Debiut posłanki Bosak. Klauzula sumienia dla hotelarzy?

Karina Bosak jest jedyną kobietą, która dostała się do Sejmu X kadencji z list Konfederacji. Co więcej, z wynikiem 21,2 tys. głosów drastycznie wyprzedziła jedynkę na liście w "warszawskim obwarzanku" - Janusza Korwin-Mikkego. Lider Konfederacji ostatecznie nie uzyskał mandatu, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że kobiety nie powinny brać udziału w polityce. Czynnego ani biernego.

W wywiadzie dla radia RMF Bosak potwierdziła, że ma zamiar być aktywną posłanką, mimo że jest matką dwójki małych dzieci, a za miesiąc urodzi kolejne. Zapowiedziała, że będzie zabierać dzieci do hotelu sejmowego.

Posłanka nie uważa, że zwycięstwo w wyborach zawdzięcza przede wszystkim nazwisku męża, Krzysztofa Bosaka. Twierdzi, że osoby, które zagłosowały na nią w okręgu, w którym mieszka, znają ją i udzieliły jej "ogromnego kredytu zaufania".

Bosak potwierdziła, że w dalszym ciągu jest zatrudniona w Ordo Iuris. Została zapytana przez prowadzącego wywiad Roberta Mazurka o inicjatywę, z którą instytut wystąpił w sprawie umożliwienia hotelarzom wynajmowania wspólnych pokoi wyłącznie parom małżeńskim. Twierdziła, że pojawiła się ona nie "przeciwko komuś" a "w imieniu hotelarzy".

Mazurek dopytywał czy może prowadzić hotel tylko dla małżeństw sakramentalnych. Bosak odpowiedziała: "jeśli się to panu kalkuluje i tak Pan chce, no to dlaczego nie?". Zapytana, czy w takim razie nie miałaby nic przeciwko "hotelowi nie dla katolików", jeśli tak się kalkuluje właścicielowi, stwierdziła, że "to są inne cechy chronione".

W rzeczywistości zapisy w polskiej konstytucji nie wskazują, które cechy podlegają ochronie. Zapis w art. 32 ustawy zasadniczej mówi o tym, że "nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny".

Bosak wspominała w trakcie dyskusji przypadki ze Stanów Zjednoczonych, gdzie właściciele hoteli mieli procesy za działania dyskryminacyjne. Dała tym samym do zrozumienia, że pomysł Ordo Iuris może być kalką zza oceanu, mającą "chronić" bigoterię niektórych przedsiębiorców.

Partia państwa Bosaków jest przeciwna obowiązkowi szczepień. Posłanka, która z wykształcenia jest prawniczką, nie chciała udzielić prowadzącemu wywiad informacji czy jej dzieci są zaszczepione. Zasłaniała się "tajemnicą medyczną", która w rzeczywistości obowiązuje lekarzy. Pacjenci mogą wypowiadać się o własnym zdrowiu i decyzjach medycznych bez ograniczeń.

Źródło: RMF 24