Nowy Jork: Prezydent Iranu odmówił wywiadu, bo dziennikarka nie miała hidżabu
Ebrahim Raisieg, prezydent Iranu, miał po raz pierwszy udzielić wywiadu na amerykańskiej ziemi. Do spotkania z Christiane Amanpou, dziennikarką CNN, nie doszło, bo ta nie chciała założyć hidżabu. Prośba wydawała się o tyle kuriozalna, że sytuacja miała miejsce w USA, a dziennikarka ma irańskie pochodzenie. Tymczasem Iran od wielu dni pogrążony jest w protestach po śmierci 22-letniej Mashy Amini, zatrzymanej pod zarzutem źle założonego hidżabu.
W środę 21 września prezydent Iranu Ebrahim Raisieg miał spotkać się z dziennikarką CNN Christiane Amanpou. Wywiad był planowany przez kilka tygodni i przypadł na bardzo szczególny czas. W Nowym Jorku trwa Zgromadzenie Ogólne ONZ, a przez Iran od wielu dni przetaczają się fale protestów po śmierci 22-letniej Mashy Amini, która zmarła po tym, jak polica religijna zatrzymała ją pod zarzutem źle założonego hidżabu. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że to może być zapowiedź oddolnej rewolucji obyczajowej.
Podobne
- Nie ustają protesty po śmierci Amini. Iran blokuje Instagram, WhatsApp i internet
- Po śmierci Amini Iranki palą hidżaby i ścinają włosy. "Tej fali nikt nie zatrzyma"
- Polska muzułmanka: Wspieram Iranki i jestem zła na Strajk Kobiet za "No2Hijab"
- Naloty na szkoły w Iranie. Biją nastoletnie uczennice. Nie żyje 16-letnia Asra Panahi
- To pokolenie Z zainicjowało protesty w Iranie i ono je podtrzymuje. Mimo śmierci i tortur [WYWIAD]
Gdyby więc do wywiadu doszło, naprawdę byłoby o czym rozmawiać. Do spotkania jednak nie doszło.
Prezydent Iranu odmawia wywiadu dziennikarce bez hidżabu
"To miał być pierwszy w historii wywiad prezydenta Raisiego na ziemi amerykańskiej, podczas jego wizyty w Nowym Jorku na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Po tygodniach planowania i ośmiu godzinach ustawiania sprzętu do tłumaczenia, świateł i kamer, byliśmy gotowi. Ale nie ma śladu prezydenta Raisiego" — napisała na Twitterze Christiane Amanpour, dziennikarka CNN.
Dziennikarka dalej opisuje, że po ok. 40 minutach przyszedł doradca prezydenta, który zasugerował, żeby ta zakryła włosy chustą. Prośba wydawała się o tyle kuriozalna, że sytuacja miała miejsce w USA, a dziennikarka ma irańskie pochodzenie. Ojciec dziennikarki jest Irańczykiem. Jej mama jest Brytyjką. Amanpour wczesne spędziła dzieciństwo w Teheranie, a w wieku 11 lat wyemigrowała do Wielkiej Brytanii.
"Grzecznie odmówiłam. Jesteśmy w Nowym Jorku, gdzie nie ma prawa ani tradycji dotyczącej chust. Wskazałam, że żaden poprzedni prezydent Iranu nie wymagał tego, gdy przeprowadzałam z nimi wywiady poza Iranem" — napisała na Twitterze Amanpour.
Wtedy - jak relacjonuje dziennikarka - doradca Raisiego dał jej jasno do zrozumienia, że do wywiadu nie dojdzie jeśli ta nie zmieni zdania.
"Powiedział, że to "kwestia szacunku" i odniósł się do sytuacji w Iranie — nawiązując do protestów ogarniających kraj" — napisała na Twitterze i dodała, że gdy po raz kolejny powiedziała, że nie zgadza się na ten "bezprecedensowy warunek", dowiedziała się, że wywiadu nie będzie.
"I tak się rozstaliśmy. Do wywiadu nie doszło. Ponieważ w Iranie trwają protesty i giną ludzie, byłby to ważny moment na rozmowę z prezydentem Raisim" — napisała dziennikarka CNN.
Kim była Masha Amini?
Masha Amini miała 22 lata. Była Kurdyjką pochodzącą ze zachodniej części Iranu. Odwiedzała wraz z rodziną stolicę kraju - Teheran, gdzie została zatrzymana przez wyspecjalizowaną jednostkę policji religijnej. Zatrzymanie miało miejsce we wtorek - 13 września, a w jego momencie Amini miała przebywać na ulicy z innymi kobietami.
Zatrzymanie miało związek z rzekomym naruszeniem obowiązującego prawem dress codu. Dziewczyna miała mieć niewłaściwie założony hidżab.
Gdy Amini przebywała w areszcie, miała - według oficjalnego komunikatu władzy - nagle upaść i stracić przytomność. Została przewieziona do szpitala, gdzie zmarła. W opinii publicznej pojawiły się głosy od świadków zatrzymania, którzy twierdzili, że dziewczyna była bita w radiowozie.
Policja zaprzecza, że Amini była źle traktowana, twierdząc, że zmarła na atak serca. Ale jej rodzina mówi, że dziewczyna nigdy nie chorowała i była w doskonałym zdrowiu. W odpowiedzi na te zarzuty irańska policja opublikowała nagranie, które miałoby pokazywać Amini na posterunku policji w momencie, gdy upadła.
