzeba przyznać: Janusz Korwin-Mikke, Stany Zjednoczone, Chiny i dziura w ziemi to mieszanka wybuchowa. Do tego zdrowe jedzenie wzięte w cudzysłów, drwinie z higieny i stwierdzenie, że "minimalna śmiertelność niemowląt to objaw nadciągającej katastrofy". Były prezes Nowej Nadziei nie waży słów, za to chętnie wchodzi w dyskusję ze swoimi oponentami. I broni swojego zdania absurdalnymi argumentami.

Polityk dodał, że dużo korzystniejsze dla społeczeństwa jest, kiedy rodzi się więcej dzieci, ale część z nich umiera. Nazywa to "selekcją naturalną" i powołuje się na Darwina.

Kto od miecza wojuje, ten od miecza ginie - twitterowicze odpowiedzieli Korwinowi w ten sam sposób, w jaki on skonstruował swoją wypowiedź.

Podsumowując: Janusz Korwin-Mikke krytykuje aborcję, uważa wysoką śmiertelność niemowląt za selekcję naturalną i bardzo pożądaną. Przypominamy, że jednocześnie toczy się wobec niego postępowanie prokuratorskie w sprawie nawoływania do mordowania osób o lewicowych poglądach.

Ciąg dalszy - prawdopodobnie nastąpi.