Mężczyzna zagłodził psa Bobika. Jest wyrok w sprawie
Właściciel wychudzonego psa Bobika usłyszał bardzo surowy wyrok. Mężczyzna był oskarżony o znęcanie się nad zwierzęciem.
Sąd Okręgowy w Toruniu utrzymał wyrok skazujący Pawła A. Mężczyzna doprowadził do śmierci własnego psa, głodząc go. W więzieniu spędzi dwa lata.
Podobne
Bobik został odebrany Pawłowi A. z mieszkania na toruńskim Rubinkowie. Był wychudzony, dlatego od razu zabrano go weterynarza. Tam okazało się, że zwierzak, który powinien ważyć ok. 30 kg, ważył zaledwie 7 kg.
Więzienie za znęcanie się nad psem
Weterynarz stwierdził, że Bobik ma powiększone serce, chorą tarczycę oraz niewydolność nerkową. Mimo starań lekarzy nie udało się uratować życia psa. Paweł A. od razu trafił do aresztu, gdzie oskarżono go o znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem.
Wyrok za głodzenie psa
W listopadzie 2022 r. sąd pierwszej instancji skazał właściciela psa na dwa lata więzienia. Jak informuje "Rzeczpospolita", mężczyzna otrzymał również 10-letni zakaz posiadania zwierząt i musiał wpłacić 10 tys. zł na rzecz toruńskiego schroniska dla zwierząt. W środę 13 grudnia Sąd Okręgowy podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji.
Anita Engler, adwokatka, która była oskarżycielką posiłkową w sprawie, skomentowała wyrok w mediach społecznościowych. Napisała, że biorąc pod uwagę orzecznictwo w Polsce w podobnych sprawach, kara dla Pawła A. jest naprawdę wysoka.
Źródło: Rzeczpospolita
Popularne
- Kto wygrał "Twoje 5 Minut 3"? Szalony finał talent show Friza
- Turyści nie mogą wnieść jedzenia do ośrodka wczasowego? Internauci w szoku
- Gosia Andrzejewicz zaczepiła Quebonafide. Ma kilka dni namysłu
- Depenalizacja marihuany w Polsce. Projekt trafi do Sejmu w lipcu
- Wielkie jelito stanęło w Opolu. Mieszkańcy łapią się za głowę?
- Album "Północ/Południe" Quebonafide do kupienia. Ile kosztuje?
- Oki podał współrzędne. Na miejsce przybył ogromny tłum fanów
- Alan dołączył do teamu Baza. Musiał bardzo się poświęcić
- Nakrętki przyczepione do butelek frustrują Szwedów? Mieszkańcy walczą z dyrektywą