Sylwia Spurek odsyła mięso i mleko do historii. Nie, tak się nie powinno promować weganizmu
Niech ktoś jej powie, że zakazami i skrajnościami niczego dobrego jeszcze nikt nie zrobił
Sylwia Spurek nieraz już zaskakiwała nas swoimi przemyśleniami dotyczącymi bycia wege. Są jednak pewne granice, w tych wszystkich dotyczących roślinnej diety dyskusjach, których moim zdaniem nie należy przekraczać. Spurek chyba jednak w ogóle o tym nie myśli.
Podobne
- Mleko w szkołach to indoktrynacja? Tak twierdzi Sylwia Spurek
- Mięso z probówek do kupienia w sklepie mięsnym. Kogo na nie stać?
- Weganie nie wytrzymali. Ostro zareagowali na zapach mięsa
- Pierwszy w Polsce kebab w chipsach. "Do popicia szklanka oleju"
- Fanka ukradła jedzenie Hani z Genzie? "Jedzie do mnie sushi za stówę"
Na swoim Twitterze podzieliła się ostatnio informacją o tym, że Parlament Europejski zdecydował, że państwa będą miały większą swobodę w kwestii ustalania podatku VAT na produkty, które mają różny wpływ na zdrowie i środowisko.
Parlament Europejski kontra Spurek
Oznacza to np. że mogą obniżyć go na artykuły niezdrowe i o dużym śladzie węglowym. Dopuszcza się też obniżenie lub wprowadzenie podatku zero na produkty, które są bardziej ekologiczne. Dzięki temu byłyby bardziej dostępne dla wszystkich osób.
Wiecie i wszystko fajnie, uważam że to naprawdę dobry i rozsądny ruch, ale Spurek znowu niepotrzebnie poszła w skrajność. Stwierdziła, że: "konserwatyści przegrywają wojnę o kotleta i rosół" i teraz "Odsyłamy mięso i mleko do historii!".
Nie robi nam dobrego PR-u
Oczywiście została wyśmiana w kilku twittach przez tych konserwatystów i nie napiszę, że słusznie – choć kilka z nich jest naprawdę zabawnych – ale wydaje mi się, że sposób, w jaki Spurek próbuje przekonać ludzi do bycia wege, jest po prostu słaby. Szczególnie jeśli spojrzy się na inne jej posty dotyczące tego tematu. Chociażby ta "5 dla branży roślinnej"…
Sama nie jem mięsa, więc czysto teoretycznie powinnam stać po jej stronie. Uważam jednak, że przechodzenie w takie skrajności nie służy ani branży roślinnej, ani osobom które są vegan lub wege. Spurek mija się tu z celem.
Takimi zakazami reklam czy "odsyłaniem mięsa i mleka do historii" nikogo nie zachęci do przejścia na dietę bezmięsną. Zakazanie komukolwiek czegokolwiek jeszcze nigdy nie sprawiło, by ten ktoś nagle zmienił zdanie i poglądy.
Co można zrobić inaczej?
By tak się stało, trzeba by było po pierwsze postawić na dialog, po drugie na edukację, a po trzecie pokazać możliwości. Rynek wege produktów naprawdę się rozrasta, coraz więcej rzeczy jest dostępnych i z mojego doświadczenia wynika, że osoby, które jedzą mięso, chętniej wprowadzają do swojego menu roślinne produkty, gdy ich po prostu spróbują.
Gdybym im powiedziała: "Mięso jest złe, nie jedzcie mięsa", raczej niczego bym nie zmieniła, ewentualnie zostałabym po prostu wyśmiana. A przecież spożycie takich ilości średniej jakości mięsa wiąże się po prostu z naszą historią, zwyczajami, edukacją i zakaz reklamy mleka niczego tu nie zmieni.
Szczególnie, że nikt też w Parlamencie Europejskim chyba nie zamierza odsyłać "mięsa i mleka do historii". Chodzi bardziej o postawienie na zrównoważoną produkcję, dzięki której nie cierpiałyby ani zwierzęta, ani środowisko.
Osobiście uważam, że nikomu jedzenia mięsa zabronić nie można, bo efekt będzie odwrotny. Każdy, kto miał kiedyś w dzieciństwie karę na słodycze, wie, o czym mówię. W życiu przecież nie chodzi o to, by odmawiać sobie steka czy batonika. Chodzi o to, żeby te nie najzdrowsze i szkodzące środowisku produkty nie stanowiły podstawy naszej diety.
Do tego owszem, może zachęcić obniżony podatek VAT np. na wege burgery, ale nie zachęci wyzywanie czy popadanie w skrajności. Pokazujmy możliwości i edukujmy – to jest jedyna słuszna, roślinna droga, jaką warto podążać.
W temacie lifestyle
- Szop pracz włamał się do sklepu monopolowego. Trafił na izbę wytrzeźwień?
- Patec atakuje ostatni szczyt z Krony Ziemi. Dlaczego Elbrus jest tak problematyczny?
- Dawid Kwiatkowski szuka swojego numeru jeden. Chce zabrać na kolację, kupić kwiaty
- Najgorszy (i najdroższy) świąteczny jarmark w Polsce? Sam wstęp kosztuje nawet 75 zł
Popularne
- Kolacja z Natsu wystawiona na licytację. Pieniądze pójdą na szczytny cel
- Zasięgi to nie wszystko. Dziś influencerzy budują imperia
- Co zapamiętamy z Vibez Creators Awards 2025? Najlepsze momenty gali
- Piosenki tworzone przez AI podbijają "Viral 50 - Polska". Wszystko przez poziom polskiej muzyki?
- Bolt Lokalnie już jest. Możesz zamówić przejazd z osobą płynnie mówiącą po polsku?
- Patec atakuje ostatni szczyt z Krony Ziemi. Dlaczego Elbrus jest tak problematyczny?
- Najgorszy (i najdroższy) świąteczny jarmark w Polsce? Sam wstęp kosztuje nawet 75 zł
- Mata jak Travis Scott. Wielka głowa rapera stanęła pod Pałacem Kultury
- Roxie Węgiel pozbywa się niechcianych ubrań. Szorty za 600 zł to przesada?





