Youtuber przykleił kolegę do helikoptera i odleciał na szczyt głupoty

Nie trzeba być ekspertem od mediów społecznościowych, aby wiedzieć, że najlepiej klikają się treści szokujące, kontrowersyjne i przekraczające wszelkie granice. Z tego powodu niesłabnącą popularnością cieszą się pranksterzy, którzy w pogoni za wyświetleniami i skandalem nie cofną się przed żadną rzeczą, np. spowiadaniem się z morderstwa lub udawaniem napadu na bank.

Za jednego z internetowych dowcipnisiów uchodzi Michaił Litwin. Jest to gwiazdor rosyjskiego YouTube'a, którego kanał subskrybuje 7 mln osób. Mimo młodego wieku 21-latek zapracował sobie na miano skandalisty i prowokatora. Swego czasu światowe media rozpisywały się o tym, jak Michaił spalił Mercedesa o wartości miliona złotych albo rozbił Porsche o ścianę salonu samochodowego.

Kiedy oglądam jeden z najnowszych filmików na kanale Michaiła, nie mogę uwierzyć, że materiał powstał naprawdę. Youtuber wynajął bowiem helikopter, po czym do dolnej części kadłuba maszyny przymocował swojego kolegę. Użył do tego taśmy klejącej. Następnie Michaił kazał pilotowi wzbić się w powietrze i latać na znacznej wysokości nad lotniskiem. Wyczyn został dokładnie sfilmowany.

Podczas nagrywania materiału nikomu nic się nie stało. Wideobloger przyklejony do helikoptera stwierdził, że podróż była "bardzo ładna". Jego optymizmu na pewno podziela pilot maszyny, wobec którego rosyjski Komitet Śledczy wszczął postępowanie. Mężczyznę oskarżono o to, że nie spełnił wymogów bezpieczeństwa podczas lotu. Na czas śledztwa pilot stracił licencję, a jego maszynę uziemiono.