Jak podaje telewizja Al Jezeera, tata Amini powiedział mediom, że kiedy dotarł do szpitala, nie pozwolono mu zobaczyć ciała córki, ale udało mu się dostrzec siniaki na jej stopie. Twierdzi, że władze naciskały na niego, aby pochował córkę w nocy, aby - jak przepuszcza - zmniejszyć prawdopodobieństwo protestów. Ojciec Amini powiedział, że rodzina płaczem przekonała władze aby pozwolili pochować Amini o 8 rano. Pogrzeb odbył się w miejscowości Saqez w zachodnim Iranie, skąd pochodzi zmarła.
Co się dzieje w Iranie? Fala protestów po śmierci 22-letniej Amini
Protesty wybuchły w sobotę po tym, jak Amini została pochowana. Protestujący wybijali okna i podpalali śmietniki. Od poniedziałeku - 19 września - na uniwersytetach w całym Iranie odbywają się kolejne manifestacje. Demonstranci domagają się przejrzystości w śledztwie w sprawie śmierci Amini oraz całkowitej likwidacji policji moralności. Podczas protestów doszło do śmierci co najmniej trzech osób.
Protest trwa też w mediach społecznościowych, gdzie Iranki publikują zdjęcia i nagrania z tego, jak palą swoje chusty i ścinają włosy. Protestują też religijne kobiety, które piszą, że noszą chustę dla Boga, a nie dla polityków.
Na Twitterze pojawiają się zdjęcia obrażeń, jakich protestujące kobiety miały doznać z rąk irańskiej policji. Są też liczna nagrania policyjnych nalotów na pikietujące, także te ubrane w tradycyjne dżilbaby i abaje. Tymczasem jak podaje organizacja NetBlocks Iran blokuje dostęp do Instagrama i WhatsAppa oraz częściowo ogranicza dostęp do internetu, zwłaszcza w tej części Iranu skąd pochodziła Amini. Najpewniej ma to utrudnić organizacje protestów i ograniczyć wolność słowa.
Iran: biczowanie i więzienie za brak chusty na głowie
Iran to kraj, który po rewolucji w 1979 roku przekształcił się z monarchii konstytucyjnej w republikę teokratyczną, w której prawo (także karne, co nie jest absolutnie w świecie muzułmańskim normą) oparte jest na rygorystycznej interpretacji szariatu.
Nakaz zasłaniania kobiecych włosów został wprowadzony w 1981 roku i obowiązuje wszystkie kobiety przebywające na terytorium republiki, niezależnie od wyznania czy obywatelstwa. Nakazowi muszą podporządkować się już dziewczynki, które skończyły dziewięć lat.
W 1983 roku irański parlament zdecydował, że kobiety, które nie zakrywają włosów w miejscach publicznych, będą karane 74 biczami. Od 1995 roku odsłonięte kobiety mogą być również pozbawione wolności na okres do 60 dni lub ukarane grzywną. Warto dodać, że aktualnie jedynie Iran i Afganistan posiadają prawo nakazujące noszenie nakrycia głowy przez kobiety. W każdym innym państwie muzułmańskim sprawa ta jest – przynajmniej w świetle prawa – wyborem kobiety. A co więcej, sam Koran nic o zasłanianiu włosów nie mówi. Znajdziemy tam jedynie wersy o "zasłanianiu swoich ozdób", co pozostawia duże pole do interpretacji.
W Iranie dojdzie do rewolucji obyczajowej?
Pojedyncze akcje protestacyjne, a raczej samotne happeningi, przeciwko nakazowi zakładania chusty pojawiały się w Iranie od lat. Było to np. publikowanie w sieci zdjęć bez hidżabu, który Iranki zrzucały stojąc zazwyczaj gdzieś na łonie natury z dala od spojrzeń innych. Przez długi okres w Iranie modna była też fryzura z grzywką, która stała się nieoficjalnym symbolem sprzeciwu. Grzywkę trudniej ukryć pod chustą.
W tym roku zarówno protesty przeciwko nakazowi noszenia hidżabu, jak i zabiegi władzy by to prawo utrwalić, nasiliły się. W lipcu przez kraj przetoczyły się protesty na skalę, jakiej Iran nie znał. Rozpoczęły się na kilka dni przed Narodowym Dniem Hidżabu i Czystości. Iranki pokazywały się w miejscach publicznych bez nakrycia głowy. Często robiły to całymi grupami. A zdjęcia i nagrania prezentujące, jak bez hidżabu robią zakupy, spacerują, prowadzą samochód, zalały social media. Na jednym z popularniejszych filmików widzimy mężczyznę, który macha do kierowców hidżabem swojej żony.
Biuro Praw Człowieka ONZ twierdzi, że policja moralności od tego czasu znacznie rozszerzyła patrole, celując w kobiety, które nie noszą hidżabu we właściwy - według religijnej policji - sposób.
Popularne
- Beyoncé i Jay-Z tracą obserwatorów. Ludzie wierzą w teorie spiskowe
- Jak działają policyjne "suszarki"? Influencer sprawdził ich potencjał
- Wódka w saszetkach już w polskich sklepach. Zdjęcie obiegło sieć
- Budda ma ochronę? Influencer spowiada się u Żurnalisty
- Nastoletnia Julia popełniła samobójstwo. Jej oprawczyni nagrała "przeprosiny"
- Bracia Menendez wyjdą na wolność? Córka Erika przerywa milczenie
- Oddany fandom Julii Żugaj. Na czym polega fenomen dziewczyny?
- Wege knajpa w Gdańsku serwuje "stek" z drukarki 3D. W menu mają też inne "mięsa"
- Upadek Człowieka Lodu? Wim Hof latami skrywał tajemnicę