Nie ustają protesty po śmierci Amini. Iran blokuje Instagram, WhatsApp i internet
Już od niemal tygodnia cały Iran pogrążony jest w protestach. Manifestacje mają miejsce na ulicach oraz na uniwersytetach i są brutalnie tłumione. Irańczycy domagają się rzetelnego śledztwa w sprawie śmierci Mashy Amini i likwidacji policji religijnej. W odpowiedzi na rosnący opór społeczeństwa Iran blokuje media społecznościowe, takie jak Instagram i WhatsApp, oraz częściowo także dostęp do internetu.
Nie ustają protesty po śmierci Mashy Aminii, 22 -letniej Iranki kurdyjskiego pochodzenia, która zmarła po tym, jak została zatrzymana przez religijną policję pod zarzutem niewłaściwie założonego hidżabu.
Podobne
- Po śmierci Amini Iranki palą hidżaby i ścinają włosy. "Tej fali nikt nie zatrzyma"
- Nowy Jork: Prezydent Iranu odmówił wywiadu, bo dziennikarka nie miała hidżabu
- Polska muzułmanka: Wspieram Iranki i jestem zła na Strajk Kobiet za "No2Hijab"
- To pokolenie Z zainicjowało protesty w Iranie i ono je podtrzymuje. Mimo śmierci i tortur [WYWIAD]
- 25-latek śpiewa wpisy z Twittera. "Baraje" to hymn protestów w Iranie
Iran blokuje Instagram i WhatsApp oraz dostęp do internetu
Takich protestów w sprawach obyczajowych i związanych z prawami człowieka Iran nie widział od dawna. Pikiety od wielu dni odbywają się na ulicach różnych miast, a także na uniwersytetach.
Telewizja Al Jazeera donosi, że Iran zaczął ograniczać dostęp do sieci mediów, takich jak Instagram i WhatsApp. Przez te platformy komunikowali się manifestanci. Także przez nie artykułowali swoje niezadowolenie. Kobiety wrzucały tam zdjęcia i nagrania, na których widać, jak palą swoje hidżaby oraz ścinają włosy na znak protestu. Pierwsze sygnały o tych zakłóceniach docierały do opinii publicznej już w piątek - czyli w dzień, gdy zmarła Amini, ale nasiliły się w w ostatnich dniach.
Internauci znajdowali jednak sposoby aby za pomocą VPN-u obchodzić zabezpieczenie. Iran odpowiedział całkowitymi przerwami w dostępie do internetu. Takie incydenty były zgłaszane przez mieszkańców różnych regionów kraju. Jak podaje Al Jazeera, miliony Irańczyków pozostaje offline.
Organizacja NetBlocks informuje o "utracie łączności na skalę narodową" u głównego dostawcy telefonii komórkowej w Iranie oraz w sieci innej firmy. Także NetBlocks podaje, że serwery WhatsApp są zakłócone u wielu dostawców internetowych. Z kolei usługi Instagrama zostały zupełnie zablokowane.
Dane NetBlocks pokazują, ze niemal całkowicie zakłócony został dostęp do internetu w części zachodniego Iranu, skąd pochodziła Amini. Ta prowincja zamieszkała jest przez mniejszość kurdyjską. Warto dodać, że telewizja państwowa we wtorek - 20 września - zarzuciła, że śmierć Amini została wykorzystana jako "wymówka" przez kurdyjskich separatystów i krytyków establishmentu.
WhatsApp i Instagram należą do Meta, spółki matki Facebooka. Są one jednymi z niewielu legalnie działających platform społecznościowych w Iranie. NetBlocks podaje, że zakłócenia, jakich teraz doświadczają Irańczycy, są najbardziej dotkliwe od 2019 roku, kiedy rząd zamknął internet na około tydzień, aby stłumić tzw. protesty paliwowe.
Bez dostępu do internetu ludziom trudniej jest zamieszczać filmy w mediach społecznościowych, aby generować poparcie dla sprawy lub uzyskać wiarygodne raporty na temat tego, co się dzieje. Trudniej także zorganizować pikietę, czy przekazywać sobie informacje o działaniach policji.
Kim była Masha Amini?
Masha Amini miała 22 lata. Była Kurdyjką pochodzącą ze zachodniej części Iranu. Odwiedzała wraz z rodziną stolicę kraju - Teheran, gdzie została zatrzymana przez wyspecjalizowaną jednostkę policji religijnej. Zatrzymanie miało miejsce we wtorek - 13 września, a w jego momencie Amini miała przebywać na ulicy z innymi kobietami.
Zatrzymanie miało związek z rzekomym naruszeniem obowiązującego prawem dress codu. Dziewczyna miała mieć niewłaściwie założony hidżab.
Gdy Amini przebywała w areszcie, miała - według oficjalnego komunikatu władzy - nagle upaść i stracić przytomność. Została przewieziona do szpitala, gdzie zmarła. W opinii publicznej pojawiły się głosy od świadków zatrzymania, którzy twierdzili, że dziewczyna była bita w radiowozie.
Policja zaprzecza, że Amini była źle traktowana, twierdząc, że zmarła na atak serca. Ale jej rodzina mówi, że dziewczyna nigdy nie chorowała i była w doskonałym zdrowiu. W odpowiedzi na te zarzuty irańska policja opublikowała nagranie, które miałoby pokazywać Amini na posterunku policji w momencie, gdy upadła.
Jak podaje telewizja Al Jezeera, tata Amini powiedział mediom, że kiedy dotarł do szpitala, nie pozwolono mu zobaczyć ciała córki, ale udało mu się dostrzec siniaki na jej stopie. Twierdzi, że władze naciskały na niego, aby pochował córkę w nocy, aby - jak przepuszcza - zmniejszyć prawdopodobieństwo protestów. Ojciec Amini powiedział, że rodzina płaczem przekonała władze aby pozwolili pochować Amini o 8 rano. Pogrzeb odbył się w miejscowości Saqez w zachodnim Iranie, skąd pochodzi zmarła.
Iran płonie. Iranki palą hidżaby i ścinają włosy
Protesty wybuchły w sobotę po tym, jak Amini została pochowana. Protestujący wybijali okna i podpalali śmietniki. Od poniedziałek na uniwersytetach w całym Iranie odbywają się kolejne manifestacje. Demonstranci domagają się przejrzystości w śledztwie w sprawie śmierci Amini oraz całkowitej likwidacji policji moralności.
We wtorek - 20 września - władze Iranu potwierdziły, że podczas protestów doszło do śmierci trzech osób, które miały zostać zabite przez "elementy antyestablishmentowe". Jednocześnie protesty nazwano nielegalnymi. Według oficjalnych informacji, jedna osoba zmarła w Divandareh, inna została pozostawiona w samochodzie w pobliżu szpitala w Saqqez, a trzecia śmierć jest nadal badana.
Protest trwa też w mediach społecznościowych, gdzie Iranki publikują zdjęcia i nagrania z tego, jak palą swoje chusty i ścinają włosy. Protestują też religijne kobiety, które piszą, że noszą chustę dla Boga, a nie dla polityków.
Na Twitterze pojawiają się zdjęcia obrażeń, jakich protestujące kobiety miały doznać z rąk irańskiej policji. Są też liczna nagrania policyjnych nalotów na pikietujące, także te ubrane w tradycyjne dżilbaby i abaje.
- Policja ciągle strzelała gazem łzawiącym. Nasze oczy płonęły. Uciekaliśmy, ale oni zatrzymali tłum i dalej nas bili. Nazywali mnie prostytutką i mówili, że wyszłam na ulicę, żeby się sprzedać - powiedziała kobieta cytowana przez BBC.
Iran: biczowanie i więzienie za brak chusty na głowie
Iran to kraj, który po rewolucji w 1979 roku przekształcił się z monarchii konstytucyjnej w republikę teokratyczną, w której prawo (także karne, co nie jest absolutnie w świecie muzułmańskim normą) oparte jest na rygorystycznej interpretacji szariatu.
Nakaz zasłaniania kobiecych włosów został wprowadzony w 1981 roku i obowiązuje wszystkie kobiety przebywające na terytorium republiki, niezależnie od wyznania czy obywatelstwa. Nakazowi muszą podporządkować się już dziewczynki, które skończyły dziewięć lat.
W 1983 roku irański parlament zdecydował, że kobiety, które nie zakrywają włosów w miejscach publicznych, będą karane 74 biczami. Od 1995 roku odsłonięte kobiety mogą być również pozbawione wolności na okres do 60 dni lub ukarane grzywną. Warto dodać, że aktualnie jedynie Iran i Afganistan posiadają prawo nakazujące noszenie nakrycia głowy przez kobiety. W każdym innym państwie muzułmańskim sprawa ta jest – przynajmniej w świetle prawa – wyborem kobiety. A co więcej, sam Koran nic o zasłanianiu włosów nie mówi. Znajdziemy tam jedynie wersy o "zasłanianiu swoich ozdób", co pozostawia duże pole do interpretacji.
W Iranie dojdzie do rewolucji obyczajowej?
Pojedyncze akcje protestacyjne, a raczej samotne happeningi, przeciwko nakazowi zakładania chusty pojawiały się w Iranie od lat. Było to np. publikowanie w sieci zdjęć bez hidżabu, który Iranki zrzucały stojąc zazwyczaj gdzieś na łonie natury z dala od spojrzeń innych. Przez długi okres w Iranie modna była też fryzura z grzywką, która stała się nieoficjalnym symbolem sprzeciwu. Grzywkę trudniej ukryć pod chustą.
W tym roku zarówno protesty przeciwko nakazowi noszenia hidżabu, jak i zabiegi władzy by to prawo utrwalić, nasiliły się. W lipcu przez kraj przetoczyły się protesty na skalę, jakiej Iran nie znał. Rozpoczęły się na kilka dni przed Narodowym Dniem Hidżabu i Czystości. Iranki pokazywały się w miejscach publicznych bez nakrycia głowy. Często robiły to całymi grupami. A zdjęcia i nagrania prezentujące, jak bez hidżabu robią zakupy, spacerują, prowadzą samochód, zalały social media. Na jednym z popularniejszych filmików widzimy mężczyznę, który macha do kierowców hidżabem swojej żony.
Biuro Praw Człowieka ONZ twierdzi, że policja moralności od tego czasu znacznie rozszerzyła patrole, celując w kobiety, które nie noszą hidżabu we właściwy - według religijnej policji - sposób.
Popularne
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Vibez Creators Awards - wybierz najlepszych twórców i wygraj wejściówkę na galę!
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Jurorka "Tańca z gwiazdami" węszy romans? "Ja nie widzę tej relacji"
- Chłopak Seleny Gomez się nie myje? Prawda wyszła na jaw
- Agata Duda trenduje za granicą. Amerykanie w szoku