Uniwersytet z Poznania MUSI tłumaczyć się z tego, dlaczego studiuje tam tylu obcokrajowców
Jest inba. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oberwał ostatnio z powodu listy studentów, którzy dostali się na studia. Dlaczego? Większość osób miała wschodnio brzmiące nazwiska
Właśnie mamy gorący okres, w którym przyszli studenci otrzymują potwierdzenia, gdzie dostali się na studia. Pisałem kilka dni temu o tym, że nie musicie się przejmować, jeżeli coś nie pójdzie - zawsze jest jakaś inna opcja.
Podobne
- Młodzieżowe Słowo Roku. "Essa" pojawiła się już w "Seksmisji" z 1983 roku [WYWIAD]
- Wojciech O., pseudonim Jaszczur, wspiera Ukrainę i LGBTQ+? Tego nikt się nie spodziewał
- Czarnek spotkał się z Młodzieżowym Forum LGBT+, aby zwyzywać LGBT od ideologii
- Ukraiński Burger z McDonald’s: Spróbowałem nowej kanapki. 3 zł z każdego zakupu idzie na... [Recenzja]
- Czarnek chce kontrolować szkoły z Ukraińcami. Co na to placówki?
Ostatnio na Wykopie rozpoczęła się wojna z powodu listy rekrutacyjnej z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dlaczego? W skrócie: pierwsze miejsca na kilku kierunkach objęły osoby o wschodnio brzmiących imionach i nazwiskach.
Miały one wynik bliski perfekcji. Maksymalnie można zdobyć 100 pkt w rekrutacji.
Zagraniczni studenci są lepiej traktowani od rodaków?
Rozwiewam wątpliwości: nie, nie są. Według uniwersytetu jedynie 18% zapisów pochodzi od obcokrajowców. Osoby z tzw. Kartą Polaka, czyli kartą potwierdzającą przynależność obcokrajowców do naszego narodu, nie wliczają się do tej puli. Reszta, czyli 82% studentów, to Polacy i osoby z Kartą Polaka.
Nie mamy żadnego potwierdzenia, że ktokolwiek oszukiwał podczas rekrutacji. Czy wynik 100/100, który jest trudny do osiągnięcia, może zastanawiać? Tak. Jednak należy pamiętać, że te osoby mogły uczestniczyć w różnych olimpiadach w Polsce. Nie jest określone, czy studenci z najwyższym wynikiem legitymują się dyplomem z zagranicy. Równie dobrze mogli oni uczyć się w Polsce wcześniej.
Na płocie UAM-u zawisł także baner "UAM DLA POLAKÓW". Trzeba to jeszcze komentować?
Co mówi sam UAM?
W niedługim czasie od znaleziska na Wykopie opublikowany został list od rektora UAM-u:
Szanowni Państwo, wobec informacji, jakie w ostatnich dniach pojawiły się w mediach – przede wszystkim w internecie oraz mediach społecznościowych, chciałabym poinformować całą społeczność akademicką, że proces rekrutacji na UAM przebiega zgodnie z prawem, a zasady przyjęć cudzoziemców są transparentne i zostały ogłoszone na stronach UAM (https://amu.edu.pl/kandydaci/kandydaci-zagraniczni) przed rozpoczęciem rekrutacji. Nasza uczelnia nie przyjęła żadnych wyjątkowych procedur dla kandydatów pochodzących z zagranicy, wszystkich obejmują identyczne zasady przeliczania wyników matur, a także takie same warunki odpłatności w przypadku cudzoziemców, którzy podejmują studia płatne. Wszystkie informacje na ten temat przekazaliśmy wczoraj, tytułem wyjaśnienia, Ministerstwu Edukacji i Nauki.
Zwiększenie liczby kandydatów z zagranicy jest wynikiem wieloletnich starań o umiędzynarodowienie Uniwersytetu, w tym naszej aktywności w ramach programu ERASMUS+, zwiększenia liczby umów bilateralnych, statusu uczelni badawczej i uniwersytetu europejskiego – wszystkie te działania zakładają wzrost mobilności oraz liczby studiujących i pracujących na UAM cudzoziemców.
Idea mobilności nie jest nowa, towarzyszyła ona idei universitas od zarania – tak długo, jak istnieją uniwersytety, istniała tradycja pobierania nauk w różnych, często odległych ośrodkach. Jan Kochanowski studiował w Padwie, Mikołaj Kopernik w Padwie i Bolonii, Maria Skłodowska-Curie na Sorbonie w Paryżu, także Akademia Lubrańskiego zorganizowana była na włoskich wzorach, a staropolskie uniwersytety w Krakowie, Wilnie i Lwowie przyjmowały wykładowców i żaków z zagranicy. Dziś wielu Polaków kształci się za granicą, mają otwarty dostęp do uczelni na świecie. Szlachetna uniwersytecka tradycja zakłada równość w dostępie do wiedzy, otwartość i szacunek dla różnorodności – będę ją podtrzymywać i dbać o to, by nie dochodziło na UAM do przypadków wykluczeń. Pojawienie się hasła „UAM dla Polaków”, jakie zawisło na banerze przy Collegium Minus oraz niektóre reakcje publikowane w mediach zbliżają się niebezpiecznie do myślenia, które przed laty doprowadziło do powstania getta ławkowego czy zasady numerus clausus. Wszyscy pamiętamy lekcję, której udzieliła nam wówczas historia i znamy cenę, jaką przyszło za nią zapłacić całej ludzkości, a w szczególności nam, Polakom. Dlatego nasz Uniwersytet jest i będzie uczelnią dla wszystkich. Tylko w ten sposób może służyć społeczeństwu, Polsce, Europie i światu.
Ale inni… cóż, inni i tak się zdenerwowali
Młodzież Wszechpolska rozpoczęła petycję:
Potem powstała odpowiedź, która w punkt pokazała ksenofobię MW:
Do konwersacji dołączył także ulubieniec tłumów, czyli Krzysztof Bosak:
Czy można zignorować jego wypowiedź?
Jeżeli macie jakiś problem, to obwiniajcie UAM
Ksnenofobia i rasizm to nie jest dobra droga. Ba, nie jest to żadna droga. Atakując osoby, które przyjeżdżają się kształcić w Polsce, tak naprawdę atakujecie siebie. Tak, uczelnie pewnie dostają kasę za kształcenie obcokrajowców. Takie dodatkowe fundusze pozwalają na rozwój uniwersytetu. Ergo, więcej kierunków oraz więcej miejsc dla wszystkich studentów. Może UAM ma błędne przeliczniki? Tego nie wiemy i pewnie się nie dowiemy.
Nowy trop
Ha! Podczas pisania tego tekstu wyszła jedna teoria, która wydaje się mieć sens. Tłumaczy ona, dlaczego doszło do takich wyników w rekrutacji. Nie wiemy, czy jest ona prawdziwa, ale brzmi sensownie. Łapcie tekst użytkownika Imperius z Wykopu:
"Czołem mireczki,
chciałem w miarę merytorycznie szybko wyjaśnić dlaczego "afera" wybuchła na UAM a nie np. na UW, UJ i innych dużych uczelniach.
Info jak wygląda sprawa rekrutacji obywateli Ukrainy na polskich uczelniach (z kartą polaka czyli na zasadach jak dla obywateli RP).
Ukraińcy po ukończeniu szkoły średniej uzyskują Atestat (nasze świadectwo ukończenia liceum) - na atestacie są oceny w skali 1-12. Dodatkowo piszą egzamin zewnętrzny tzw. ZNO, które ma skalę punktową 100-200. Znajomy mówił, że bardzo ciężko jest na Ukrainie ten egzamin "przekręcić" - natomiast z ocenami na świadectwie różnie bywa (nie będę tu posądzał kogokolwiek o korupcję), natomiast wiadomo, że łatwiej jest uzyskać niezłą ocenę od nauczyciela w szkole niż na zewnętrznym egzaminie, z którym nauczyciele nie mają nic wspólnego.
Teraz porównajmy sobie kryteria kwalifikacji dwóch największych uczelni w Polsce dla osób, które kształciły się na Ukrainie:
Czyli 2 największe uczelnie w Polsce wymagają tych zewnętrznych egzaminów - w przypadku UW oceny na świadectwie (atestat) mnożone są jako 0.5/0.6, UJ wymaga Atestatu do wpisu jako dokumentu potwierdzającego uprawnienia do podjęcia studiów, natomiast OBYDWIE uczelnie uwzględniają to ZNO traktując jego wynik jako maturę na poziomie rozszerzonym (odejmując od niego 100 pktów bo skala to 100-200 - co pokrywa się 1:1 z naszą maturą wtedy).
Co najprawdopodobniej zrobił UAM? W odróżnieniu do największych uczelni w Polsce najprawdopodobniej po prostu przeliczył wyniki ze świadectwa ukończenia szkoły średniej stąd taki "pogrom" rekrutacyjny wśród osób, które rywalizowały z rozszerzoną polską maturą z osobami posiadającymi kartę polaka i przeliczonym świadectwem ukończenia szkoły średniej."
Dziękuję za możliwe objaśnienie, dlaczego doszło do takich wyników.
To jest największy problem - wszyscy bezmyślnie rzucili się do ataku na obywateli Ukrainy, a nie pomyśleli dlaczego tak się stało. Skoro jedynie na UAM-ie są takie kwiatki, to dlaczego hejt poleciał od razu w stronę całego narodu?
"Tylko Ukraińcy przyjeżdżają i zabierają miejsca prawdziwym Polakom!!!!"
Nie do końca. Prawda jest taka, iż w Polsce studiują także inne narodowości - i to w ogromnych liczbach. Artykuł Radia Kraków sprzed kilku lat mówi o tym, że już wtedy na UJ studiowało ponad 400 norweskich studentów. Było o tym głośno? No nie za bardzo. Może przez to, że to Norwegowie, a nie Ukraińcy? Dane NIK-u z lat 2017-2020 wskazują jednoznacznie na trend: coraz więcej obcokrajowców studiuje u nas. Pod koniec roku 2019 r. najwięcej studentów pochodziło z Ukrainy (38,5 tys. osób), Białorusi (8,2 tys. osób), Indii (3,3 tys. osób), Norwegii, Chin, Niemiec (po 1,4 tys. osób).
Ilu Polaków studiuje za granicą?
Warto spojrzeć na sprawę z drugiej strony. Ilu Polaków zdecydowało się na studia poza granicami naszego państwa? Według danych OECD jest to około 50 tysięcy na rok 2020. Do tego można także doliczyć 15-16 tys. uczniów na Erasmusie. Wychodzi nam niezła sumka, prawda?
Tak, osoby z Ukrainy studiują w Polsce. Jest to dla nich możliwość zdobycia lepszego wykształcenia i pracy. Pamiętacie, jak wyglądała Polska podczas transformacji? Kto mógł, to szukał lepszego życia za granicą.
Jak możemy sprawić, aby nie doszło do takiej sytuacji w przyszłości?
Osobna lista dla osób zza granicy oraz dla Polaków? Jest to dość krzywdzące i złe rozwiązanie, które może alienować cudzoziemców. Nie jest fair, ale może to pomogłoby uniknąć fali hejtu, która spotkała osoby z m.in. Ukrainy?
Popularne
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet
- Genzie prezentuje: "100 DNI DO MATURY". Zapowiada się wielki hit?
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu