Szef zwolnił ludzi, a na Linkedinie wrzucił swoje zapłakane zdjęcie. Rozpętała się burza
Szef HyperSocial musiał zwolnić dwóch pracowników. Opisał tę sprawę w długim poście na Linkedinie. Dodał także swoje zapłakane zdjęcie. "Komu to było potrzebne?" - pytają internauci.
Nie, nie śmieję się tutaj z uczuć czy płaczu innych. Każdy ma prawo się wypłakać, być smutnym. Bez znaczenia jest tu płeć, wiek, czy jakikolwiek element tożsamości. Facet może płakać i nie umniejsza mu to w żadnym stopniu.
Podobne
- Wyślij swoje zdjęcie na księżyc za 40 złotych!
- Artyści pozywają firmy zajmujące się sztuką sztucznej inteligencji
- Para Rosjan radzi rodakom jak uniknąć "rusofobii" za granicą: NIE przyznawajcie się skąd jesteście
- Donald Trump wyprzedał "złote trumpki". Ciuła na spłatę grzywny?
- Choinka świąteczna T27 z TikToka. Internet miał oszaleć na jej punkcie
Szef zwolnił ludzi i wrzucił zapłakaną fotkę na Linkedina
Wszystko działo się 9 sierpnia. Braden Wallake, dyrektor HyperSocial, agencji marketingowej z siedzibą w Columbus, Ohio, napisał pełen smutku i winy post o zwolnieniu pracowników. Do wpisu załączył zdjęcie przedstawiające jego zapłakaneą twarz.
"To będzie najbardziej wrażliwa rzecz, jaką kiedykolwiek się podzielę. Zastanawiałem się, czy to opublikować, czy nie. Właśnie musieliśmy zwolnić kilku naszych pracowników" - przekazał.
"Chcę, żeby ludzie zobaczyli, że nie każdy CEO ma zimne serce i nie przejmuje się, kiedy musi zwolnić ludzi. Jestem pewien, że są setki i tysiące takich, jak ja. Tych, o których się nie mówi. Bo nie zwolnili 50, 500 czy 5000 pracowników" - dodał.
Cały wpis znajdziecie na końcu tekstu.
Linkedin. Czy to miejsce na łzy?
Spoko, prezes przeżywa rozstanie się z pracownikami. Twierdzi, że zwolnił ich, bo tego wymagała sytuacja firmy. Takie wpisy na Linkedinie to nic nowego, ale wielu internautom nie spodobała się ałączona fotografia.
Według jednych jest to forma wyrażenia i podkreślenia prawdziwości emocji. Inni twierdzą, że to zdjęcie "pod publiczkę", że prezes chce w ten sposób zyskać sympatię ludzi.
Niedługo po rozpętaniu się dramy w sieci, Wallake napisał dodatkowy post, którym najpewniej chciał załagodzić sytuację. Teraz ogłosił, że chce pomóc ludziom potrzebującym pracy:
"To, co chcę teraz zrobić, to spróbować poprawić tę sytuację i rozpocząć wątek dla ludzi szukających pracy. Nie jest mi przykro z powodu tego posta. Ale chciałbym przynajmniej wykorzystać ten post dla dobra innych, którzy mogą go potrzebować" - napisał na platformie Linkedin.
Warto nadmienić, że Braden zrezygnował z części swojej pensji, ale to nie wystarczyło, aby uratować miejsca pracy dla wszystkich. To nie jest sytuacja w stylu "prezes jeździ co roku nowym Lamborghini, ale tnie koszty i stanowiska".
Typowe mądrości z Linkedina? Na pewno
Dla osób, które nie wchodzą często na tę platformę. Linkedin to taki Facebook, tyle, że nastawiony na wymianę informacji dotyczących naszego życia zawodowego. Z biegiem lat zaczęły się tam pojawiać także inne wątki, np.osobników typu Kołcz Majk.
To tam mogliście śledzić genialną debatę o tym, dlaczego mała i duża kawa w McDonald’s kosztowały (prawie) tyle samo. A dzisiaj zobaczyliście tekst o zwolnieniu dwóch osób z pracy, przyprawiony o niechcianą fotkę prezesa. Takie to specyficzne miejsce.
Cały wpis Bradena Wallake:
Źródło: Bloomberg, Donald
Popularne
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet
- Genzie prezentuje: "100 DNI DO MATURY". Zapowiada się wielki hit?
- Sara James doświadczyła rasizmu? Jej wyznanie szokuje