Kim jest feministka? Rozprawiamy się z mitami na ich temat
W Światowy Dzień Feministek postanowiliśmy przedstawić Wam najbardziej krzywdzące je stereotypy. Bo feministką/feministą jest i może być w zasadzie każda - i każdy! - z nas.
Jak już kiedyś pisaliśmy – nie ma jednej, konkretnej definicji feminizmu. Gdybyśmy mieli to jednak objąć jakoś jednym zdaniem, to najprościej można by było napisać, że jest to ruch, który przede wszystkim dąży do równouprawnienia kobiet – zarówno w kwestiach społecznych, jak i finansowych oraz prawnych.
Podobne
- High League 4: Mrs Honey. Kim jest przeciwniczka Mai Staśko?
- Jaś Kapela na Prime MMA 2. Z kim teraz zawalczy? Pereria, Bosak czy Kruszwil?
- Nauczycielka zwierza się, jak wygląda szkoła "na zdalnym". "To jest ATRAPA nauczania"
- Przestańcie porównywać Afganistan do Polski, bo tylko umniejszacie ich cierpieniu
- Czym dla generacji Z jest Święto Niepodległości? "Wzbudza we mnie głównie niepokój i lęk"
Myśl feministyczna rozwija się od XVII–XVIII wieku i jak możecie się domyślać, w ciągu tak długiego czasu narosło już sporo mitów wokół tego, kim właściwie jest feministka. Dzisiaj, w Światowy Dzień Feministek, rozprawimy się z tymi najbardziej krzywdzącymi.
Mit pierwszy: feministki są brzydkie
Jest milion stereotypów związanych z tym, jak wygląda feministka. Najczęściej pojawia się to ogólne stwierdzenie - jest brzydka. Z czego to wynika? Może istnieje jakieś dziwne przekonanie, że takie "brzydkie" myśli o równości mogą pojawić się w głowach tylko zakompleksionych, nieatrakcyjnych kobiet.
Z czym to się wiążę? Chociażby z tymi wszystkimi kanonami piękna, w które powinnyśmy się wpasowywać. Z nieakceptowaniem naszych ciał, włosów, tego, kim i jakie jesteśmy. Feministki – uwaga, szokujące stwierdzenie – są ludźmi, a o ich wartości nie świadczy tylko łada fryzura i makijaż, a to wszystko, co wiedzą, co przeżyły, to co je ukształtowało.
Myślę, że warto zajrzeć do naszego tekstu o body neutrality, w którym szerzej zajmujemy się tym tematem.
Jak zatem wyglądają feministki? To dziewczyny i kobiety. Chude, grube, wysokie i niskie. W krótkich i długich włosach, a nawet i te, które ich w ogóle nie mają. Z trądzikiem i nieskazitelną cerą. W szpilkach, w trampkach, sukienkach i dresach.
Feminizm nie zamyka się w przymiotnikach. Zamyka się w postawie, światopoglądzie, a to sprawy, które nie mają nic wspólnego z tym, jak się prezentujemy. Kto zatem może nazwać się feministką? Każdy, komu bliskie jest równouprawnienie kobiet. Tak dochodzimy do kolejnego mitu.
Mit drugi: feministką może być tylko kobieta
Nic bardziej mylnego. Pomijam już fakt, że niektórzy uważają, że feministkami są tylko osoby transpłciowe. Feminizm nie ma płci. Jest ruchem, który walczy o prawa kobiet, ale to nie oznacza, że tylko one mogą się z nim identyfikować.
Każdy mężczyzna i każda osoba, dla której prawa kobiet są ważne, może nazwać się feministą. Bardzo dobrze widać to teraz, podczas strajków, gdy na ulice wychodzą wszyscy bez względu na płeć czy wiek.
Mit trzeci: feministki nie lubią prac domowych
Są przecież takie wyzwolone, że nie sprzątają, nie gotują, a nawet nie chcą zakładać rodzin. To też oczywiście nie jest prawda. Nikt nie twierdzi, że feministka nie może np. zajmować się "tylko" domem. Wręcz przeciwnie, nacisk kładzie się w tym temacie jednak na fakt, że czynności, które się z tym wiążą, też są pracą.
Kobiety, jeśli chcą "zostawać" w domu, opiekować się nim, jak najbardziej mogą to robić i wciąż będą się nazywały feministkami, ale tylko jeśli będzie to ich świadomy wybór, a nie narzucony z góry schemat postępowania.
Mit czwarty: feministki są wulgarne
W końcu "prawdziwa" kobieta jest grzeczna, dobrze ułożona, a jedne brzydkie słowo, jakie wychodzi z jej ust, to: "o kurczę". To kolejny aspekt, który łatwo można dostrzec obecnie – w końcu negatywne komentarze odnośnie wulgarności protestujących nie ustają.
Prawda jest jednak taka, że kobiety, a zatem i feministki, mogą mówić co chcą, jak chcą i kiedy chcą. Zupełnie jak mężczyźni. W tym słownym wyzwoleniu nie chodzi o to, żebyśmy nagle zaczęły wplatać przekleństwa do każdego zdania i używały ich jak przecinków. Bardziej o to, żeby nikt się nie dziwił, że w ogóle takie słowa wychodzą z naszych ust.
Tutaj, na tym można by rzec błahym przykładzie, idealnie widać, co jest najważniejszym hasłem feminizmu – równość. Równość w każdym aspekcie. I czy to chodzi o ubranie, czy o słownictwo, czy o równość wynagrodzeń – w tym wszystkim chodzi tylko o to, żebyśmy miały prawo o sobie decydować. Żeby nikt inny nie robił tego za nas.
Feministki nie walczą o owłosienie na nogach, używanie feminatywów – to tylko środki do celu, a tym celem jest ich i nasza wolność. Wolność do samostanowienia. Wolność do decydowania o tym kim są, jakie są. W obecnej sytuacji, w naszym kraju, jest to w zasadzie niemożliwe. Nie tylko kulturowo, ale i prawnie.
Dlatego tak ważne jest, by obdzierać feminizm z tych stereotypowych, krzywdzących określeń. Idea tego ruchu jest przecież piękna, stoją za nim też niezwykłe, silne kobiety.
Myślę, że najlepiej jest walczyć ze stereotypem feminizmu i feministek przez edukację. Sięgnijcie zatem po książki przez nie pisane (np. po Susan Sontag, Simone de Beauvoir, Rebeccę Solnit), obejrzyjcie dokument o feminizmie.
Feministki: Co sobie myślały? I Oficjalny zwiastun I Netflix
Niech w ten dzień jedna z tych kobiet stanie Wam się bliższa, niech Was zainspiruje i zniszczy te wszystkie okropne stereotypy, które siedzą w naszych głowach.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku