Czym jest obsesja piękna i czemu nam szkodzi?
Samouprzedmiotowienie, body shaming, fat shaming czyli o tym, że nasze ciała to nie obiekty.
Obserwujemy. Obserwujemy, analizujemy i zapamiętujemy.
Podobne
- Jest uzależniony od tatuaży. Wszystko przez błąd lekarzy
- Tatuowanie imienia partnera jest passée. Teraz dziarają miejsca intymne
- USA wydało pierwszy paszport dla osób niebinarnych. Płeć jest oznaczona jako X
- Faceci chcą być jak Massimo z "365 dni". Co jest nie tak z kultem macho?
- Cellulit to nie problem. Problemem jest to, jak do niego podchodzimy, a materiał TVP temu dowodzi
Ciągle wydaje nam się, że ktoś nas ocenia. Patrzy i ocenia. Dlatego nieustannie monitorujemy. Patrzymy na siebie z zewnątrz. Analizujemy, kto i na co kieruje swój wzrok, gdy nas widzi. Zastanawiamy się, jak wyglądamy z perspektywy innych ludzi. Jakaś część nas zawsze jest czujna.
Nie od dziś wiemy, że pierwsze wrażenie się liczy. W końcu opinie o nas wyrabiają sobie tylko na podstawie tego, co zobaczą. Istotne jest przecież to, co pomyślą sobie o nas inni, prawda?
Otóż nie.
Przyjrzyjmy się zatem słowom.
Uprzedmiotowienie to sprowadzanie do roli przedmiotu, narzędzia. Zazwyczaj ktoś nas uprzedmiotawia, czyli w skrócie traktuje nas jak obiekt, rzecz, zabawkę.
Samouprzedmiotowienie to moment, w którym sami siebie zaczynamy tak traktować.
Zaczynamy myśleć o swoim ciele, koncentrując się na zewnętrzu, czyli na tym jak wyglądamy. Nadajemy sobie wartość z perspektywy trzeciej osoby. Pomijamy w tym to, jak się czujemy, co potrafimy, kim jesteśmy. Inaczej. Nasze kim jesteśmy ogranicza się tylko do tego, co widzialne. Do nieogolonych nóg, włosów pod pachami, ubrań i fałdek na brzuchu.
Co nam daje samouprzedmiotowienie?
Wstyd. Złość. Paradoksalnie nawet zmniejsza świadomość odczuć płynących z ciała. W końcu przestaje być ono dla nas organizmem, który czuje a staje się obiektem.
Do czego prowadzi?
Do zaburzeń odżywiania, nastroju, dysfunkcji seksualnych.
Body shamingu.
Fat shamingu.
Dlaczego zatem to sobie robimy?
Bo istnieje coś takiego, jak obsesja piękna. Bo wpojono nam, że musimy być takie/cy idealne/i, gładkie/cy, PIĘKNE/i właśnie. Bo przez długi czas (i niestety wciąż) próbuje nam się pokazać, że tylko nasze ciało ma jakąś wartość. I rzeczywiście ma. Ale nie w takim seksistowskim, raniącym sensie, w jakim chcieliby, żeby miało.
Ciałopozytywność, ciałoneutralność. Wszyscy to już wiemy. A mimo to wciąż analizujemy. Nieustannie prowadzimy monologi wewnętrzne, którymi próbujemy zranić samych siebie. Zapominamy przy tym, że nie jesteśmy tylko ciałem.
Albo inaczej - że nasze ciało nie jest tylko obiektem. Rzeczą, którą można ocenić, dotknąć, odłożyć. W dużej mierze, a może przede wszystkim jesteśmy odczuwaniem. Uczuciami. Doświadczeniami.
Nie jesteśmy ładnym/brzydkim/jakimś tam pudełkiem.
Jesteśmy jego wnętrzem. Tym wszystkim, co kryje się pod wieczkiem.
Czas, żebyśmy w końcu to zrozumieli.
*Piszemy tutaj przez pryzmat kobiet, bo problem w większości właśnie ich dotyka, ale oczywiście mężczyźni też zmagają się z samouprzedmiotowieniem i wstydem!
Popularne
- Chill Guy podbija internet. O co chodzi z wyluzowanym ziomkiem?
- Kim są "slavic dolls"? Śmiertelnie niebezpieczny trend na TikToku
- Jelly Frucik zablokowany na TikToku. "Ryczę i jestem w rozsypce"
- Były Julii Żugaj szantażował jurorów "Tańca z gwiazdami"? Szalona teoria fanów
- Naruciak i Psycholoszka stracili pieska. "Nie wybaczę sobie nigdy"
- Quebonafide ogłosił finałowy koncert? "Będzie tłusto"
- Podgrzej pizzę na PlayStation 5. Pizza Hut prezentuje nietypowy gadżet
- Genzie prezentuje: "100 DNI DO MATURY". Zapowiada się wielki hit?
- Amerykanie nie umieją zrobić kisielu? Kolejna odsłona slavic trendu