Tatuowanie imienia partnera jest passée. Teraz dziarają miejsca intymne

Tatuaże już od dawna przestały kojarzyć się ze zbójami i osobami z wyrokami na koncie. Trudno byłoby posądzać o odsiadywanie kary więzienia kogoś, kto ma na nodze wytatuowane dwa koty na deskorolce czy "kłuje w oczy" tatuażem kaktusa w kąpielówkach.

Tolerancja społeczeństwa się zwiększa, firmowy dress code odchodzi od nakazu zakrywania tatuaży, ale ludzie równie często wybierają zwrot w ekstrema. Drastyczne modyfikacje ciała, pokrywanie dziarami maksymalnie dużej powierzchni ciała dalej są na cenzurowanym. Czasami jednak wcale nie chodzi o ilość - szok może budzić sam wzór, nawet we wcale nie tak kontrowersyjnym miejscu.

I tak docieramy do nowego, niepokojącego trendu. Tatuowanie imion partnerów jest mocne, ale od dawna już nikogo nie szokuje. W przeciwieństwie do uwieczniania sobie tuszem części intymnych drugiej połówki. To już chyba miłość?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dziwne? Obsesyjne? Obsceniczne? Sporo słów ciśnie się na usta, lecz może rozsądniej będzie tego po prostu nie komentować? Czyjeś ciało, czyjś wybór... Warto jednak zachować zdrowy rozsądek i mieć na uwadze różne możliwe scenariusze. Poznając kogoś nowego trudno byłoby wytłumaczyć obecność knagi ekschłopaka na brzuchu lub waginy byłej dziewczyny na nodze...

Wpis poszedł w gigantyczny viral i został wyświetlony aż 27 mln razy. Internauci jasno wyrazili swoje stanowisko. "Tatuator powinien powiedzieć 'nie' już na samym początku" - głosi najbardziej lubiany komentarz. "Lepiej, żeby nie został wsadzony do więzienia z tym pierwszym" - dowcipkuje inny internauta. "Oba tatuaże wyglądają, jakby brzydko pachniały" - dodaje kolejny.