Jest uzależniony od tatuaży. Wszystko przez błąd lekarzy

Tattboy Holden poczuł fascynację do tatuaży już jako dziecko. Pierwszą dziarę sprawił sobie dopiero, gdy osiągnął pełnoletność. Był to wizerunek orła, który punktu widzenia bohatera niniejszej historii jest niezwykle ważny. Wybrany przez mężczyznę ptak jest utożsamieniem wolności.

Dzisiaj ciało Holdena jest pokryte tatuażami niemal w 90 proc. Ma wytatuowaną gałkę oczną oraz genitalia. Zainwestował niemal 100 tys. dol. (ok. 400 tys. zł) w modyfikacje ciała, które obejmują m.in. rozcięty język i śruby podskórne umiejscowione na głowie.

Życie nie rozpieszczało Holdena. W 2000 r. trafił do szpitala na drobną operację, która odcisnęła na Australijczyku dotkliwe piętno. Doszło do uszkodzenia nerwów, w wyniku czego mężczyzna cierpi na zespół przewlekłego bólu. Tatuaże przynajmniej na trochę odwracają uwagę od cierpienia. "Nadal boli, ale już na moich warunkach. W końcu ból wraca, ale jest to wyzwalające" - przekazał Holden dla portalu Daily Mail.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Autralijczyk traktuje swoje ciało jak dzieło sztuki. Tatuaże pokazują drogę, którą przebył. Od samochodu na plecach, który przypomina, że mężczyzna był zakładnikiem uzbrojonych bandytów, po tęczę na łydce, która jest symbolem wsparcia dla idei równości.

Nietuzinkowy wyglądu utrudnia codzienne funkcjonowanie. Tattboy Holden był niejednokrotnie mylony z przestępcą. Miał też ogromne trudności w znalezieniu pracy. Rozmowy kwalifikacyjne kończyły się, gdy pracodawca spotykał się z mężczyzną twarzą w twarz.

Marzeniem Holdena jest zarabiać jako DJ. Chciałby również wystąpić w horrorze, bo - jak widać po zdjęciach - ma potencjał na karierę w kinie grozy. Myśli, że największym wyzwaniem będzie znaleźć pracę w korporacji. Chciałby mieć szefa, który zrozumie jego problemy z chronicznym bólem.

Sprawdź też: "Mucha bredzi, jak mało kto!". Michał Piróg odpowiada na zarzuty aktorki

Źródło: Daily Mail