Polska muzułmanka: Wspieram Iranki i jestem zła na Strajk Kobiet za "No2Hijab"
W geście solidarności z Irankami Ogólnopolski Strajk Kobiet rozpoczął akcję "No2Hijab". - "No2hijab" w kraju, w którym życiem zapłacić można za zsuniętą chustę, ma sens i ja to hasło popieram. Ale taki tekst w Polsce, gdzie nie tak dawno moje koleżanki był atakowane za noszenie hidżabu? Feministki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet mogą sobie podać ręce z narodowcami, którzy nas bili - mówi Fatma, Algierka, która została pobita w 2016 roku w Łodzi.
Wiosna 2016 roku. Fatma*, studentka Politechniki Łódzkiej, wsiada do tramwaju. Ma na sobie hidżab. Towarzyszą jej koleżanki: Marokanka - także w hidżabie, oraz Tunezyjka, która ma odkryte włosy. Jest środek dnia. W tramwaju tłok.
Podobne
- Po śmierci Amini Iranki palą hidżaby i ścinają włosy. "Tej fali nikt nie zatrzyma"
- Młode Iranki są wkurzone. Masowo zrzucają hidżaby i obchodzą blokady social mediów. Obalą teokrację?
- Nowy Jork: Prezydent Iranu odmówił wywiadu, bo dziennikarka nie miała hidżabu
- Opresja kobiet. Policja moralności znów na ulicach?
- To pokolenie Z zainicjowało protesty w Iranie i ono je podtrzymuje. Mimo śmierci i tortur [WYWIAD]
Muzułmanki zaatakowane za hidżab w Polsce
Fatma jest wyższa od koleżanek i pewnie dlatego zwraca uwagę łysego pasażera w dresie, który zaczyna wykrzykiwać na cały tramwaj "f** islam", "islamuch do domu". Podchodzi do niej, chwyta za ramiona i zaczyna wypychać w kierunku drzwi. Żąda by wysiadła. Dziewczyna płacze, koleżanki proszą pasażerów, by ktoś wezwał policję. Nikt nie reaguje.
Dwa tygodnie później Fatma robi zakupy w Tesco w Galerii Łódzkiej. Czuje, że ktoś ją śledzi. To agresor z tramwaju. Chodzi za nią i wyzywa, ale nikt - nawet ochrona - nie reaguje. Dziewczyna gubi go. Tak jej się przynajmniej wydaje. Po godzinie staje na przystanku pod Galerią Łódzką. Jest godz. 18. Wiele osób wraca z pracy. Fatma znowu widzi tego samego mężczyznę. On już wsiada do tramwaju, ona stoi na przystanku. Ich spojrzenia się krzyżują. Ze stresu Fatma odruchowo chwyta za komórkę. Chce ukryć wzrok. Chłopak myśli, że dziewczyna go nagrywa. Wyskakuje z tramwaju, łapie ją za ręce i zaczyna kopać w okolice pośladów i brzucha. "Help me" - krzyczy Fatma. Dopiero po jakimś czasie podbiega do nich młoda kobieta, a chłopak ucieka do odjeżdżającego tramwaju.
Ta sprawa ma swój finał w Sądzie Okręgowym w Łodzi. 37-latkowi przedstawiono zarzut dyskryminacji, rasizmu i spowodowania u Algierki obrażeń ciała. Radosław W. widząc Fatmę na korytarzu sądowym wita ją słowami: "k*** islamuch".
Fatma nie wychodzi już sama z akademika. Rok później wyprowadza się z Polski. Takich historii jest dużo więcej.
Sierpień 2017 roku. Warszawska Wola. Ok. godz. 9 rano ubrana w chustę Czeczenka odprowadza do przedszkola synka. Towarzyszy im maleńka córka koleżanki. Przy bramie przedszkola pojawia się mężczyzna. - Pier... muzułmanka! Do gazu! Spie... stąd - krzyczy. Kobieta otwiera furtkę i wpycha dzieci za bramę. Wyciąga telefon, by wezwać policję. Wtedy mężczyzna przewraca ją w kałużę błota. Bije ją i kopie z całej siły. Wszystko na oczach dzieci. Jak podaje "Wyborcza", sprawcę skazano na cztery miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok.
Rok 2019. Rzeszów. Jak podaje portal rzeszow-new.pl, muzułmanka spacerowała z wózkiem po parku. Nagle podbiegł mężczyzna, który próbował przewrócić wózek z trzymiesięcznym dzieckiem w środku. Krzyczał: "Wypie*** stąd, brudasy", pokazywał gest "Heil Hitler" i wykrzyczał matce w twarz "White Power!". "Rzucasz się na małe niewinne dziecko! To jest niemowlę! Niewinne niczemu" - miała bronić się kobieta. "Gówno mnie to obchodzi, "Arabski bachor i brudaska", "Trzeba zabić zarówno ciebie, jak i niego" - miał odpowiedzieć mężczyzna.
Rok 2017. Park Helenów w Łodzi. Amina postanawia zabrać kilkutygodniowego synka na jeden z pierwszy spacerów w jego życiu. - Mama siedziała ze starszym na placu zabaw, a ja z kilkutygodniowym dzieckiem w wózku zaczęłam spacerować. Była bardzo ładna pogoda. Wczesne popołudnie. Dużo ludzi. Z naprzeciwka szła para. On, koło 30 lat, dobrze ubrany, zadbany, trzeźwy. Z żoną czy dziewczyną. Jak mnie mijał, krzyknął: "Muzułmanka, k...!". Zdębiałam. Aż stanęłam. Spojrzałam na nich, a oni na mnie. Wtedy ten gość zaczął bardzo szybko iść w moją stronę. Nogi się pode mną ugięły. Ta dziewczyna złapała go za rękę i odciągnęła. Odeszłam daleko i zadzwoniłam do męża. Powiedział, żebym się uspokoiła i zaczęła inaczej ubierać. Wtedy zdjęłam hidżab. I więcej sama nie poszłam do parku - opowiada "Wyborczej".
Maj 2021 roku. Ulica Piotrkowa w Łodzi. Zagraniczne studentki wychodzą z restauracji. Mają zasłonięte włosy. Nagle jedna z nich czuje potężne uderzenie w pośladki. Odwraca się. Za nią jest sześciu rosłych mężczyzn. Muzułmanki zostają wyzwane, oblane piwem, jedna jest szarpana za chustę. Dziewczyny boją się same wrócić do domu. Jak opisuje "Wyborcza", pomocy szukają na pobliskim komisariacie. Ale, że nie mówią po polsku, dyżurny nie mówi po angielsku, a w jednostce nie ma tłumacza, zostają odesłane same do domu.
Polska muzułmanka: O dziecko bałam się najbardziej
- Najgorzej było w roku 2015. Kryzys uchodźczy, problem z relokacją tych ludzi w UE, wybory parlamentarne, w których PiS jako największego wroga przedstawiał muzułmanów, okładki polskich gazet sugerujące, że mamy robaki. Co kilka dni słyszałam o ataku słownym czy fizycznym na jakąś muzułmankę w Polsce - opowiada redakcji Vibez.pl Lubna Raad Al-Hamdani, lekarka ze specjalizacją z chirurgii, warszawianka chodząca na co dzień w hidżabie. - Do wyzwisk musiałam przywyknąć. Mój syn był wtedy malutki, ale to ich nie powstrzymywało. W warszawskiej Arkadii wyzywali mnie w różnych językach, żeby mieć pewność, że zrozumiałam. Raz szłam korytarzem poradni zdrowia. Miałam na sobie biały kitel, więc było widać, że jestem lekarką. Od stojącego w kolejce usłyszałam, że jestem szmatą, że muszę wyp... z Polski. Poprosiłam, żeby przestał tak mówić, że przecież tu leczę ludzi, a nie im szkodę. Nie przestał. Podniósł głos. Nikt nie reagował, choć korytarz był pełen ludzi. Poszłam do gabinetu i się popłakałam.
- W 2016 roku zostałam pobita na przystanku w biały dzień, bo nosiłam hidżab. W centrum Łodzi. Gdybym wtedy miała w ręku dyplom uczelni wyjechałabym od razu. Przez rok nie wychodziłam bez kolegów z akademika. Miałam stany lękowe - opowiada portalowi Vibez.pl Fatma. - W Polsce pracowałam i studiowałam w międzynarodowym środowisku, miałam przyjaciół. Byłam tu już pięć lat i myślałam, że zostanę. W 2015 roku zaczęłyśmy być atakowane przez hidżab. Wiele moich koleżanek podjęło przez to decyzję by go zdjąć. Dostawałyśmy wiadomość, że będą nam te hidżaby wyrywać z włosami. Nie narzucam niczego innym, nie zakrywam twarzy, nie straszę czernią, noszę dżinsy, obcasy, torebki. Nic nikomu nie zrobiłam. Po prostu wybrałam, że chce się ubierać skromnie. Czasem odwiedzam koleżanki w Polsce, ale za każdym razem obracam się tu za siebie.
- W tym okresie najbardziej bałam się o dziecko. Szłam ulicą i myślałam: co będzie jak mnie ktoś zaatakuje, stracę przytomność, a on zostanie sam na ulicy? - mówi Lubna i dodaje, że w ostatnim czasie poziom islamofobii jakby się zmniejszył. - Nowym wrogiem władzy jest LGBT+, po drodze za wroga uważaliśmy COVID-19. Islamofobia jakby się uśpiła, choć nie zniknęła. Gdy zobaczyłam plakat Ogólnopolskiego Strajku Kobiet poczułam, jakby to wszystko wróciło - mówi Lubna.
Ogólnopolski Strajk Kobiet: No2hijab
Rok 2022. Wrzesień. Przez Iran przetaczają się protesty w związku ze śmiercią 22- Maszy Amini, która zmarła po zatrzymaniu przez policję religijną. Powodem zatrzymania był niewłaściwie założony hidżab. Iran i Afganistan to obecnie jedyne państwa na świecie, które prawem nakazują kobietom - niezależnie do wyznania i narodowości - zakrywanie włosów. Protestujący domagają się likwidacji policji religijnej i rzetelnego śledztwa w sprawie śmierci Amini.
23 września Ogólnopolski Strajk Kobiet postanowił symbolicznie wesprzeć Iranki. Opublikował grafiki z hasłem No2hijab. - Nogi się pode mną ugięły, gdy to zobaczyłam. Przypomniały mi się te wszystkie pobite, oplute, szarpane, wyzywane muzułmanki sprzed kilku lat - mówi Fatma. - Hasło No2hijab w kraju, w którym można życiem zapłacić za zsuniętą chustę, ma sens i ja to hasło popieram. Teokraci z Iranu chcą sterować ludźmi, za nic mają kobiety. Ale taki tekst w kraju, który jeszcze kilka lat temu był dosłownie pogrążony w przestępstwach z nienawiści, gdzie planowano zamachy na meczety, kobietę pobito przed przedszkolem za hidżab? Feministki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet mogą sobie podać ręce z narodowcami, którzy nas bili.
- Niestety duża część ruch feministycznego w Polsce ma takie nastawienie. Byłam kiedyś na spotkaniu w sprawie uchodźców. Była tam pewna znana twarz w tym środowisku. Mówiła, że ona walczy o kobiety od dziecka i że jestem głupia, bo noszę chustę. Wiedziała najlepiej, co muszę wybrać, żeby być wolną. Chyba nie na tym wolność polega - dodaje Lubna.
Muzułmanka: Mój hidżab ma charakter feministyczny
Mama Lubny jest Polką, tata Irakijczykiem. Wychowała się na Bliskim Wschodzie. Do Polski przyjechała na studia. - W Iraku nie nosiłam hidżabu. Założyłam w Polsce. Zawsze byłam praktykującą muzułmanką, ale do decyzji założenia hidżabu trzeba dojrzeć, być na to gotowym. Gdy tu przyjechałam miałam 21 lat i to był taki moment, że zbliżyłam się z Bogiem. Nikt mnie nie namawiał. Moja siostra hidżabu nie nosi i nikt w rodzinie nie ma z tym problemu - opowiada.
Lubna jest jedną z niewielu w Polsce kobiet chirurgów. Jest wykształcona, robi karierę. Pytam, po co jej hidżab.
- Pomaga w samodyscyplinie. Nie będę przecież tym bardziej w hidżabie publicznie bluźniła itd. Zwłaszcza w Polsce, gdzie wszyscy na mnie patrzą i wyrabiają sobie poniekąd zdanie o całym islamie. Oczywiście nikt nie jest idealny, ale to pomaga - mówi i dodaje: - Nosząc hidżab, który oznacza nie tylko chustę, ale sposób ubioru całego ciała, zakrywam swoje atrybuty seksualne. To wysyła sygnał do innych. I pomaga mi samej poskromić własne namiętności. Ja wybieram, że idąc ulicą nikt nie może oceniać mnie, jak obiekt seksualny. Obcy mężczyźni nie dowiedzą się czy mam ładne nogi itd. I to świadome ukrywanie seksualności okazuje się teraz dla feministek takim wielkim grzechem przeciwko wolności.
- Ja czuję się feministką. Jestem za równouprawnieniem w każdej formie. Wiem, że chustę założyłam z własnej woli, że czy w mojej ojczyźnie - Algierii, czy w Norwegii, gdzie wyprowadziłam się z Polski, nikt mnie do hidżabu nie zmuszał, więc jestem na uprzywilejowanej względem Iranek pozycji. Mój hidżab ma dla mnie znaczenie feministyczne. Decyduję, że nikt nie będzie oceniał mnie przez pryzmat tego, czy jestem ładna, zgrabna, seksowna - mówi Fatma.
Polska muzułmanka o hidżabie: I nakaz, i zakaz to opresja
Fatma i Lubna mówią, że z przerażeniem obserwują wydarzenia z Iranu. Nie czują jednak, żeby ich wybór noszenia hidżabu szkodził walce kobiet na całym świecie o równouprawnienie i wolność. - Przeciwnie. Korzystam z prawa decydowania o sobie mimo ceny, jaką za to w Polsce płacę - mówi Lubna i dodaje, że ubiór kobiety od dawna jest wykorzystywany przez męskie rządy do spraw politycznych. Gdy jakiś kraj chce pokazać, że jest religijny - np. Iran, Afganistan - nakazuje kobiecie zasłonić włosy. Gdy chce podkreślić sekularność - jak Turcja za Atatürka, Francja, Belgia - wprowadza rozmaite ograniczenia noszenia hidżabu.
- Ludzie nie lubią, jak coś się im karze. Dlatego w krajach takich jak Iran - hidżab jawi się jako forma opresji. Ale czy zakaz noszenia burkini na francuskiej plaży nie jest opresją? Albo pokażę ciało i jego seksualne atrybuty, albo nie mogę przebywać na plaży? Oczywiście narzędzia egzekwowania tego prawa są inne, ale prawda jest taka: i Zachód i teokratyczne kraje muzułmańskie próbują narzucić kobiecie, jak ma się ubrać. Zachód chce muzułmankę na siłę rozebrać z chusty, muzułmańskie teokracje chcą ją do niej zmusić. I w jednej i w drugiej sytuacji społeczeństwo chce kontrolować, jak wygląda kobieta. Obydwa te przykłady to patriarchalizm. Zakazywanie noszenia hidżabu na uniwersytecie nie wyzwoli kobiet. Przeciwnie. Odsunie te religijne od szansy na edukację - mówi Lubna, która dodaje, że ma żal do liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, którego postulaty popierała. - Ja sama chodziłam na protesty Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, bo wierzę, że kobieta powinna mieć wybór tego kim jest, co robi i jak wygląda. Hasło No2hijab w Iranie uderza w nieludzkie prawo. W Polsce, gdzie jeszcze kilka lat temu moje koleżanki były bite za to, że miały chustę, to hasło jest niebezpieczne właśnie dla nas. Szkoda, że feministki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet już o tym zapomniały.
Lubna i Fatma mówią, że ich serca są z Irankami i Afgankami.
- Zawsze byłam przeciwko zmuszania ludzi do praktykowania religii - jako całości, czy też jej wybranych elementów. W Koranie jest napisane, że "Nie ma przymusu w religii" (2:256). Jak więc można tworzyć takie prawo? Hidżab, do którego kobieta jest zmuszana, przestaje odgrywać rolę, do której został powołany. Bardzo ciekawe, że nie ma w Iranie praktyki powszechnego karania mężczyzn za to, że się nie modlą pięć razy dziennie, co jest filarem islamu, czyli absolutnym obowiązkiem, a karze się kobiety za zły ubiór, który jest uzupełnieniem praktyki, a nie jednym z pięciu filarów wiary - dodaje.
- W Koranie nie ma nakazu zasłaniania włosów, a jedynie "załasłaniania ozdób". To pozostawia przestrzeń na interprejacje i wolność kobiety. Tym bardziej irańskie prawo jest po prostu nieludzkie - dodaje Fatma.
*imię Algierki zostało zmienione na jej prośbę
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku