Co to jest doom spending

"Doom spending" to nowa metoda radzenia sobie ze stresem. Przyczyny i konsekwencje

Źródło zdjęć: © Canva / Canva
Dagmara Dąbek,
01.11.2024 19:00

Oto zjawisko, które dopadło szczególnie pokolenie Z i milenialsów. Wydawanie dużej ilości pieniędzy pod wpływem emocji na poprawę humoru i dla własnej satysfakcji. "Doom spending" to zjawisko, które może mieć niebezpieczne konsekwencje.

Na czym polega "doom spending"?

Konsumpcjonizm to problem społeczny, zbierający z roku na rok coraz większe żniwa. Dotyczy zarówno osób starszych, jak i młodszych, a nawet młodzieży. Najlepszym tego przykładem jest pokolenie Z i milenialsi, którzy nie potrafią ustrzec się przed impulsywnym i beztroskim nabywaniem kolejnych dóbr. "Doom spending", bo taką nazwę otrzymało to zachowanie, jest zjawiskiem mającym określony cel. Ma poprawić humor i wyciszyć w naszym wnętrzu uczucie niepokoju. Kupując kolejne materialne rzeczy, odwiedzając salon urody czy masażu, a także planując kolejne zagraniczne podróże, młodzi chcą po prostu zapomnieć o codziennych troskach, problemach. "Pocieszają" się inwestując w kosmetyki, buty, zabawne gadżety, ozdoby do domu lub produkty żywnościowe. To lekarstwo na stresujący dzień, kłótnie z chłopakiem lub przyjaciółką, czy trudną sytuację emocjonalną.

W "Doom spending" mniej istotne jest co kupujemy, większe znaczenie ma - ile i za ile. Jednym humor poprawi zakup nowych gier komputerowych, innym zamówienie zakupów spożywczych online z dostawą do domu. 

Druga strona medalu

"Doom spending" to bardzo złudne zjawisko, niebezpieczny trend, który może mieć poważne konsekwencje. Przede wszystkim robienie zakupów podczas rozstroju emocjonalnego to nie najlepszy sposób na radzenie sobie z jakimikolwiek problemami. Zakupy pod wpływem emocji nie są przemyślane, a wręcz daleko im do zaspokojenia prawdziwych, realnych potrzeb. Kupujemy kompulsywnie, zupełnie nie kontrolując, czy coś w ogóle się przyda i ile wydajemy pieniędzy. Efekt? Po jakimś czasie od zrobienia zakupów przychodzi czas na wyrzuty sumienia i pogłębienie stresu, wynikającego z utraty znacznej części środków do życia.

Skutki tego zjawiska mogą być opłakane. W dzisiejszych czasach młodzi ludzie nie stawiają na oszczędzanie pieniędzy na czarną godzinę. Większość z nich nie posiada żadnych oszczędności, prowadzi raczej życie od pensji do pensji. Nierzadka jest również praktyka pożyczania pieniędzy, brania kredytów i tworzenia zadłużenia na kartach kredytowych. A wszystko dlatego, by wystarczyło na robienie sobie różnych przyjemności, ponieważ bez nich życie jest zbyt trudne do zniesienia.

Z czego wynika problem?

Źródła tego problemu można doszukiwać się głównie w mediach społecznościowych oraz w bombardujących nas z każdej strony reklamach. Bardzo rozpowszechniony jest influencer marketing, mający ogromny wpływ na nasze codzienne wybory, zakupy i chęć posiadania konkretnych rzeczy. Influencerzy "chwalą" się tym co mają, co dostali, kupili, tworząc w nas potrzebę posiadania tego samego. Zdarza się, że kupimy taki rekomendowany produkt zanim faktycznie pomyślimy o tym, czy jest nam niezbędny. Materiały wideo w stylu "Zobaczcie polecajki ze sklepu X bądź Y" robią furorę na Tik Toku.

Sprawy nie ułatwiają promocje oferowane przez większość firm. Obejmują one nie tylko zniżki na konkretne towary, ale również rabaty typu 2+1, czyli kupując 2 produkty, trzeci dostajemy gratis. W ten sposób, jako konsumenci, też się nakręcamy - kupujemy więcej niż potrzebujemy, by skorzystać z atrakcyjnej promocji. A potem mamy mieszkanie zawalone nadmiarem rzeczy, które nie wiemy gdzie trzymać.

Nie tylko marketing

Podatni na ten bolesny w skutkach trend są również Ci, którzy chcą sobie zrekompensować nieudaną przeszłość. Zjawisko często dotyka ludzi nie mających wcześniej szans na kupienie sobie choćby 1/10 tego, co mogą mieć teraz. Ciesząc się, że wreszcie stać ich na to, o czym zawsze marzyli, popadają w obsesję na punkcie kupowania, wydając lekkomyślnie pieniądze i gromadząc kolejne przedmioty. 

Niejednokrotnie przyświeca im hasło "Żyj chwilą". Korzystają z tego, że teraz mogą mieć co chcą, jeść w najdroższych restauracjach i jeździć w zagraniczne podróże. Ich aktualna sytuacja finansowa na to pozwala, więc zwyczajnie korzystają, nie myśląc o przyszłości, w której taki dobrobyt może się skończyć. Myślą raczej: "carpe diem", niż zachowują rozsądek by nie doprowadzić do "raz na wozie, raz pod wozem".

Długofalowe skutki

Zadłużenie na karcie kredytowej czy pożyczki od rodziców to nie jedyne konsekwencje "doom spending". Życie ze świadomością, że toniemy w długach może przyczynić się do rozmaitych zaburzeń na tle psychicznym, czy też zachorowania na depresję. Poza tym warto zwrócić uwagę, że to zjawisko jest dużym utrudnieniem dla młodych ludzi na drodze do usamodzielnienia się. Trudno będzie wyprowadzić się z rodzinnego domu i zamieszkać bez rodziców, gdy nie mamy żadnych zaoszczędzonych środków i nie stać nas na opłacenie nawet jednego miesiąca za mieszkanie na wynajem. W takim wypadku zakup własnego lokum graniczy niemal z cudem. Na dłuższą metę takie zachowanie będzie powodowało silne uzależnienie od innych, brak samodzielności i umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach.

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 0