Obejrzałam "40 kontra 20" i potrzebuje środków uspokajających. Taki program nie powinien istnieć
Garść stereotypów, trochę rad o tym, jak przedmiotowo traktować kobiety, całkiem sporo nagości i jeden, jedyny słuszny kanon urody. Co jest nie tak z najnowszym programem "40 kontra 20" TVN-u? Właściwie wszystko
Grecka wyspa, dwóch facetów i "panie w różnym wieku", które będą walczyły o ich względy. Tak mniej więcej przedstawia się najnowszy program randkowy TVN-u, który można oglądać na TVN 7. I nie wiem, czy jesteście w stanie dostrzec to zaledwie po tym jednozdaniowym zarysie, ale nie będzie to tekst wychwalający ten format.
Podobne
- Mam 24 lata i pierwszy raz obejrzałam „Czarodziejkę z Księżyca”. Jest SERIO spoko
- Andrzej Seweryn w podwójnej roli w nowym serialu Netflixa. Nie, to nie "facet przebrany za babę"
- Seriale kostiumowe, które zaciekawią nie tylko miłośników historii
- Hawkeye s01e06. Koniec, finito - i bardzo dobrze.
- Najbardziej DZIADERSKIE show znika z TVN-u? Niestety nie, a powinno
Przyznam, że o randkowych reality shows wiem tyle, co nic. Może nie żyje pod jakimś ogromnym kamieniem, bo zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje coś takiego jak "Hotel Paradise" czy "Too hot to handle", ale nie odczułam jeszcze potrzeby, by obejrzeć któryś z nich. Dopiero "40 kontra 20" sprawiło, że zakosztowałam tych randkowych "rozkoszy".
Co mnie przyciągnęło do tego formatu?
Przede wszystkim to, że nawet osoby oglądające wyżej wymienione przeze mnie programy wymiękły przy "40 kontra 20". Postanowiłam więc sprawdzić, czym ta nowa produkcja odpycha od siebie nawet zagorzałych fanów programów randkowych. Przecież w założeniu to miał być chyba "bardzo postępowy program".
Czy uda im się znaleźć miłość? "40 kontra 20" od poniedziałku do piątku o 20:00 w Siódemce!
A przynajmniej tak był promowany. Miał w końcu łamać pewne stereotypy dotyczące miłości i związków. O względy czterdziesto- i dwudziestolatka w programie walczą w końcu uczestniczki w różnym wieku - najmłodsza ma 21 lat, najstarsza 52 lata.
Także tak no może i z tekstami w stylu: "młodsza kobieta jest ze starszym mężczyzną tylko dla pieniędzy" oraz "młodszy mężczyzna jest ze starszą kobietą tylko dla zabawy" jakoś ten program polemizuje, pokazując, że "miłość nie zna wieku" (oczywiście, o ile w takim programie można w ogóle mówić o miłości). Tylko to może być jedyny plus całej tej romantycznej historii.
JAKIM CUDEM TO POWSTAŁO
Nie owijając w bawełnę - ten program jest po prostu szkodliwy. Nie rozumiem, jak na tak "progresywnej" antenie mógł pojawić się taki koncept. Przecież "40 kontra 20" to jest jedno wielkie utrwalanie stereotypów i idealny przykład przedmiotowego traktowania kobiet.
Po pierwsze wszystkie te dziewczyny, tak w 90% wyglądają tak samo. I nie będę się tutaj czepiała ich botoksów, piersi, seksualności, bo każda, absolutnie każda kobieta może wyglądać, jak tylko jej się podoba. Tylko czemu, czemu w tym programie znowu mamy jeden, dobrze nam wszystkim znany i powielany kanon?
Czemu kobiety znowu muszą zachowywać się i wyglądać w określony sposób, żeby sprawić przyjemność/spodobać się mężczyznom? W końcu to główne założenie tego formatu - uczestniczki mają zrobić wszystko, by jakiś typ - przepraszam, chciałam napisać "grecki Bóg" - w ogóle zwrócił na nie uwagę.
Ja rozumiem, że na tym polegają programy randkowe, ale z tego co wiem, w większości z nich liczba uczestników jest w miarę wyrównana. Tutaj, oglądając ten program, czułam się trochę tak, jakby ktoś mnie cofnął o 20 lat wstecz i próbował pokazać, że to przecież kobiety muszą zrobić wszystko, by zdobyć faceta. On, niczym jakiś Bóg, może ewentualnie, łaskawie zabrać ją na randkę.
Z tym Bogiem, to nie była przesada, bo w programie notorycznie pojawiają się jakieś żenujące nawiązania do mitologii greckiej, sami uczestnicy też są przedstawiani w takiej "greckiej" konwencji. Zeus i Apollo, czyli nasi dwaj "przystojniacy" mają w końcu wielkie moce. Mogą wyrzucić uczestniczkę z programu.
