"Wojna zaczyna się od języka". Jak mówić i pisać o wojnie w Ukrainie?
Częścią wojny w Ukrainie jest propaganda. To, w jaki sposób opisujemy sytuację, może działać na korzyść Putina oraz wpływa na to, jak sami postrzegamy tę wojnę. Zatem jakich sformułowań powinniśmy unikać, by nie wspierać rosyjskiej propagandy?
To, jak mówimy i piszemy o sytuacji na świecie, wpływa na to, jak ją odbieramy. Dlatego chociażby nie powinniśmy mówić o wojnie "na Ukrainie". Zdecydowanie lepszą formą jest sformułowanie "w Ukrainie", co tłumaczyliśmy już w jednym z tekstów.
Podobne
- "W" Ukrainie czy "na" Ukrainie? Jak mówić poprawnie i dlaczego to takie ważne
- Czarnek chce kontrolować szkoły z Ukraińcami. Co na to placówki?
- "Ojciec powiedział mi, że jak wrócę, to będzie już Rosja". Zapytaliśmy młodych Ukraińców żyjących w Polsce, jak wojna zmieniła ich codzienne życie
- Jarosław Kaczyński uderza w… smartfony i LGBT. PiS będzie przekonywało młodych mieszkaniami i "motywem patriotycznym"
- W Trójmieście otworzył się ukraiński klub. Konfederaci w pisk
To jednak nie jedyny zwrot, na który szczególnie powinniśmy zwracać uwagę, gdy odnosimy się do wojny w Ukrainie. Poniżej znajdziecie listę terminów i słów, których formy są bardzo często nieprawidłowo używane.
To wojna, nie konflikt
Najczęściej powtarzającym się błędem w mówieniu o sytuacji w Ukrainie jest unikanie słowa "wojna". To, co się dzieje, nie jest ani "konfliktem w Ukrainie", ani "kryzysem w Ukrainie", nie są to też "wydarzenia w Ukrainie". Musimy pamiętać, że Rosja po prostu bezpodstawnie zaatakowała Ukrainę, więc wszystkie takie słowa wprowadzają w błąd.
Jeśli nie chcemy mówić o tej sytuacji, używając słowa "wojna", to właściwie posługujemy się językiem Putina i jego propagandy. Przypomnijmy, że prezydent Rosji nie chce "wyzwolić Ukrainy" - chce po prostu zniszczyć dążące do demokracji państwo.
Gdy chcemy już pisać o pokoju, też powinniśmy konkretnie zaznaczyć, co mamy na myśli. Żeby nie rozmywać tego, o co naprawdę nam chodzi, zamiast "Skończmy wojnę!", powinniśmy pisać o tym, który jest odpowiedzialny za jej wywołanie. To Putin musi zakończyć tę wojnę, nikt inny.
To Rosja jest problemem, nie Ukraina
Nie możemy też unikać wskazywania państwa, które odpowiada za te wszystkie zbrodnie. Wcale nie enigmatyczne "Chcemy pokoju". Chcemy, by "Rosja przestała atakować Ukrainę". Musimy mówić o tym, że to "Rosja zaczęła inwazję na Ukrainę", a nie o tym, że w "Ukrainie trwa kryzys". Tak samo jest z Krymem. Wcale nie jest zaanektowany przez Rosję, jest przez nią okupowany.
Pamiętajcie, że gdy unikamy sformułowań prawdziwe opisujących rzeczywistość, nie zaznaczamy tego, że za całą tę wojnę odpowiada Rosja, ale po prostu wspieramy agresora i jego narrację. Przykładamy się tym samym do rosyjskiej propagandy, a tego przecież chyba nie chce robić nikt z nas.
Wojna zaczyna się od języka
O tym mówiła chociażby Oksana Zabużko - ukraińska pisarka, której książkę "Planeta Piołun" polecaliśmy, gdy pisaliśmy o pozycjach, które warto przeczytać, by zrozumieć wojnę w Ukrainie. Pisarka zwracała na to uwagę w dniu wybuchu wojny, w trakcie spotkania w warszawskim Nowym Świecie Muzyki podczas Festiwalu Wolności.
Autorka mówiła wtedy, że wojna zaczyna się od języka i nie można się z nią nie zgodzić. Naprawdę to, w jaki sposób mówimy, może działać na korzyść Putina albo na jego niekorzyść. Wybór zależy od was.
Źródło: https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,28152355,oksana-zabuzko-w-nowym-swiecie-muzyki-wojna-zaczyna-sie-od.html
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku