Netflix

Netflix nie jest eko, ale chce się zmienić. Cel jest prosty - zero emisji

Źródło zdjęć: © Roberto Nickson / Unsplash.com
Anna RusakAnna Rusak,07.04.2021 15:30

Netflix chyba obejrzał swoje filmy, w których narratorem jest David Attenborough i do końca 2022 roku chce być zeroemisyjny. Rozwiązaniem ma być program „Zerowa emisja netto + przyroda”

Serwis streamingowy. Zastanawialiście się kiedyś, czy to eko rozwiązanie? W zasadzie wydaje się, że tak - w końcu nie trzeba żadnych płyt DVD, ani plastikowych opakowań, by z niego korzystać. Do szczęścia wystarczy telewizor lub telefon, Internet i wykupiony pakiet. Cóż, okazuje się, że nic nie jest tak proste i piękne, jakby nam się mogło wydawać.

Nagle, cały na biało, wchodzi Netflix i ogłasza, że on wcale taki ekologiczny nie jest i zamierza się zmienić. Pomóc ma w tym nowy plan, czyli „Zerowa emisja netto + przyroda”, dzięki któremu do 2022 roku uda im się zredukować swoją emisję gazów cieplarnianych do zera.

Co jest w zasadzie nie tak?

Na stronie poświęconej projektowi możemy przeczytać, że w zeszłym roku Netflix wyprodukował ponad milion ton metrycznych śladu węglowego (konkretnie 1,1 mln ton) – oczywiście nie wlicza się w to emisji wyprodukowanej przez samych użytkowników serwisu, więc suma pewnie jest większa.

Gdybyście się zastanawiali, co przyczyniło się do tego wyniku, to Netflix dobrze przygotował się do tego pytania i podał, że najwięcej śladu oczywiście zostawia samo produkowanie filmów i seriali – to ponad 50% całości. Reszta wynika z samego funkcjonowania serwisu i pracowników tzn. np. z wynajmowanych biur.

Co zamierzają z tym zrobić?

Po pierwsze w ramach „Zerowa emisja netto + przyroda” chcą zastosować się do porozumienia paryskiego i zredukować emisję na tyle, by ograniczyć ocieplenie klimatu do 1,5 stopni C. Resztę emisji, których nie uda im się wyeliminować, planują zneutralizować poprzez zapobieganie przedostania się węgla do atmosfery. Co to właściwie oznacza?

Netflix chce ochraniać np. lasy tropikalne i zainwestować w regenerację tych obszarów naturalnych, które już teraz są zagrożone. W Kenii wspiera chociażby projekt, który chroni suchy ląd, będący domem dla setek zagrożonych gatunków. O tym więcej możecie przeczytać tutaj.

Ich plany poparte są konsultacjami z naukowcami (było ich ponad sześćdziesięciu) i m.in. najnowszymi wytycznymi Uniwersytetu Oksfordzkiego – także na szczęście nie wymyślili sobie tego całego planu na szybko. Utworzyli nawet niezależną grupę doradczą, która ma ich wspomagać w tych wszystkich eko działaniach.

Z jednej strony cieszę się, że w końcu, W KOŃCU, wielkie korporacje zaczynają coś robić w związku z kryzysem klimatycznym, bo pewnie jak większość z Was mam dość eko-wstydu i tego wiecznego zrzucania wszystkiego na konsumentów, ale z drugiej strony trochę się boję.

Trochę się boję, że to tylko taki chwyt marketingowy i greenwashing, bo jakoś nie wyobrażam sobie, że te wszystkie przedstawione zmiany, uda się wprowadzić do końca przyszłego roku. Zerowa emisyjność obecnie wydaje mi się czymś całkowicie niemożliwym.

Mam jednak nadzieję, że Netflix mnie, a w zasadzie nas wszystkich, nie zawiedzie i z czystym sumieniem będę mogła oglądać na ich platformie kolejny film o naszej planecie. W końcu David Attenborough współpracuje z nimi nie bez powodu, prawda?

David Attenborough: Życie na naszej planecie | Oficjalny zwiastun | Netflix

Co o tym myślisz?
  • emoji serduszko - liczba głosów: 0
  • emoji ogień - liczba głosów: 0
  • emoji uśmiech - liczba głosów: 0
  • emoji smutek - liczba głosów: 0
  • emoji złość - liczba głosów: 0
  • emoji kupka - liczba głosów: 1