Kobieta, kobiecie wilkiem
Tu pojawia się kolejna rzecz, z którą mam problem, czyli "Ceremonia Chaosu". W skrócie polega ona mniej więcej na tym, że najpierw dziewczyny piszą negatywną opinie o innej, wybranej przez siebie uczestniczce, a potem panowie decydują o losie czterech kobiet, które zebrały ich najwięcej.
Wiadomo - znowu to oni decydują, a one muszą się dodatkowo starać - w końcu trzeba jakoś przekonać panów do tego, by je łaskawie zatrzymali. No i przy tym wszystkim muszą też uważać, by nie podpaść innym dziewczynom.
Uważam, że ta "ceremonia" utrwala i niejako zachęca - w końcu żeby przejść dalej, trzeba tę negatywną opinię wystawić - do wzajemnego hejtowania się przez kobiety, co jak pewnie wiecie, jest dość sporym problemem. Wystarczy przeczytać np. książkę "Nie obraź się, ale…", żeby się o tym przekonać.
Nagość, seksualizacja, stereotypy
Wiecie, tego jest oczywiście więcej, ja obejrzałam tylko kilka odcinków, bo na tyle pozwoliła mi moja psychika. Chociażby w jednym z pierwszych odcinków uczestniczki np. "walczą" o szafy w mieszkaniu tak, jakby pierwszy raz zobaczyły taki mebel na oczy. A nie, przepraszam, zapomniałam, że kobiety muszą mieć dużo ciuchów, ciągle chodzić w sukienkach i na obcasach, ewentualnie w bikini i to dlatego byliśmy "o krok od wybuchu pierwszej greckiej wojny szafiarek". Przecież gdzieś musiały to wszystko zmieścić.
To nie jest wymyślony cytat. Teksty lektora tego programu to też jeden z gorszych aspektów całego show i tylko podkręcają tę uprzedmiatawiającą perspektywę. Jeden z moich ulubionych komentarzy pana z off-u to: "Rano wszystko wygląda inaczej". No tak, wtedy mężczyźni mogą w końcu zobaczyć, jak "naprawdę" wyglądają uczestniczki. Przecież kobiecy makijaż to taki must have, prawda?
Do tego dochodzi nagość, którą wręcz dostajemy po twarzy - chyba nie ma fragmentu programu, w którym nie byłaby ona w jakikolwiek sposób eksponowana. Dodajmy jeszcze seksualizację ćwiczeń, teksty tych "bożyszcz" do uczestniczek i wyjdzie nam naprawdę zły i szkodliwy program, który - nie wiem jakim cudem - normalnie leci sobie w TV.
To nie jest program na te czasy
Robienie go w dzisiejszych czasach, gdy mamy już zdecydowanie większą świadomość i wiemy, że seksualizacja oraz uprzedmiotowianie kobiet to poważne problemy, jest po prostu żenujące. Szczególnie, że wszystko odbywa się pod płaszczykiem walki ze stereotypami dotyczącymi związków. Czyli, co - niektóre stereotypy są ble, ale inne bez problemu możemy powielać i utrwalać?
Jeszcze, może, jakkolwiek bym to zrozumiała, gdyby samo show było interesujące. Wszystko jest tu jednak okropnie rozciągnięte w czasie i po prostu… nudne. Nie wiem też w sumie dla kogo jest "40 kontra 20", skoro nie podoba się ono nawet osobom, które na co dzień oglądają takie randkowe programy? Coś tu poszło zdecydowanie nie tak...
Moim zdaniem "40 kontra 20" po prostu nie ma nic do zaoferowania. No może poza dawką stereotypów. Aha, no i to też dobry poradnik dla kogoś, kto chciałby się dowiedzieć, jak uprzedmiotowić kobietę. Wszystkim innym stanowczo odradzam.
Popularne
- Jarmarki bożonarodzeniowe 2024. Kiedy się zaczynają w Polsce?
- Kalendarz adwentowy z majtkami Victoria's Secret. Cena szokuje
- Rozwój PSZOK-ów dzięki funduszom unijnym
- McDonald's szykuje niespodziankę. Chodzi o Burgera Drwala?
- Młodzi na rynku pracy w Unii Europejskiej
- Nie żyje najgrubszy kot. Zaszkodziła nagła zmiana nawyków?
- Watykan ogłosił maskotkę Jubileuszu 2025. Wierni są w szoku
- Uniwersum małego Jonasza. Nie pozbędziesz się tej piosenki z głowy
- Była najsłynniejszą wiewiórką świata. Spotkał ją straszny los